Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.2.

85. Adam

Anita wymyśliła nam na popołudnie świetną zabawę. Już dawno nie czułem się tak beztrosko. Ganialiśmy się po ogrodzie i chlapaliśmy wodą jak dzieciaki. Oczywiście, znając moje szczęście, powinienem był podejrzewać, że ten dzień nie skończy się tak miło, jak się zaczął...

Kiedy usłyszałem szczekanie psów, poszedłem zobaczyć, czy ktoś przyjechał i natknąłem się na urzędników imigracyjnych, którzy przyjechali z Wrocławia na niespodziewaną kontrolę. Od ostatniej minęły prawie trzy lata. Poczułem się trochę głupio, witając się z nimi w mokrych spodenkach, a jeszcze ciekawiej zrobiło się, kiedy Anita, Jumi i Jeon też przyszli. Wszyscy wyglądaliśmy niepoważnie, a to ewidentnie wybiło urzędników z rytmu. Nie spodziewali się, że ktoś mógłby się dobrze bawić w sierpniowe popołudnie na własnym podwórku? Biedaczki...

Anita za to była cudowna. Spacyfikowała ich swoim urokiem i inteligencją. Prowadziła Jeona za rączkę jak profesjonalistka. Jeśli obawiałem się choć przez chwilę, że to on sobie nie poradzi, to znaczy, że nie doceniłem wcześniej Anity. Zabrała go do sali treningowej i zajęła mu głowę lekcjami Taekwondo, a potem do kuchni, gdzie wzięła się za przygotowywanie kolacji.

W końcu uznałem, że wszyscy radzimy sobie tak dobrze, że czas zagrać vabank. Urzędnicy zdawali się jeść nam z ręki. Zaprosiłem ich więc na kolację i zaproponowałem nocleg u nas. Pozostała nam najtrudniejsza część przedstawienia, ale byłem pewien, że sobie poradzimy. Jedyne, co naprawdę mnie martwiło, to fakt, że musieliśmy się z Jeonem zamienić sypialniami. My z Jumi już to kiedyś przerobiliśmy, ale myśl o tym, że Anita miałaby spędzić jedną noc w moim łóżku z Jeonem, trochę mnie denerwowała. Musiałem z nią porozmawiać, ale nie wiedziałem jak to zrobić. Ona chyba jednak domyśliła się, że się martwię, bo kiedy Jumi poszła pokazać urzędnikom ich pokoje, tylko uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:

– Wszystko będzie dobrze, damy radę.

– Jak zwykle wiesz o czym myślę... – westchnąłem.

– Bądź dzielny, to tylko do jutra – odparła i puściła do mnie oko. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro