Żałoba
Tego, co wydarzyło się po odnalezieniu trupa młodego wojownika, nie sposób opisać słowami. Nie można sobie nawet wyobrazić, co przeżywała jego ukochana, a co dopiero rozprawiać o tym. Jeśli kiedykolwiek, czytelniku, straciłeś ukochaną osobę - przez nieszczęśliwy wypadek czy poprzez odrzucenie, być może potrafisz się wczuć w sytuację, w jakiej znalazła się ta biedna dziewczyna.
Czy właściwym określeniem będzie stwierdzenie, że popadła w stan zimnej furii? Nie uroniła ni jednej łzy, ani w momencie pogrzebu mężczyzny, ani tuż po nim. Stała wyprostowana i chłodno patrzyła w stronę łodzi, którą Frej udawał się w swoją ostatnią podróż. Jej jasnoniebieskie oczy, zawsze roziskrzone, pełne rozbawienia oraz mądrości, teraz były blade, zimne i obojętne. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Kiedyś można było z niej czytać jak z otwartej księgi, być może dlatego Ingeborga urzekała każdego, kto choć przez moment przebywał w jej towarzystwie. Nie uśmiechała się, lecz gorszym od braku radości był brak cierpienia. Jej oblicze nie wykrzywiał ni uśmiech, ni grymas bólu. Czynności wykonywała mechanicznie, nie patrząc nawet, co robi. Było jej to zupełnie obojętne. Nawet sen nie przynosił ukojenia. Nie potrafiła spać. Leżała na łóżku, wpatrując się w belki swojego domostwa. O czym rozmyślała? Przypominała sobie wspaniałe chwile, które zdążyła przeżyć z mężczyzną, którego kochała ponad własne życie. Złorzeczyła bogom, że go jej odebrali. Modliła się, gdyż nie straciła wiary, lecz już wiedziała, że bogowie nie są miłosierni i sprawiedliwi - jedną ręką dają, drugą zabierają. Czy gdyby została w swojej rodzinnej wiosce wszystko skończyłoby się dobrze? Byłaby jarlanką, wyszłaby za mąż za Freja i żyła długo i szczęśliwie? Niestety, na to oraz wiele innych pytań Ingeborga miała nigdy nie dostać odpowiedzi.
Knut, mimo całej nienawiści, jaką darzył Freja, również nie potrafił sobie poradzić z jego śmiercią. Wiedział, jak to wydarzenie wpłynie na jego przyjaciółkę - jak wielkie i przerażające będzie niosło ze sobą skutki. Dziewczyna nie chciała z nim rozmawiać. Odtrącała z resztą każdego, kto przychodził do niej - nieważne, czy w interesach, czy w sprawie prywatnej. Knut bez jej wiedzy wysłał gońca do Öregrund, aby powiadomił brata Ingeborgi, który teraz sprawuje tam urząd jarla w zastępstwie pod jej nieobecność o zbrodni, jakiej dopuścił się król Manfred. Nikt nie miał wątpliwości, że była to jego robota. Chłopak uczestniczył w naradzie, w której wzięli udział wojownicy i byli bliscy ludzie władcy, którzy zgodnie stwierdzili, że była to zemsta za odrzucenie oświadczyn przez Ingę. To, co kazał najemnikom zrobić król, było haniebne.
Teraz trzeba było czekać na posunięcie jarlanki. Jasnym jak słońce był fakt, że dziewczyna nie zostawi tej sprawy. Nie da satysfakcji Manfredowi, a jej zemsta będzie krwawa i bolesna.
Nadciągały coraz cieplejsze dni. Zbliżało się lato. A choć pogoda rozpieszczała mieszkańców Królestwa Północy, w jednej osadzie na południowym-zachodzie kraju atmosfera każdego dnia zdawała się być coraz gorsza i zimniejsza. Każdy dzień zwłoki Ingeborgi przed podjęciem działań w sprawie morderstwa, którego dokonał król, był torturą dla jej najbliższego otoczenia. Także mieszkańcy odczuwali coraz większe napięcie. Każdy oczekiwał od niej jakiegoś posunięcia, planu czy aktu miłosierdzia. Ba, ludzie modlili się o usłyszenie jej płaczu. Do tego jednak nie doszło. Mijały kolejne dni, a dziewczyna nadal nie zapłakała. Wiedziała już, co ma zrobić. To być może szaleńczy i samobójczy plan, ale wiedziała, że jej pomoże. Jeśli nie wyjdzie z niego cało, znajdzie ukojenie po śmierci.
Jarlanka ogłosiła swój plan na zebraniu, które odbyło się w tydzień po śmierci Freja.
- Czy słowo "przepraszam" będzie słowem odpowiednim? Chyba nie do końca. A wy chyba wszyscy żałujecie, że zabiłam Marka i zostałam panią tej osady. Nikt nie przypuszczał, że dojdzie do... - głos, przedtem silny, zimny i obojętny zmiękł i osłabł - do tej... rzeczy. Wiem, że nie mogę zrzec się władzy, jednakże jeśli ktoś ma ochotę, może mnie zabić. I niech zrobi to teraz. Znacie zasady? - zapytała, lecz żaden z osadników nie podjął rzuconego przez nią wyzwania. Nikt nawet nie złapał za swój miecz przytroczony do pasa. - Cóż, jeśli nikt nie ma na to ochoty... Szkoda. Opuszczam wioskę.
- Słucham?! - wykrzyknął Knut. Zdziwienie odmalowało się na twarzach zebranych. - Nie możesz nam tego zrobić.
- Owszem, mogę. Jeśli taka wasza wola, powrócę do osady i obiecuję, że zrobię to już jako królowa, lub nie wrócę wcale. Do czasu mojego powrotu, władzę będzie sprawował w moim imieniu mój zaufany przyjaciel, Knut, który już wykazał się swoimi umiejętnościami kierowania ludźmi. To wszystko, możecie się rozejść. Żegnam i do... ponownego zobaczenia.
Gdy wszyscy wyszli z domostwa, a Knut został sam z Ingeborgą, chłopak zaczął krzyczeć:
- Masz zamiar znowu to zrobić? Wyjechać sobie gdzieś, a mnie postawić na najwyższym stanowisku w wiosce? Co ci odbiło, żeby tak znowu postępować, Inga?
- Jeśli nie chcesz, znajdę na twoje miejsce kogoś innego. Z tego, co wiem, Hilmar z chęcią zajmie twoje miejsce. Od zawsze marzył o tym, aby choć na minutę stać się jarlem.
- Nie chodzi o to, że nie chcę, Inga. Boję się o ciebie. Co masz zamiar zrobić? Znowu mnie zostawisz w miejscu, gdzie nawet nie będę mógł się dowiedzieć, co jest z tobą.
- Wybieram się w długą podróż.
- Dokąd?
- A tego już nie musisz wiedzieć.
- Czy ty... czekaj, nie masz chyba zamiaru TEGO zrobić? Oszalałaś?! Nigdzie nie jedziesz, do cholery! Zginiesz tam!
- Wcale nie obraziłabym się, gdyby sprawy przybrały taki obrót rzeczy.
- Inga... wiem o tym, że jest ci ciężko. Bądźmy ze sobą szczerzy - nie jestem w stanie sobie wyobrazić ogromu cierpienia, jakiego musisz doświadczać, ale pomyśl tylko. Masz brata, masz matkę, których zostawiłaś w Öregrund, masz... mnie! Czy to się już, do cholery, nie liczy? Ta wyprawa to samobójstwo. Co masz zamiar po TYM zrobić? Zabić króla? Prędzej sama zginiesz. Nie przeżyjesz TAM pięciu minut...
- Knut - warknęła Ingeborga.
- Nie zgadzam się!
- Ten twój brak akceptacji wiesz, gdzie możesz sobie wsadzić.
- Inga!
- Wyjadę. To moje ostatnie słowo.
W taki o to sposób udowodniono, że historia lubi się powtarzać. Ingeborga po raz kolejny zostawiła Knuta w mieście po uprzedniej kłótni. Po raz kolejny rozstali się oni w atmosferze niezgody i waśni.
Pytacie, dokąd udała się Ingeborga? W otchłań wypełnioną lodem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro