Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zaskoczenie

 Bardzo dziękuję Okapi0 za nieustające wsparcie, anielską cierpliwość do moich humorków i niestrudzone wyłapywanie literówek 💝💝💝

Jurij Plisetsky zazwyczaj niechętnie powracał do rzeczywistości z krainy Morfeusza, bo wiązało się to z uczuciem zimna, koniecznością stawienia życiu czoła i przede wszystkim sennością, której nie był w stanie przegonić choćby największy kubek kawy.

Czasami jednak - choć rzadko - zdarzały mu się przyjemne pobudki, takie jak w reklamach, w których człowiek budzi się w asyście śpiewu ptaków, z perfekcyjnie ułożoną fryzurą i chęciami do życia.

Cóż, przynajmniej częściowo, bo o ile jego samopoczucie i poziom energii pozostawały na względnie wysokim poziomie, to włosy tradycyjnie wyglądały jak u stracha na wróble, a zamiast śpiewu ptaków z sąsiedniego pokoju dochodziły łagodne dźwięki pianina.

Tłumaczyło to pustkę po drugiej stronie łóżka. Nie żeby nie był przyzwyczajony, w końcu Beka praktycznie zawsze budził się jako pierwszy, ale najczęściej cierpliwie czekał, aż Rosjanin powróci do żywych. Z tego względu ciasnawe dotąd łóżko zaczęło się Jurijowi zdawać zbyt duże, a pokusa ponownego zagrzebania się w pierzynie nie była na tyle duża, by nie mógł się jej oprzeć.

Dlatego po chwili wygranomolił się z łóżka i, tłumiąc ziewnięcie, podreptał do gabinetu, w którym Kazach trzymał sprzęt do miksowania muzyki i ustawione na stelażu, elektryczne pianino. Umiał całkiem nieźle grać ze słuchu, co nieraz wykorzystywał, wplatając jego dźwięki do niektórych piosenek.

Gdy chodziło o muzykę, Otabek przebywał we własnym świecie i ciężko go było z niego wyrwać. Nawet teraz, choć nie miał słuchawek na uszach, zupełnie nie zwrócił uwagi na ciche skrzypienie drzwi, gdy Jurij wślizgnął się do pokoju i oparł o ścianę.
 
Nie odezwał się,  bo nie chciał peszyć Beki swoją obecnością, a poza tym naprawdę lubił obserwować jego lekko pochyloną sylwetkę, zmarszczkę, która tworzyła się między ściągniętymi w skupieniu brwiami i włosy, które nieświadomie przeczesywał, ilekroć się nad czymś zastanawiał. 

Tymaczasem Kazach wypróbował kilka dźwięków, aż znalazł odpowiedni akord i zapisał go na pięciolinii, a potem to samo zrobił z kolejnym. W końcu przewrócił kartkę, by zagrać całość.

Jurij zmarszczył brwi, słysząc nieznaną melodię. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy do pianina dołączył głos Otabeka:

Słońce co
Zmierza przez ostatnie chwile
Przyjacielem twoim zdaje się
Obserwuje nas
I ten świat co w ogniu stoi
Myślisz sobie
Czy też tak czuje?

Rosjanin słuchał jak urzeczony. Wcześniej jedynie zdarzało się, że Beka nucił pod nosem razem z wokalistą, ale nigdy nie słyszał go solo. Choć pianino nie narzucało piosence smutnego ani wesołego charakteru, łagodna barwa głosu jego chłopaka i tęsknota płynąca ze śpiewanego przez niego tekstu sprawiły, że poczuł jakąś dziwną nostalgię. A nie był to koniec. Z nadejściem refrenu instrument na powrót stopniowo oddał śpiewającemu pole do popisu.

Niebo spowite przez blask
Czy go widzisz?
W każdej czerni dojrzysz biel
Gdy w to uwierzysz
A gdy kończy się twój czas
Pozwól że zapewnię cię
Znajdziesz lepsze miejsce wnet
W życia kresie

Jego głos urwał się na wysokim tonie, jakby dawał do zrozumienia, że zostawia otwarte zakończenie historii. Gdy kilka ostatnich dźwięków wybrzmiało, podekscytowany Rosjanin nie wytrzymał.

- Ale super, Beka! Masz zaczepisty głos! - krzyknął, przez co zaskoczony Otabek niemal podskoczył na krześle. Rzucił mu zażenowane spojrzenie.

- Przepraszam. Obudziłem cię?

- Nie. Po prostu już się wyspałem. Co to za piosenka, swoją drogą? Twoja? - zapytał Rosjanin, wskazując na kartkę ze świeżo zapisanymi nutami.

- Nie. Ja tylko tłumaczę z angielskiego i dopisuję wersję na pianino.

- Pasuje do ciebie. Masz taki kojący głos. Zagraj jeszcze raz! - poprosił chłopak, po czym ostentacyjnie przysiadł na krześle i założył nogę na nogę.

Otabek zerknął na niego, przełykając głośno ślinę. To tyle, jeśli chodzi o jego skupienie. Gdy przychodziło do prezentowania własnych aranżacji, obecność słuchacza zawsze działała na niego rozpraszająco. Zwłaszcza, kiedy był nim Yuri. A już szczególnie Yuri ubrany w jego górę od piżamy.

Tak się złożyło, że po wieczorym prysznicu Rosjanin wymaszerował z łazienki goły jak go bóg stworzył, twierdząc, że zapomniał ręcznika. Co prawda przez wspólne korzystanie z szatni i pryszniców zdarzało im się wcześniej widywać nago, ale odkąd zostali parą, w oczach Otabeka przebieranie się w swojej obecności przestało być niewinne. Zwłaszcza, że od czasu ich niedoszłego pierwszego razu Jurij zdawał się celowo wystawiać jego cierpliwość na próbę. Niezależnie od tego, czy naprawdę nie wziął ręcznika, czy znowu się z nim droczył, reakcją zawstydzonego Otabeka było pomknięcie do swojej szafy i włożenie Jurze przez głowę pierwszej lepszej rzeczy, która wpadła mu w ręce - okazała się nią wyjątkowo duża, flanelowa koszula w kratę, która sięgała mu do połowy uda.  A ponieważ odmówił noszenia spodni, przez resztę wieczoru Beka co chwilę przyłapywał się na wgapianiu w jego smukłe, blade nogi.

- No, co? - ocknął się na głos Jurija, który przekrzywił głowę z perfekcyjnie niewinnym wyrazem twarzy. 

Naprawdę nie zdawał sobie sprawy, jak na niego działa, czy tylko udawał? Nie, MUSIAŁ zauważyć jego spojrzenia i zakłopotanie! W takich momentach Kazach żałował, że nie potrafi wejść do rosyjskiej głowy i sprawdzić, co się w niej dzieje. 

Nie dam mu się. Za żadne skarby
- obiecał sobie w duchu, z powrotem układając ręce na klawiaturze. Wziął głęboki oddech i, zgodnie z życzeniem chłopaka, zagrał piosenkę jeszcze raz. Głos miał odrobinę bardziej drżący niż poprzednim razem, ale i tak wyszło niespodziewanie dobrze. Na tyle dobrze, że podekscytowany Rosjanin podbiegł i zawisł na jego plecach, nie zwracając uwagi na zaskoczony okrzyk.

- Przestań mnie tak straszyć, Jura, bo któregoś pięknego dnia padnę na zawał!

- Nic nie poradzę, że naprawdę fajowo ci to wychodzi!

- Przesadzasz. To nic specjalnego - odparł Beka, wbrew sobie czując, że pod wpływem komplementu kraśnieje z zadowolenia. Jak mógł się gniewać na jego mniej lub bardziej świadome zagrywki, kiedy okazywał jego twórczości tyle entuzjazmu? 

Nie wiedzieć czemu, wcześniej nie bardzo chciał, by młodszy chłopak słyszał jego grę, nie mówiąc już o śpiewie. Nie to, że się wstydził. Bardziej obawiał się... Sam nie wiedział... Że nie okaże się wystarczająco dobry. Przez większość życia podziwiał Jurę, podbijającego kolejne lodowiska bez widocznego wysiłku, zawsze gotowego do odpyskowania czy postawienia na swoim. Dlatego teraz podziw w jego oczach sprawił mu niespodziewaną radość.

Jeszcze bardziej zdziwił się i ucieszył, gdy chłopak przysunął sobie krzesło i poprosił go o nauczenie prostej melodii. Nigdy nie wykazywał zbytniego zainteresowania jego pianinem. Patrząc, jak w skupieniu zaciska usta, raz za razem powtarzając akordy, Beka pomyślał, że znów w zaledwie kilka chwil zamienił się w zafascynowane dziecko. 

To prawda, że trochę obawiał się nagłych zwrotów akcji w ich związku. Ale były nieuniknione, bo (co do tego był dziwnie pewny) nigdy nie przestaną się nawzajem zaskakiwać.


Ta wersja piosenki i głos wokalisty bardzo pasują mi do Otabeka💖💖 Przetłumaczyłam ją sobie jakiś czas temu, nie dosłownie, ale tak, żeby w miarę pasowała do rytmu.

Oryginał: ,,In this twilight" zespołu Nine Inch Nails.

Ogólnie to taka dziwna mieszanka, nie do końca wiedziałam, jak ukazać to, że chłopaki nadal nie wiedzą o niektórych swoich lękaach czy umiejętnościach i nie zawsze potrafią przewidywać nawzajem swoje reakcje i odczytywać intencje. Niezbyt mi się udało, ale bardzo chciałam to opublikować, bo wyjeżdżam na najbliższe dwa tygodnie i nie bardzo będę miała warunki, aby pisać.

PS: Fragment poruszający problem kuszenia Beki przez Jurija nie jest bez znaczenia. Będę z czasem zamieszczać poprawione shoty, w tym  ,,Namiętność" i rozwijać ten wątek ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro