Rozdział 5
Zaręczyny. Rzecz, którą chcesz zrobić jeśli kochasz osobę i chcesz spędzić z nią resztę swojego życia. To samo przeżywałem ja. Z jednej strony myślałem sobie ,,Kamil, to jest bardzo dobry pomysł. Jesteście już ze sobą dłuższy czas i w końcu czas na ten krok''. Jednak moja druga strona mówiła mi ,,Co ty do cholery robisz Kamil!?''.
Wybór pierścionka był trochę czasochłonny, bo przecież musiał się on podobać Asi. Przecież nie mogłem jej zawieść. W dodatku musiałem najpierw zapytać o jej rękę, jej ojca. Typowe staromodne zaręczyny. W sklepie jubilerskim padło na złoty, płaski pierścionek, który miał parę diamencików. Według mnie był naprawdę ładny.
Moja mama już planowała wielką imprezę. Przecież jej kochany synek, za niedługo będzie brał ślub. Przedłuży drzewo genealogiczne i stworzy szczęśliwą rodzinę. Nie wiedziałem, że będzie zupełnie inaczej. Bo przecież miałem spędzić resztę życia z Asią.
Łukasz był moim ,,Sms'owym przyjacielem'' często ze sobą pisaliśmy i to on przede wszystkim uspokajał mnie podczas tego wielkiego dla mnie dnia. Od samego rana były przygotowania, a ja czułem się okropnie. Bo co jak się nie zgodzi? Albo zacznę się jąkać i wyjdę na kompletnego idiotę. Znając życie, to byłem blady jak ściana. Moja mama miała szeroki uśmiech od rana, cieszyła się, że w końcu odważyłem się na ten poważny krok.
Pisałem też z Łukaszem, który chciał mnie uspokoić. Wtedy chciałem go też zapytać, o coś czego byłem ciekaw już od dawna.
K: Masz kogoś?
Ł: Tak.
K: Jak ma na imię?
Ł: Imię nie jest ważne.
Nie widziałem w tym zdaniu żadnego podtekstu czy też drugiego znaczenia. Wtedy dałem spokój temu tematowi, kiedy będzie gotowy, to pewnie opowie mi o swojej dziewczynie.
Kiedy nastał wieczór mój strach przybrał na sile. Łukasz nawet nie mógł mnie uspokoić. Ubrałem się w garnitur, Asia też wyglądała obłędnie. Jednak moje ręce trzęsły się i w głowie miałem tylko jedną myśl ,,Dasz radę''.
Jak siedziałem przy stole i nerwowo rozglądałem się po pomieszczeniu. Jej ojciec wyraził zgodę, mama też. To już ten czas, zresztą moja rodzicielka dała mi lekkiego kopniaka pod stołem. Wtedy to wziąłem głęboki wdech i klęknąłem przed Asią. Wydawała się zaskoczona.
- Kocham Cię najmocniej na świecie i chciałbym z Tobą spędzić resztę życia. Czy uczynisz mi taki zaszczyt i w dalekiej przyszłości zostaniesz moją żoną?
Nastała chwila głuchej ciszy. Ja klęczałem z pierścionkiem, moja mama już uroniła jakąś łzę. Jednak Asia powiedziała.
- Tak!
Potem wsadziłem jej pierścionek na palec i pocałowałem. Potem były gratulację, a szatynka oglądała dokładnie błyskotkę na jej palcu. Kiedy Asia, gdzieś zniknęła napisałem do Łukasza.
K: Zrobiłem to. Oświadczyłem się.
Ł: Jestem dumny z Ciebie.
Nie miałem pojęcia, dlaczego mu to napisałem. Znaliśmy się tylko tydzień i nawet nie widzieliśmy się twarzą w twarz. Jednak wtedy, to dużo dla mnie znaczyło i podtrzymało na duchu.
Kiedy byliśmy w swoim pokoju i moja teraz już narzeczona wtulona była w mój bok, usłyszałem z jej ust.
- Pomyliłeś się Kamil. Powiedziałeś ,,W dalekiej przyszłości'' zamiast ,,niedalekiej''.
Westchnąłem i po prostu ją pocałowałem. Nawet wtedy nie wiedziałem, że wcale się nie pomyliłem. Bo to nie Asia była osobą, z którą chciałem dzielić swoje życie. Tylko ktoś kogo wtedy jeszcze nie zobaczyłem, ale jednak już poznałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro