Znowu Hydra...
Obudziłam się w swojej celi w Hydrze. Nie , nie , nie! To nie tak miało być! Ja nie chce tu być! Pewnie niedługo wezmą mnie na czyszczenie pamięci i zaprowadzą na trening. Musze jak najwięcej zapamiętać. Po kilku minutach przeszedł ktoś.
-Wstawaj! Myślałaś że cie nie znajdziemy! Błąd. Hydra wraca po swoje. Za to że zdradziłaś Hydre będzie okrutna kara!- powiedział po czym pociągnął mnie za włosy i kilka razy udzerzył w twarz. Nie krzyknełam. Nie dam mu tej sadysfakcji. Ciągnąc mnie za włosy zaprowadził mnie do tej sali... Będą mi czyścić pamięć. Musze jak najwięcej zapamiętać. Usadził mnie na siedzeniu , zapiął stalowe pasy i wyszedł.
-Witam panno Black. Nie ładnie zdradzać Hydre.-powiedział Zola.
-Wal się!-powiedziałam a Zola włączył maszyne. Krzyczałam. Wszystkie wspomnienia , sceny z Avengersami zanikały. Po chwili nie pamiętałam nic.
-Żołnierzu?-spytał Zola.
-Gotowa na rozkazy.-powiedziałam głosem wypranym z uczuć.
-Idziesz na trening z Zimowym Żołnierzem.-powiedział. Wstałam i poszłam na sale treningowom. Zobaczyłam Zimowego. Czekał na mnie. Pewnie przekazano mu będe miała z nim trening. Ustawiłam pozycje bojową. On zaatakował pierwszy. Walczyliśmy ze sobą jakieś ładne 10 minut. Byłam już troche zmęczona a on to wykorzystał. Podcioł mi nogi i zaczoł mnie dusić. Kiedy już nie miałam czym oddychać puścił mnie. Ponowiliśmy walke kilka razy. Trening z nim trwał dobrą godzine.Po czym jakiś agent podszedł do mnie i zaprowadził mnie do innej sali. Kazał mi usiąść. Wykonałam jego polecenie. Facet zapalił papierosa i gasił na mnie. Byłam bliska krzyku. Po tej torturze zaczoł mnie bić. Najpierw w brzuch potem w twarz.
-Ty szma*o! Zdradziłaś Hydre! Zdradziłaś nas!-krzyczał.
-Pożałujesz tego!-krzyknął po czym jeszcze mocniej zaczął mnie bić. Miałam dość łzy swobodnie leciały z mojej twarzy za co dostałam jeszcze mocniej w brzuch. Nie wytrzymałam i krzyknełam. Po kilku godzinnym biciu zostałam zaprowadzona do celi Zimowego Żołnierza.
Gdy weszłam ledwo zrobiłam 4 kroki. Podeszłam do ściany i zjechałam po niej. Siedziałam skulona. Zimowy tylko patrzył. Długo siedziałam tak aż zmorzył mnie sen. Ale poczułam że jestem niesiona. Gwałtownie otworzyłam oczy. Niusł mnie Zimowy.
-Spokojnie.-powiedział po czy położył mnie na pryczy.
-Jestem Bucky.-powiedział. Ja go znałam.
-Sophie.-powiedziałam.
-Dobranoc Sophie.-powiedział a ja po kilku minutach zasnełam.
Hej. Przepraszam za błędy. Podoba wam się ta część? Dajcie znać w komentarzu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro