V.8.
91. Adam
Kiedy odjechali urzędnicy, wróciliśmy do codziennych spraw. Z tą tylko różnicą, że Anita miała urlop do końca tygodnia, więc starałem się maksymalnie streszczać przy pracy, żeby spędzać z nią jak najwięcej czasu.
Rano moja ukochana jeździła do miasta, gdzie spotykała się z przyjaciółką, która przyjechała na wakacje z mężem i córką do Polski, do swoich rodziców. Tak było też tego dnia. Wiedziałem jednak, że Anita wróci w porze obiadowej i potem będziemy już razem do wieczora.
Tym razem zadzwoniła do mnie koło czternastej, ale nie zdążyłem odebrać. Kiedy spróbowałem oddzwonić, włączyła się poczta głosowa. – Hmmm... pewnie jej się telefon rozładował – uznałem, ale nie martwiłem się, bo wiedziałem, że niedługo wróci do domu. Tylko... nie wróciła w ciągu godziny.
Wtedy ktoś zadzwonił do mnie na Messengerze. Rzadko korzystałem z tego medium. Zdziwiłem się bardzo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro