Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.10.

111. Adam

– Musimy porozmawiać, wszyscy – powiedziała Jumi, kiedy weszliśmy do salonu.

– Co jest Anicie? – spytałem przestraszony.

– Musi zrobić jeszcze kilka badań – odparła Jumi. – Może mieć niedoczynność tarczycy, ale bez wyników hormonów z krwi nic nie stwierdzę. Zresztą, to domena endokrynologa.

– A co z tobą, Jumi? – spytał Jeon. – Też nie wyglądasz najlepiej. Moim zdaniem przemęczasz się na tych dyżurach w szpitalu.

– To nie to – odparła Jumi.

– Nie mów, że nic ci nie jest – zdenerwował się Jeon. – Przecież widzę, jak wyglądasz.

– Wyglądam zgodnie z moim stanem – odparła Jumi, próbując zachować spokój.

– Z jakim stanem?

– Prawdopodobnie jestem w ciąży – stwierdziła. – Dowiem się na pewno w przyszłym tygodniu, jak pójdę do lekarza. – Spojrzałem na przyjaciela zdezorientowany, a jego mina była chyba jeszcze głupsza od mojej.

– A nie może cię zbadać któraś z koleżanek w szpitalu? – spytał w końcu.

– A nie pomyślałeś, że wolałabym, żeby nikt w mojej pracy jeszcze o tym nie wiedział?

– Masz rację, nie pomyślałem. To gdzie pójdziesz? – dopytywał się Jeon.

– We wtorek pójdę z Anitą do jej lekarza. – Na te słowa przeszedł mnie zimny dreszcz. Po co Anita idzie do ginekologa? A co jeśli...? Po chwili jednak doszedłem do wniosku, że wolałbym, żeby Anita była w ciąży niż żeby była chora. Ja nie miałem żadnych wątpliwości co do moich uczuć do niej. Chciałem z nią być i mieć z nią dzieci. Nie pomyślałem jednak o tym, że właśnie życie mocno skomplikowało się całej naszej czwórce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro