V.16.
99. Adam
Kiedy Jeon rozwalił drzwi, zobaczyliśmy w środku jakiegoś faceta.
– Gdzie jest Anita? – spytałem.
– Z szefem na górze – odparł tamten przerażony, widząc dwie ubrane na czarno i zamaskowane postacie. Jeon znokautował go, potem związaliśmy go znalezioną taśmą klejącą i zostawiliśmy na dole. Jednocześnie wbiegliśmy po schodach, wyważając jedyne zamknięte drzwi. Psychol leżał na Anicie i szarpał się z nią. Zagotowałem się z wściekłości. Złapałem gościa za fraki i zacząłem go naparzać. Jeon nie miał tu nic do roboty, do momentu, aż uznał, że nie trzymam się planu.
– Ya'can't kill'im here, bro [ang. nie możesz go zabić tutaj, brachu] – powiedział. Pokazał na Anitę. Miała zamknięte oczy. Rzuciłem się w jej kierunku, żeby sprawdzić czy oddycha. Oddychała. Potrząsnąłem ją za ramiona i otworzyła oczy.
– Kochanie, ciii... – spojrzałem jej w oczy i przyłożyłem palec do ust. Zrozumiała, że ma się nie zdradzić, że mnie zna. Uwolniłem ją z więzów i rozejrzałem się po pokoju. Obok głowy Anity leżał worek.
– Ten zboczeniec założył ci go na głowę? – spytałem, aż trzęsąc się ze złości.
– Tak – odpowiedziała, pocierając nadgarstki. Wtedy ja zrobiłem mu to samo. Jeon podniósł obitego Mazarskiego za fraki, związaliśmy go taśmą i zarzuciłem mu na głowę ten sam worek, który on wcześniej zakładał Anicie. Potem przerzuciłem go sobie przez ramię, Jeon pomógł mi go znieść do samochodu. Wrzuciliśmy go do bagażnika i dopiero wtedy złapałem Anitę w ramiona.
– Kochanie moje, tak się strasznie bałem... – wyszeptałem jej do ucha.
– A co ja mam powiedzieć? – wysiliła się na uśmiech.
– Nic ci nie zrobił? – spytałem pełen najgorszych obaw.
– Próbował, ale mu się nie poddałam bez walki. Trochę mnie poturbował – wskazała na siniaki na swoich rękach. Zacisnąłem zęby i postanowiłem, że ten psychol tym razem popamięta mnie na zawsze. Wtedy Julia wyskoczyła z auta.
– Młoda, w co ty się wpakowałaś? – spytała Anity, rzucając się w jej stronę i przytulając ją mocno.
– Ja? – spytała, udając, że nie wie o co chodzi. – Przecież byłyśmy razem. Widziałaś.... – dodała. – Teraz już wiesz za co go kocham? – spytała Anita przyjaciółkę, wskazując na mnie. Nie wiem czy Julia wiedziała, ale ja byłem pewien dlaczego i za co kocham Anitę.
– Czarne ludki... ekstra – powiedziała Julia. – Jestem ciekawa dalszej części historii... A co zrobicie z tym draniem? – wskazała na bagażnik Hyundaia.
– Coś wymyślimy – powiedziałem tajemniczo. – A teraz posłuchajcie, jaki mamy plan...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro