Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

On nic mi nie zrobił!

-Zostaw ją!-krzyknął Stark. Podbiegł do mnie i sprawdził co mi jest.
-Co ty jej zrobiłeś?! Gadaj!-krzyknął wkurzony Tony.
-Ja?! Nic jej nie zrobiłem! Przewróciła się!- odpowiedział krzykiem Bucky.
-Ta jasne! Już ci wierze!-krzyknął Tony i podszedł niebiezbiecznie blisko Bucka.
-Gadaj co jej zrobiłeś!-powiedział podniesionym głosem i założył swój strój Iron-Mana.
-Nic jej nie zrobiłem!-odpowiedział wkurzony Bucky.
-On ma racje Tony! Przewróciłam się o stolik!-krzyknełam zła.
-Nie wierze ci Sophie! Pewnie chronisz tego zabójce.-powiedział Stark i dał nacisk na słowo zabójce. Wyciągnął ręke i chciał strzelić do Backiego. Wiedziałam że nic nie zdziała więc zrobiłam coś innego.
-Steve! Pomóż! Szybko! Prosze!-krzyczałam aż nie przybiegł Stevie.
Perspektywa Steva
Byłem w swoim pokoju dopuki nie usłyszałem krzyku Sophie. Zerwałem się z łóżka i szybko pobiegłem do salonu, ponieważ tam słyszałem krzyk. Wbiegłem w odpowiednim momencie. Tony chciał zabić Bucka a Sophie leżała zapłakana na podłodze.
Perspektywa Sophie
W ostatniej chwili mój kotek wbiegł do salonu.
-Tony!? Co tu się dzieje?!-spytał zdenerwowany Stevie. Tony szybko oddalił się od Buckiego i podszedł do Kapitana.
-Co tu się dzieje?! A to się dzieje że Bucky zrobił coś Sophie!-odpowiedział.
-Nie prawda! Bucky nic mi nie zrobił! Przewróciłam się o ten cholerny szklany stoliczek! Wogule kto tu postawił szklany stoliczek obok kanapy i to jeszcze w wierzy?!-wykrzyczałam na rozładowanie atmosfery. Steve się zaśmiał a Bucky popatrzył się na mnie jak bym zabiła mu rodzine. Chociaż... Jest na odwrót. On zabił mi rodzine. Ale... No trudno. Był pod wpływem Hydry.
-Masz racje. Kto normalny postawia stolik w domu?- powiedział już mniej zdenerwowany Stark.
-No dobra. A teraz na poważnie co się tu stało?-spytał zmartwiony Steve.
-A to się stało że Oliver żeni się z jakąś dziunią a Elio cierpi!-wykrzyczałam smutna. Kapitan popatrzył na mnie niezrozumiale.
-Oglądaliśmy film. Sophie pod koniec się popłakała. Podałem jej chusteczki a ona wstała się napić. Pewnie miała tak zamazany obraz przez łzy i nie zauważyła stolika i przewróciła się. A ja chciałem pomóc. Ale kazała mi się nie dotykać.-powiedział Bucky a po chwili zdał sobie sprawe z tego co powiedział.
-To znaczy... Kazała mi żebym nie dotykał jej kolana.-powiedział zmieszany Bucky.
-Prawda. No a teraz Tony wyjdziesz z tej metalowej puszki i zostawisz Bucka w spokoju. Bucky jak coś możesz włączyć sobie film. Śliwki masz w górnej szafce po prawej stronie. Steve pomożesz mi. Musimy iść do Bannera.-powiedziałam a po chwili wszystko było wporządku. Bucky jadł śliwki na kanapie, Stark wyszedł już z puszki i poszedł gdzieś a Steve pomógł mi wstać i wzioł mnie na ręce. W stylu panny młodej.

Cześć aniołki! Jak tam dzionek? Niedługo szkoła... Cieszycie się? Ja nie.. Przepraszam za błędy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro