Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.7.

90. Anita

Na szczęście Adam zrozumiał, że nie stało się nic złego, po prostu byłam zmęczona i zestresowana. Na szczęście, bo oszczędził nerwów nam obojgu. Zamiast się martwić, mogliśmy zająć się czymś przyjemniejszym. I zajęliśmy się. Wynagrodziliśmy sobie noc spędzoną osobno aż z nawiązką...

Po kolacji wróciliśmy do sypialni i kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy po południu. Adam był doskonały. Chyba już przyzwyczaiłam się do tego, że mnie rozpieszcza, bo nie oczekiwałabym niczego innego... Kiedy zasypialiśmy wieczorem przytuleni, prawie już zapomnieliśmy o stresujących wydarzeniach ostatnich dwóch dni.

Reszta tygodnia minęła nam spokojnie. Adam starał się nie spędzać za dużo czasu w pracy. Wyrabiał się naprawdę szybko, nie brał dodatkowych zleceń i zrzucał na Jeona co tylko się dało. Tylko przez ten tydzień, oczywiście.

Korzystając z mojego urlopu, spędzaliśmy dużo czasu razem. Kiedy Adam pracował, mnie nie było w domu. W końcu przecież moja przyjaciółka Julka przyjechała do Polski już tydzień wcześniej, kiedy byłam nad morzem z Jumi, i musiałam nadrobić z nią zaległości. Spotykałyśmy się w mieście lub u jej rodziców. Julka nie rozumiała za wiele z tego, co jej opowiadałam:

– A więc mieszkasz u tego Adama, tak? – spytała. – Nie mogę ocenić kogoś, kogo nie znam...

– Tak, Juli. Od połowy lipca.

– A mogę go poznać? – nalegała, martwiąc się znowu o mój wybór.

– Chciałabym, żebyś go poznała, ale muszę najpierw z nim o tym pogadać.

– Ale mieszkacie tam we czworo, dobrze rozumiem?

– Tak. Mieszka z nami jeszcze para jego przyjaciół.

– Pokaż mi go na Facebooku – zaproponowała.

– Może lepiej nie... – westchnęłam, przypominając sobie to, co sama tam odkryłam. – Ma bardzo nieaktualne konto.

– Czyli żadnych nowych zdjęć, w tym z tobą? – spytała podejrzliwie.

– Właśnie. Profil nie aktualizowany od kilku lat.

– A masz jakieś jego zdjęcie na swoim telefonie?

– Nie. Jakoś nie było okazji poprosić...

– Mieszkasz z facetem i nawet sobie selfika nie strzeliliście? – zdziwiła się moja przyjaciółka. – I on się woli nie przyznawać przed światem, że cię w ogóle zna?

– To nie tak, Juli...

– Nie podoba mi się to. Facet zachowuje się, jakby miał coś do ukrycia.

– Bo ma. Ale nie ukrywa tego przede mną, tylko przed resztą świata.

– O, a to coś nowego – zaciekawiła się moja przyjaciółka. – Czyli twierdzisz, że wiesz o nim wszystko?

– Nie mogę tego stwierdzić. Nikt nie wie wszystkiego o drugiej osobie. Ale przynajmniej wiem to, co jest mi niezbędne, żeby uznać, że chcę z nim być.

– W co ty się znowu wpakowałaś? – spytała w końcu moja przyjaciółka, podsumowując fakty.

– Juli... Poznałam cudownego faceta, który nie tylko uratował mi psa, ale kilka razy uratował też mnie przed Mariuszem. Nie przeszkadza mu moja pokręcona przeszłość ani skomplikowana osobowość. Kocha mnie taką, jaką jestem. Jestem w stanie zaakceptować przez jakiś czas pewne niedogodności, żeby nie sprawiać mu problemów.

– Nie mam pojęcia o czym ty mówisz – zniecierpliwiła się Julia. – Jakie niedogodności? To nie brzmi szczególnie bezpiecznie... Martwię się o ciebie.

– To przestań. Tym razem musisz mi zaufać...

– Taaa... jasne – żachnęła się Julka.

Wiedziałam już, że gniewa się na mnie. Wtedy wyciągnęła z torebki telefon i wpisała imię i nazwisko Adama na Facebooku. Wyszukała jego profil zawodowy i prywatny. Stopniowo jej wyraz twarzy zmieniał się na przerażony.

– Ty sobie chyba ze mnie jaja robisz! – krzyknęła w pewnym momencie. – Żonaty?! – mieszkasz z żonatym facetem!? A z żoną co zrobiliście? Zakopaliście w ogródku? – Wiedziałam, że to odkrycie wstrząsnęło Julką. Jej historia też nie była za ciekawa. Radek był jej drugim mężem. Pierwszy, jej wielka młodzieńcza miłość, wystawił ją w perfidny sposób po trzech latach małżeństwa, zdradzając Julkę z ich wspólną koleżanką. A teraz pomyślała, że ja i Adam robimy coś takiego innej kobiecie. – Nie poznaję cię, Anito – powiedziała w końcu. – Moja najlepsza przyjaciółka... Czy muszę ją też poświęcić dla Adama, Jumi i Jeona? – myślałam gorączkowo. Wtedy postanowiłam:

– Juli, kochana, wszystko ci wyjaśnię, ale pozwól mi najpierw pogadać z Adamem – poprosiłam.

– Co tu wyjaśniać?

– Że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.

– A co? Może to jego żona zostawiła?

– A co, jeśli to jeszcze bardziej skomplikowane?

– Poddaję się – westchnęła moja przyjaciółka. – Rób, co chcesz.

– Zależy mi na tobie. I wiesz, że nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego... Adam też nie. Mówiłam ci, że to stary profil i nieaktualne informacje. A powiem ci więcej, jeśli Adam mi pozwoli.

– Musi ci pozwalać?

– Tak, bo od tego zależy bezpieczeństwo jego i ludzi, na których mu zależy – odpowiedziałam zagadkowo. Julka zrobiła się czujna. Niebezpieczeństwo to było coś, co zawsze rozpalało jej wyobraźnię.

– Jesteś pewna, że jesteś tam bezpieczna? – spytała tylko.

– Nigdzie nie byłabym bardziej – odparłam pewnie.

– Okej, to czekam na info – uznała i uścisnęła mnie mocno. Odprowadziła mnie do samochodu, który zaparkowałam w cieniu, koło parku miejskiego.

Kiedy żegnałyśmy się już, a ja miałam wsiadać do auta, koło nas pojawiła się znikąd sportowa niebieska beemka, z której wyskoczył Mariusz i ktoś jeszcze. Zanim zdążyłam zareagować, złapali mnie obaj i wrzucili do bagażnika jego samochodu, po czym odjechali z piskiem opon.

– Jula!... – krzyknęłam tylko i zrobiło się ciemno. Kiedy minęło mi pierwsze przerażenie, zauważyłam, że mam przy sobie plecaczek i telefon. Niestety... rozładował się, kiedy tylko próbowałam zadzwonić do Adama. W rozpaczy zaczęłam myśleć intensywnie i szukać dla siebie innego ratunku. Nie było go. Moje porwanie widziała tylko Julka. W niej cała nadzieja.




No... jak się zaczynało robić za "różowo", to znaczyło, że ktoś musi zamieszać ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro