V.11.
94. Julia
Drugi policjant okazał się lepszym człowiekiem i fachowcem od tego, który przyjął moje zgłoszenie. Namierzył telefon Mariusza i zabrał mnie do jego mieszkania. Kiedy psychol otworzył nam drzwi, prawie rzuciłam się na niego:
– Gdzie ona jest? – krzyczałam na klatce schodowej. Pewnie wszyscy sąsiedzi usłyszeli...
– Spadaj, Julia, jesteś jeszcze głupsza niż cię zapamiętałem – odparł Mariusz.
– Proszę się uspokoić, jest pan podejrzany o porwanie, to bardzo poważny zarzut – wyjaśnił policjant. – Będę musiał teraz wejść do pana mieszkania... a potem poproszę pana ze sobą na komendę.
– Jestem aresztowany? – spytał Mariusz. – Na jakiej podstawie?
– Na podstawie zeznania pani Zimniak.
– Ma pan nakaz rewizji? – spytał Mariusz, uśmiechając się bezczelnie.
– Słuchaj pan – wkurzył się policjant – albo mnie pan wpuści i wyjdzie ze mną polubownie, albo będę pana wyprowadzał w kajdankach przed sąsiadami. Wybór należy do pana – zagroził.
– Dobrze już, proszę wejść. Byle szybko – westchnął Mariusz poirytowany.
Wiedziałam już, że nie przetrzymuje Anity w mieszkaniu... Policjant przejrzał ze mną wszystkie pomieszczenia i po chwili było już pewne, że mojej przyjaciółki tam nie ma. Mina Mariusza wskazywała na nieskrywaną satysfakcję. Zamknął mieszkanie i udał się z nami do radiowozu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro