Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.26.

127. Adam

Anita wiła się w moich ramionach, a ja nie miałem jej dość, nakręcałem się jeszcze bardziej każdym jej westchnieniem, każdym rozkosznym jękiem. Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziliśmy taki wieczór. Chyba zanim zaczęła chorować.

A właśnie... Anita wyglądała już zupełnie dobrze i było po niej widać przypływ energii. Dawno już nie spała w dzień. Teraz miałem ją z powrotem, taką, jaką kiedyś poznałem. Kobietę, w której się zakochałem od pierwszego spojrzenia.

Anita w końcu zasnęła, a ja nadal nie mogłem spać. Nosiło mnie. Wtedy przyszła mi ta myśl. Niedługo skończy się moja umowa z Jeonem i Jumi. Wypełniłem ją. Jumi dostała obywatelstwo. Będę zupełnie wolny. Anita też dotrzymała słowa. Była przy mnie przez ten czas, kiedy nie mogłem jej dać nic oficjalnie. Ograniczyła dla mnie kontakty z rodziną, znajomymi. Jedyną osobą, która o nas wiedziała wszystko, była jej przyjaciółka, Julia. Ale sytuacja tego wymagała...

A teraz, kiedy w końcu odzyskam swój wolny stan cywilny... Doszedłem do wniosku, że wcale nie chcę, żeby był wolny. Chciałem mieć żonę. Prawdziwą. Moją. Taką, którą pokocha też cała moja rodzina (nie licząc mojego brata, Jakuba, który już był w niej prawie zakochany). – Ciekawe, co Anita by na to powiedziała? – zastanowiłem się.

– Na co bym powiedziała? – spytała zaspanym głosem. – O kurczę, chyba mówiłem jednak na głos... – zreflektowałem się.

– Nic, skarbie, śpij. Tak tylko do siebie gadałem... westchnąłem.

– Ale mówiłeś o mnie – nie dawała za wygraną.

– No dobrze, o tobie – przyznałem. – Zastanawiałem się czy chciałabyś zostać moją żoną.

– Chyba cię pogięło – odparła, obróciła się na drugi bok i znowu zasnęła. – Nie wierzę – nie mogłem się pogodzić z tym, co usłyszałem. – Czy to miało znaczyć, że nie chce? – nie wiedziałem jak mam się zachować.

Teraz już wiedziałem, że tak po prostu nie usnę. Zszedłem do kuchni, wyjąłem sobie z lodówki jedno piwo. Otworzyło się z charakterystycznym dźwiękiem. – I co ja robię? – zdziwiłem się. – Dziewczyna dała mi kosza przez sen, to upiję się piwem? – zaśmiałem się do swoich głupich pomysłów. Siedziałem jednak w kuchni i piłem to piwo, zastanawiając się ciągle nad tym, co usłyszałem. – Jak ona mogła tak mi odpowiedzieć? – oburzyłem się w pewnym momencie. – Nie, to nie. Może i dobrze, że nie spytałem jej bardziej oficjalnie. Głupio by wyszło... – Ale przecież byłem pewny, że ją kocham. I wiedziałem, że ona mnie też.

W pewnym momencie na schodach zapaliło się światło i do kuchni zeszła... Jumi.

– O, Adam, co ty tu robisz o tej porze? – zdziwiła się. – I po co ci to piwo?

– A ty co tu robisz? – spytałem.

– Ja często wstaję w nocy. Pić mi się zachciało, a akurat skończyła mi się woda w sypialni – wyjaśniła. – Ale dlaczego ty tu jesteś? Chyba nie powiesz, że wstałeś w środku nocy i zachciało ci się piwa???

– Nie uwierzysz... – westchnąłem.

– Mów – powiedziała krótko, tonem nie znoszącym sprzeciwu. Poczułem, że mogę jej się zwierzyć.

– Spytałem Anitę czy chciałaby być moją żoną, a ona stwierdziła, że chyba mnie pogięło i poszła spać.

– Adamie, jak, kiedy ją o to spytałeś? Jest trzecia nad ranem...

– Spędziliśmy upojny wieczór – poczułem, że się rumienię, ale przecież Jumi mogłem zaufać – potem Anita zasnęła, a ja nie mogłem. Zacząłem rozmyślać i chyba gadałem do siebie na głos, bo się przebudziła i spytała czemu do niej mówię. Powiedziałem jej wtedy, że myślałem na głos i spytałem czy zechciałaby zostać moją żoną. A ona... spławiła mnie i znowu zasnęła.

– A nie pomyślałeś, że ona się nawet nie przebudziła?

– Nie. Przecież rozmawiała ze mną.

– Adamie, ja widziałam różne dziwne rzeczy od kiedy zaczęłam studia medyczne. Zwłaszcza na zajęciach z neurologii. Rozmawianie przez sen i pozorowanie świadomości nie są niczym dziwnym. Tak działa ludzki mózg. Założę się, że Anita jutro rano nawet nie będzie pamiętała tej rozmowy... – Jumi ziewnęła. – Przepraszam cię, ale ja biorę wodę i idę spać – dodała.

– Jasne. Dziękuję ci za rozmowę. Dobranoc, Jumi.

– Dobranoc – odparła Jumi i poszła z powrotem na górę. Zacząłem się zastanawiać nad jej słowami. Może nasza przyjaciółka miała rację i Anita nie mówiła tego świadomie? – Ale to też nie za dobrze, że podświadomie kazała mi spadać... – pomyślałem. Stanowczo tej nocy myśli prowadziły mnie na manowce. Nie umiałem poczuć się pewniej. Dokończyłem piwo i wróciłem do sypialni. Położyłem się obok Anity, która słodko spała. Przytuliła się do mnie, mrucząc:

– Mój ukochany...

– Słucham cię, skarbie – zaryzykowałem. Ale nie doczekałem się odpowiedzi. Anita spała. Uznałem, że Jumi musiała mieć rację i trochę pokrzepiony w końcu też zasnąłem. Nad ranem obudziła mnie ręka Anity w moich bokserkach. Ale przecież ona nadal spała. Wyglądało na to, że moja ukochana była łagodną lunatyczką. Gadała przez sen, a nawet dobierała się do mnie, ciągle jeszcze śpiąc. Postanowiłem ją obudzić. Nie mówiłem jednak nic. Pozbyłem się swoich majtek i zacząłem ocierać się o nią delikatnie, a potem zjechałem pod kołdrę i zanurkowałem między jej uda. Zareagowała na pieszczoty prawidłowo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro