Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.10.

93. Adam

Odebrałem to dziwne połączenie przez Messengera, będąc gotowym na wyjaśnienie, że nastąpiła pomyłka. To jednak nie była pomyłka...

– Czy rozmawiam z Adamem Lasockim? – spytała kobieta po drugiej stronie, którą Facebook wyświetlił mi jako Julię Zimniak. Byłem pewien, że jej nie znam.

– Tak, słucham – odparłem spokojnie.

– Jestem przyjaciółką Anity. Była ze mną na spacerze...

– Jak to „była"? – zdziwiłem się, ale jeszcze nie denerwowałem.

– Porwał ją Mariusz Mazarski – wykrztusiła z siebie kobieta.

– Jak to porwał?! – krzyknąłem prawie do słuchawki. – Gdzie to się stało, kiedy? Gdzie pani jest? – pytałem gorączkowo, próbując zrozumieć co się stało. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę.

– Odprowadziłam ją do samochodu, a wtedy podjechała do nas niebieska beemka, wyskoczył z niej Mariusz z jakimś typem, wrzucili Anitę do bagażnika i odjechali – wykrzyczała mi do słuchawki. – Musisz mi pomóc ją ratować!

– Gdzie pani jest? – spytałem ponownie, próbując zebrać myśli.

– Koło parku miejskiego przy samochodzie Anity – odparła.

– Proszę tam zaczekać, jadę – rzuciłem szybko. Zostawiłem wszystko i tak jak stałem wskoczyłem do samochodu. Wziąłem tylko telefon. Po drodze zadzwoniłem do Jeona.

– Adam? – zdziwił się. – Czemu do mnie dzwonisz?

– Bo jadę do miasta. Ten psychol porwał Anitę – powiedziałem do słuchawki.

– Potrzebujesz pomocy?

– Jeszcze nie wiem. Dam znać na miejscu – odparłem.

– Będę gotowy, jakby co – odpowiedział mi Jeon. Rozłączyłem się. W niecałe pół godziny dojechałem na miejsce. Gnałem nie zważając na znaki, myśląc w duchu tylko o tym, żeby nie było za późno. Na miejscu zobaczyłem samochód Anity zaparkowany wzdłuż drogi. Zatrzymałem się obok i wyskoczyłem z auta. Stała tam blondynka, trochę wyższa od Anity. Domyśliłem się, że to Julia.

– Jestem Adam – powiedziałem, podchodząc do niej.

– Julia – przywitała się, wyciągając do mnie rękę. Uścisnąłem jej dłoń i spojrzałem Julii w oczy:

– Co się stało? – spytałem.

– Tak jak mówiłam, porwali ją z tego miejsca, około półtorej godziny temu.

– Trzeba było zawiadomić policję. Czemu dopiero teraz zadzwoniłaś do mnie, Julio?

– Byłam na policji. Te głąby nic nie zrobiły przez ten czas. A gdyby ruszyli z poszukiwaniami od razu, pewnie już by ją znaleźli... W ciągu półtorej godziny może być w promieniu ponad stu kilometrów, a nawet za granicą – zauważyła.

– To prawda. A co z jej telefonem?

– Myślę, że ma wyłączony albo się jej rozładował, bo włącza się poczta głosowa – stwierdziła Julia.

– Chodźmy jeszcze raz na policję – zaproponowałem. – Przecież wyłączony telefon też można namierzyć...

– Dobrze. – Poszliśmy. Policjant przy wejściu spytał po co przyszliśmy. Julia odpowiedziała, że przypomniała sobie coś w sprawie porwania i chce rozmawiać z tym samym policjantem, co godzinę temu. Wpuścił nas. Policjant tymczasem już pakował się do domu i spytał tylko:

– Czego pani znowu chce? – Julia się wkurzyła i już miała coś odpowiedzieć, kiedy ja się wtrąciłem.

– Proszę pana, to nie są żarty ani zabawa. Psychopata porwał prawie sprzed komisariatu bliską nam kobietę, a państwo przez godzinę nie kiwnęli palcem.

– Skąd pan wie, że nic nie zrobiliśmy?

– A co zrobiliście?! – zdenerwowałem się nie na żarty. – Namierzyliście chociaż jej telefon? Albo tego psychola?

– Proszę pana, procedury administracyjne trochę trwają. Sporządziłem protokół przesłuchania świadka... – zaczął.

– W dupie mam pański protokół – krzyknąłem mu w twarz. – Zacznijcie coś robić, bo ona może zginąć! Jeśli coś jej się stanie, nie daruję ci, pajacu jeden! – straciłem już zupełnie panowanie nad sobą. Policjant już miał coś powiedzieć, kiedy wpadł inny funkcjonariusz, słysząc moje krzyki.

– Co tu się dzieje? – spytał, patrząc na mnie groźnie. Tu wkroczyła Julia. Zrobiła przerażone oczy do policjanta i wyjaśniła:

– Proszę pana, półtorej godziny temu zgłosiłam porwanie mojej przyjaciółki, koło parku, niedaleko komisariatu. Podałam dane sprawcy, a pański kolega do tej pory nic nie zrobił... Proszę się nie dziwić, że jej przyjaciel tak zareagował. Wystarczyło chociaż spróbować namierzyć jej telefon... albo jego. Albo samochód. Cokolwiek. Przecież ona może zginąć... – Julia prawie się rozpłakała, a w policjancie chyba pojawiły się jakieś ludzkie uczucia, bo zapytał kolegę:

– Co jest z tym porwaniem?

– Właśnie skończyłem protokół... – tamten powiedział to samo, co nam przed chwilą.

– Dawaj ten protokół przejmuję sprawę – odparł i poprosił nas za sobą do pokoju obok. Policjant, który nas przyjął, nie zdążył nawet zaprotestować. A zresztą chyba nie chciał. A nowy policjant przejrzał protokół i zrobił wielkie oczy. – Przecież podała mu pani mnóstwo danych. Zaraz to sprawdzę – rzucił i usiadł przy komputerze. – Niebieskie BMW o tych numerach jest zarejestrowane na pana Mariusza Mazarskiego.

– Tak, to on porwał moją przyjaciółkę – odparła Julia. – Ale był z nim jeszcze inny mężczyzna, którego nie znam.

– Co łączy pani przyjaciółkę z tym porywaczem?

– Byli parą dawno temu. On od niego uciekła... ze dwa lata temu.

– A w maju wygrała z nim sprawę o zakaz zbliżania się – wtrąciłem.

– A jaka jest pańska rola? – spytał policjant.

– Byłem świadkiem w tej sprawie. Jestem jej przyjacielem.

– Mają państwo jakieś aktualne zdjęcie porwanej?

– Tak, ja mam – powiedziałem i pokazałem mu zdjęcie, które Anita przysłała mi w pierwszy dzień nad morzem. Stała po kolana w wodzie i uśmiechała się uroczo. Coś chwyciło mnie za serce, kiedy zobaczyłem to zdjęcie, bo zrobiłem żałosną minę.

– Hej, już w porządku. Ten pan nam pomoże – szturchnęła mnie Julia. Opanowałem się.

– Tak, zaraz spróbuję namierzyć jej telefon... Oj, niestety, ma wyłączony. To tylko przez operatora się da. Zaraz wyślę żądanie dostępu...

– A może jego telefon? – spytała Julia.

– Dobrze, już sprawdzam... Wyskakuje mi ulica Szkolna – stwierdził policjant.

– On tam mieszka – zauważyła Julka.

– Niewiele mogę zrobić bez nakazu przeszukania mieszkania – poinformował nas policjant, ale... mogę go spróbować nastraszyć. Policjant zabrał nas ze sobą pod blok Mariusza. Poszedł tam jednak tylko z Julką. Ja zostałem w radiowozie i obserwowałem okolicę. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro