Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

24 grudnia ( Wigilia )

Przeglądałam zdjęcia dziewczyn na mediach społecznościowych, troszkę mi było smutno, że sama dziś będę ale ciesze się, że jestem własnie tutaj. Odkryłam, że potrafią być naprawdę szczerzy, życzliwi ludzi, którym można zaufać. Jestem szczęśliwa. 

Siedziałam przy telewizorze i małej choince w sweterku świątecznym, by czuć tą magie świąt. Siedząc na kanapie rozmyślałam o brunecie. To co się wydarzyło trzy tygodnie temu cały czas chodzi mi po głowie. Co ja mam zrobić to mój przyjaciel a nie chłopak. Grrrrrr. Złapałam się za głowę. Po chwili włączyłam muzykę, by się rozluźnić. Tańczyłam po całym mieszkaniu, rozstawiałam powoli wszystko na stół. 

Skype: Ciocia Kate 💬

- Wesołych Świąt Ano! Jak sobie radzisz?

- Dziękuję i wzajemnie. Dobrze, jestem zadowolona, że mnie tutaj zabrałaś

- Nie masz za co dziękować. Chociaż były z tobą mały problem jeśli chodzi o wyjazd do Oslo ale widzisz wyszło ci to na lepsze, no i nawet mogę powiedzieć, że się poprawiłaś w szkole. Jestem z ciebie dumna. Jak spędzasz święta? Z przyjaciółmi?

- Niestety nie, sama będę oni mają swoje rodziny a dobrze wiesz, że ja się nie lubię wpraszać.

- Wiem kochanie, wiem. 

Pogadałam sobie z ciotką ze cztery godziny, chociaż w miarę dzień mi minął. 

***

Z perspektywy Chrisa 

Messenger

Christoffer Schistad 

Ej ludzie jest sprawa. Ana siedzi dziś sama na święta może byśmy jej umilili jej ten dzień i do niej wpadli, nie opuszczajmy naszej przyjaciółki tym bardziej w święta. Co wy na to?

Noora Amalie Sætre 

Jestem za :) Wpadnę z Eskild'em.

Eva Kviig Mohn 

Również jestem za. Wezmę coś ze sobą. 

Vilde Lien Hellerud

Ja zabiorę ze sobą kuzynkę, będzie nas więcej i milej. 

Sana Bakkoush

Jestem za 

Chris Berg 

Ja wezmę ze sobą słodycze :)

William Magnusson 

Ej stary to ja pojadę po Noorę, Eskild'a i Vilde a ty po resztę, bo wszyscy do jednego auta się nie pomieścimy. 

Christoffer Schistad 

Spoko, nie ma sprawy, umówmy się pod domem Any o 21:00  

Zjadłem kolacje z rodzicami, opowiedziałem im co chcemy ze znajomymi zorganizować, nie mieli nic przeciwko. Podziękowałem i poszedłem się szykować. Dobrze, że pomyślałem o prezencie szybciej, mam nadzieje, że jej się spodoba. Przebrałem koszule, zegarek i skórę, wziąłem klucze od auta, udałem się do garażu. Po drodze napisałem sms do Williama, że jadę już po Eve, Sane i Chris. 

20:40 czekamy na Williama i resztę. Dziewczyny już się nie mogą doczekać aż zobaczą minę Any na nasz widok. Sam jestem ciekawy jej reakcji ale tak tego nie okazuje, nie chce by każdy się mnie pytał co się tak szczerze lub coś w tym stylu. Minęło 10 minut. Byliśmy już wszyscy zabraliśmy rzeczy, poszliśmy. 

Z perspektywy Any

Zjadłam trochę, posprzątałam. Chciałam pójść się kąpać lecz moją myśl przerwał dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że pewnie to kolędnicy, gdy otworzyłam drzwi ujrzałam znajome twarzy. Byłam zadowolona, zaprosiłam ich do środka. Położyli rzeczy na stole i zaczęli składać mi życzenia. 

Kochaniutka nie zostawilibyśmy cię samą w święta, oszalałaś. Powiedziała Noora trzymając mnie za rękę. Uściskałam wszystkich i podziękowałam, że przyszli. Bardzo miło zrobiło mi się na serduszku jak patrzyłam na nich odpakowując potrawy. Razem z dziewczynami ułożyliśmy wszystko na stole, chłopaki włączyli świąteczną muzykę. 

Siedzieliśmy przy stole dyskutując na różne tematu, nagle Christoffer uderzył delikatnie w lampkę z winem i powiedział, że chciałby coś powiedzieć. Podszedł do mnie złożył mi jeszcze raz życzenia i wręczył prezent plus wielki bukiet róż. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, podziękowałam mu i uściskałam. Aż mi łezki stanęły w oczach. Po brunecie wszyscy po kolei obdarowali mnie prezentami było mi głupio, bo ja dla nich nic nie miała. Czułam się nie zręcznie. 

- Wybaczcie mi ale ja dla was nic nie mam. Powiedziałam ze spuszczoną głową

- Nic nie szkodzi. Dla nas ważne jest to byś w święta nie była sam. Odpowiedziała Noora z uśmiechem. 

- Ej dość tych smutasów, zabawmy się, podłącze telefon do głośników i trochę popląsamy a i zapomniałam mam jeszcze dwie 0.7 zaraz je przyniosę. Eva jak powiedziała tak zrobiła. 

Cała ona, pokiwałam głową. Poleciało kilka kieliszków i zaczęliśmy tańczyć. Oczywiście co ja ten zaszczyt miałam z Christoffer'em. Czułam się przy nim jak księżniczka ale nadal nie wiedziałam co mam myśleć, zrobić. Miałam okropny mętlik w głowie. Czuję, że jest bliski mojemu sercu. 

Minęły dwie godziny, usiadłam przy stole, zauważyłam, że William tańczy z Noorą, no no no chyba coś się święci. Mówiłam jej, że musi z nim chociaż trochę pogadać a reszta to tylko kwestia czasu. Po paru chwilach podszedł do mnie brunet, kucnął przede mną  i złapał mnie za kolana. 

- Szczęśliwa?

- Bardzo, jesteście kochani. 

- Nie chciałem byś sama dziś był.

- Ty to wszystko zorganizowałeś?

- Tak dla ciebie

- Ja..... Dziękuję

- Dla ciebie wszystko. Powiedział z tym swoim uśmieszkiem. Możemy porozmawiać?

- Tak. Wyszliśmy na zewnątrz. 

- Ano posłuchaj, ja wiem, że pewnie zastanawiasz się co zrobić, bo się przyjaźnimy i inne rzeczy ale ja czuję coś więcej do ciebie niż tylko przyjaźń. Tak oczywiście każdy mnie uważa za babiarza, który zalicza dziewczyny ale Ty to co innego. Uwierz mi.

- Chris........ Znam cię i wiem, że to wszystko co robiłeś w przeszłości to był powód pewnych sytuacji. Powiedziałam ci również, że traktuje cie inaczej niż innych chłopaków. I to mówiłam szczerze i nie dlatego, bo byłam pod wpływem alkoholu tylko wszystko wychodziło prosto z serca jak również te słowa.

- Jak cię zobaczyłem pierwszy raz przed szkołą to już wtedy zmieniłaś mnie i moje życie. Nigdy czegoś takiego wcześniej nie czułem. Jesteś jedyną dziewczyną, która za mną nie lata i nie prosi bym był na jedną noc a wręcz potrafisz mi dowalić. A to najbardziej mi się w tobie podoba, taka mała zadziora z ciebie. Nie wyobrażam sobie innej dziewczyny u mojego boku. Podszedł do mnie bliżej i złapał mnie za ręce. 

- Ja ja nie jestem warta tego wszystkiego co powiedziałeś a po drugie jestem zwyczajną dziewczyną z Nowego Yorku, najzwyklejsza nic nie warta. Zatopił namiętny pocałunek to było jak magia, która nie chciałam by się skończyła.

- Dalej będziesz twierdzić, że nie jesteś warta. Dziewczyno życie bym za ciebie oddał a ty mi mówisz o takich rzeczach, wariat.

- Ja....

- Nie mów już nic tylko się przytul.

Jak powiedział tak zrobiłam. Jeszcze trochę porozmawialiśmy i już było lepiej. Zapytałam dodatkowo czy coś jest miedzy Noorą a William'em powiedział tylko, że coś tam się spotykają. Pomyślałam, że mam z nią do pogadania nic mi nie powiedziała. Ale to nie dziś. Christoffer złapał mnie za rękę i wróciliśmy do domu. W progu każdy się na nas patrzył i zaczęli być brawo. Popatrzyłam na nich i dalej się świetnie bawiliśmy. 





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro