Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.6.

89. Adam

Urzędnicy maglowali nas jeszcze przez godzinę po śniadaniu. Najpierw razem, a potem osobno. Pytali o takie szczegóły jak data urodzin małżonka, imiona rodziców, rodzeństwa, ulubiona potrawa, kolor, sposób spędzania wolnego czasu, zapisując wszystkie nasze odpowiedzi.

Oczywiście życiorys Jumi był zmodyfikowany na nasze potrzeby. Nie mogliśmy powiedzieć nikomu prawdy. Oficjalnie Jumi była sierotą i nie miała rodzeństwa, poznałem ją w Seulu, gdzie pracowałem przez prawie dwa lata u rodziców Jeona.

Fakt, że z Jeonem poznaliśmy się dużo wcześniej, bo na studiach we Francji, i pojechałem do Korei z nim, mógł w zależności od interpretacji działać na naszą korzyść lub niekorzyść. Podobnie jak słaby kontakt z moją rodziną.

Pomógł nam jednak zbieg okoliczności, bo niedawno odwiedził nas mój brat i mogłem pokazać kontrolerom zdjęcia z imprezy. Odegraliśmy też przedstawienie w drzwiach łazienki, kiedy Jumi opieprzyła mnie, że wrzuciłem swoje ciemne skarpetki do białego prania. Typowa sprzeczka małżeńska. Za słodko by nie było wiarygodnie...

W końcu uznali, że zebrali dość informacji. Zeszliśmy do sali treningowej i tam zobaczyłem, jak Jeon obejmuje płaczącą Anitę. Trudno mi było opanować emocje. Spytałem Jeona co się stało, a on odpowiedział, że się przetrenowała. W życiu nie słyszałem większej bzdury! Ale nie mogłem pokazać po sobie, że mu nie wierzę ani że mnie to tak poruszyło...

Wszyscy wyszliśmy z sali treningowej i pożegnaliśmy się z urzędnikami, którzy zabrali swoje rzeczy i wyjechali od nas koło południa. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Uścisnęliśmy się z Jeonem po bratersku i każdy z nas rzucił się w stronę swojej kobiety, żeby się przytulić i nawzajem uspokoić. Potem zjedliśmy razem obiad, powoli wracając do codziennych przyzwyczajeń. Po obiedzie Jeon i Jumi wzięli się po chwili za sprzątanie w kuchni, a ja poszedłem za Anitą na górę.

– Anito, co się stało w siłowni? – nie wytrzymałem, musiałem ją spytać, kiedy wchodziliśmy po schodach.

– Trudno to wyjaśnić – odparła, co nie wyjaśniło mi niczego.

– A może spróbuj? – nalegałem.

– Kombinacja stresu i zmęczenia – odparła krótko. Nie byłem usatysfakcjonowany taką odpowiedzią, ale widziałem, że chwilowo nic więcej z niej nie wycisnę. Cokolwiek się stało w siłowni, wiedzieli o tym tylko Anita i Jeon. Poczułem coś na kształt zazdrości i zacisnąłem zęby ze złości, a po chwili zreflektowałem się i spojrzałem na Anitę. Była po prostu smutna. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło. Wtedy popatrzyła na mnie z wdzięcznością w oczach, a po chwili przytuliła się do mnie mocno.

– Dobrze, że już po wszystkim – powiedziała. – Nie miałam pojęcia, że udawanie jest tak wyczerpujące psychicznie.

– Tylko o to chodzi? Czy może Jeon powiedział ci coś przykrego albo... zrobił coś nieodpowiedniego? – spytałem, bardziej się bojąc, że usłyszę potwierdzenie moich obaw, niż wierząc w to naprawdę.

– Żartujesz? – zdziwiła i oburzyła się Anita. – Nigdy tak o nim nie myśl! To super facet. I bez dwóch zdań twój najprawdziwszy przyjaciel – dodała. – Ćwiczyliśmy rozciąganie i rozmawialiśmy. W pewnym momencie zmęczyłam się i przytłoczył mnie ciężar egzystencji – zaśmiała się, ale bez radości w głosie.

– Czyli co?

– Tak trudno to zrozumieć? Martwiłam się o was od wczoraj. Odstawiliśmy wszyscy niezłą szopkę przed urzędnikami, ale nie wiadomo jak oni do tego podeszli – zauważyła. – Nie wiemy czy się nabrali, czy może będziecie mieć kłopoty... Pewnie, gdyby mnie nie było, byłoby wam trochę łatwiej.

– Nie musisz się aż tak martwić. Nie na wszystko mamy wpływ, to prawda, ale myślę, że dobrze wypadliśmy. A ty byłaś cudowna. Na pewno nam nie zaszkodziłaś. Wręcz przeciwnie. Już wczoraj miałem ci za to podziękować, ale nie było okazji – powiedziałem wtedy i pocałowałem ją w usta. Nie odkleiliśmy się już od siebie aż do wieczora. Musiałem przyznać sam przed sobą jak bardzo mi tego brakowało...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro