On nic mi nie zrobił!
-Zostaw ją!-krzyknął Stark. Podbiegł do mnie i sprawdził co mi jest.
-Co ty jej zrobiłeś?! Gadaj!-krzyknął wkurzony Tony.
-Ja?! Nic jej nie zrobiłem! Przewróciła się!- odpowiedział krzykiem Bucky.
-Ta jasne! Już ci wierze!-krzyknął Tony i podszedł niebiezbiecznie blisko Bucka.
-Gadaj co jej zrobiłeś!-powiedział podniesionym głosem i założył swój strój Iron-Mana.
-Nic jej nie zrobiłem!-odpowiedział wkurzony Bucky.
-On ma racje Tony! Przewróciłam się o stolik!-krzyknełam zła.
-Nie wierze ci Sophie! Pewnie chronisz tego zabójce.-powiedział Stark i dał nacisk na słowo zabójce. Wyciągnął ręke i chciał strzelić do Backiego. Wiedziałam że nic nie zdziała więc zrobiłam coś innego.
-Steve! Pomóż! Szybko! Prosze!-krzyczałam aż nie przybiegł Stevie.
Perspektywa Steva
Byłem w swoim pokoju dopuki nie usłyszałem krzyku Sophie. Zerwałem się z łóżka i szybko pobiegłem do salonu, ponieważ tam słyszałem krzyk. Wbiegłem w odpowiednim momencie. Tony chciał zabić Bucka a Sophie leżała zapłakana na podłodze.
Perspektywa Sophie
W ostatniej chwili mój kotek wbiegł do salonu.
-Tony!? Co tu się dzieje?!-spytał zdenerwowany Stevie. Tony szybko oddalił się od Buckiego i podszedł do Kapitana.
-Co tu się dzieje?! A to się dzieje że Bucky zrobił coś Sophie!-odpowiedział.
-Nie prawda! Bucky nic mi nie zrobił! Przewróciłam się o ten cholerny szklany stoliczek! Wogule kto tu postawił szklany stoliczek obok kanapy i to jeszcze w wierzy?!-wykrzyczałam na rozładowanie atmosfery. Steve się zaśmiał a Bucky popatrzył się na mnie jak bym zabiła mu rodzine. Chociaż... Jest na odwrót. On zabił mi rodzine. Ale... No trudno. Był pod wpływem Hydry.
-Masz racje. Kto normalny postawia stolik w domu?- powiedział już mniej zdenerwowany Stark.
-No dobra. A teraz na poważnie co się tu stało?-spytał zmartwiony Steve.
-A to się stało że Oliver żeni się z jakąś dziunią a Elio cierpi!-wykrzyczałam smutna. Kapitan popatrzył na mnie niezrozumiale.
-Oglądaliśmy film. Sophie pod koniec się popłakała. Podałem jej chusteczki a ona wstała się napić. Pewnie miała tak zamazany obraz przez łzy i nie zauważyła stolika i przewróciła się. A ja chciałem pomóc. Ale kazała mi się nie dotykać.-powiedział Bucky a po chwili zdał sobie sprawe z tego co powiedział.
-To znaczy... Kazała mi żebym nie dotykał jej kolana.-powiedział zmieszany Bucky.
-Prawda. No a teraz Tony wyjdziesz z tej metalowej puszki i zostawisz Bucka w spokoju. Bucky jak coś możesz włączyć sobie film. Śliwki masz w górnej szafce po prawej stronie. Steve pomożesz mi. Musimy iść do Bannera.-powiedziałam a po chwili wszystko było wporządku. Bucky jadł śliwki na kanapie, Stark wyszedł już z puszki i poszedł gdzieś a Steve pomógł mi wstać i wzioł mnie na ręce. W stylu panny młodej.
Cześć aniołki! Jak tam dzionek? Niedługo szkoła... Cieszycie się? Ja nie.. Przepraszam za błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro