Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV.3.

62. Anita

Okazało się, że niespodziewany gość, to młodszy brat Adama, Jakub. Mój ukochany był zestresowany, choć również poruszony. Widziałam, że bardzo czekał na jakikolwiek kontakt ze strony rodziny i po cichu na to liczył... nawet jeśli twierdził, że bez ich obecności jest mu wygodniej. A teraz była okazja, żeby odzyskał dobre relacje chociaż z bratem. Kiedy poszedł poszukać jego i Jumi, zostaliśmy z Jeonem sami.

– No to co robimy? – spytałam.

– A co byś chciała? – odpowiedział pytaniem.

– Nie wiem, nie bardzo mam doświadczenie w takiej sytuacji – zaśmiałam się.

– Ja też nie. Zazwyczaj to ja jestem „po drugiej stronie" – odparł Jeon ze śmiechem.

– A może nauczysz mnie podstaw Taekwondo? – spytałam wtedy.

– Poważnie? – zdziwił się Jeon.

– Tak. Tylko poproszę o pierwszą lekcję. Nigdy się tego nie uczyłam – zaznaczyłam.

– Jasne. Ale musisz się przebrać w coś wygodniejszego – stwierdził, wskazując na moją sukienkę. – Czekam na ciebie w siłowni – powiedział.

– Zaraz będę – odparłam i pobiegłam na górę, żeby się przebrać. Ubrałam czarne legginsy i fioletową dopasowaną koszulkę na ramiączkach. Potem zbiegłam do piwnicy, gdzie była siłownia i sala treningowa.

– Świetnie – uznał Jeon. – Gotowa na pierwszą lekcję?

– Tak – odpowiedziałam z entuzjazmem. Jeon skłonił się, a ja zrobiłam to samo.

– Nazwę Taekwondo tworzą trzy słowa: TAE – stopa, czyli kopnięcia, uderzenia nogami, skakanie i loty w powietrzu, KWON – pięść, to jest ciosy, uderzenia ręką oraz DO – droga, sposób postępowania, filozofia.

– Wow. Nie miałam pojęcia...

– Zasada jest taka, że uczeń mało gada – zaśmiał się Jeon.

– Dobrze, już milczę...

– Bez względu na miejsce, w którym odbywa się trening, na czas jego trwania zmienia się ono w Do Jang, w którym obowiązuje określony sposób zachowania: przy wejściu i wyjściu należy wykonać ukłon, trzeba unikać niepotrzebnych rozmów, zachować koncentrację i skupić uwagę, nie wolno jeść, pić, stosować używek, a ruch powinien być zwolniony lub przyspieszony w zależności od interpretacji wykonywanej formy. Dobrze, że przyszłaś na boso, bo nie należy nosić obuwia. I jeszcze jedno, to już uwaga bardziej do dzieci, ale musiałem przekazać ją wszystkim moim dotychczasowym uczniom...

– Adamowi też?

– Nie, on był już na poziomie zaawansowanym, kiedy się poznaliśmy – odparł Jeon. – Ale tobie muszę to powiedzieć: bez pozwolenia instruktora nie wolno wykonywać żadnych ćwiczeń, a pytania i uwagi do instruktora kierować przed i po treningu. – Ledwo powstrzymałam śmiech:

– To jest trudniejsze niż cokolwiek innego...

– Zauważyłem – stwierdził Jeon. – Wiesz, ja rozumiem fascynację Adama tobą. Jesteś taka... zupełnie inna niż kobiety w Korei.

– Ale chyba taka jak większość Europejek?

– Tak. Kobiety we Francji też są takie, jak ty – zauważył. – Kiedy przyjechałem tam na studia, najpierw mnie to onieśmielało, a potem bardzo mi się spodobało.

– To czemu wróciłeś do Korei?

– Miałem pomagać rodzicom.

– A czemu wziąłeś Adama ze sobą?

– On ci nie mówił?

– Mówił, że nie wiedział co ze sobą zrobić po studiach, a ty go namawiałeś... Ja uważam, że dobrze zrobił. Pobyt w innym kraju, szczególnie o tak różnej kulturze, dużo daje człowiekowi o otwartym umyśle.

– Wiesz, najśmieszniejsze jest to, że ja naprawdę chciałem wrócić do Europy i znaleźć tu żonę. Nie chciałem żenić się z Koreanką. Nigdy nie chciałem uległej kobiety, która nie ma swojego zdania.

– Jumi taka nie jest – zaprotestowałam.

– No właśnie. Trzeba było mieć mnóstwo odwagi, żeby zrobić to, co ona. Odmówić i uciec Kim Dzong-Unowi... – tu się uśmiechnął. – Poza tym ona jest inteligentna, ma genialną pamięć i niesamowite poczucie humoru. Kiedy ją poznałem, zakochałem się bez pamięci. Hihi – zaśmiał się.

– Z czego się śmiejesz?

– Z tego, że historia się powtarza. Ja się zakochałem w Jumi tak samo szybko, jak Adam w tobie. Jak go zobaczyłem, kiedy pierwszy raz mówił o tobie... wiedziałem już, że... jak wy to mówicie? A, wpadł jak śliwka w kompot. – Tym razem to ja się roześmiałam.

– Nikt mi do tej pory tego tak nie przedstawił.

– Dobra, dość gadania – Jeon właśnie zreflektował się, że wydał przyjaciela. – Lekcja pierwsza. Skłon. – I tu oboje skłoniliśmy się naprzeciw siebie. – A teraz naśladuj moje ruchy w trybie lustrzanym – powiedział. Stanęłam więc naprzeciw Jeona i starałam się odwzorowywać jego płynne ruchy. Nie wiedziałam, że to takie trudne. Po pół godziny byłam już bardzo zmęczona i ledwo mogłam ruszać rękami i nogami. Jeon to zauważył: – Zmęczyłaś się?

– Tak.

– To chyba na dziś starczy nauki. Chodź, zobaczymy co robią pozostali.

– Dobrze – zgodziłam się i poszliśmy na górę. Rzeczywiście w salonie siedzieli Jumi, Adam i jego brat. Kiedy Adam nas zobaczył (a szczególnie mój strój), spytał:

– A wy gdzie byliście?

– Bawiliśmy się w sali treningowej – odparłam z szerokim uśmiechem. Adam zrobił się czerwony jak burak.

– To znaczy co tam robiliście? – nie wytrzymał.

– Jeon uczył mnie Taekwondo – odparłam spokojnie. Miałam ochotę podejść do Adama i go przytulić, ale nie mogłam. Po jego minie widziałam, że ledwo to wytrzymuje... Jeon i Jumi też mieli nieszczególne miny. Sytuacja zrobiła się bardzo napięta. Jakub to zauważył, bo patrzył po nas i widział, że coś jest nie tak, ale nic nie rozumiał.

– Musisz mu powiedzieć – stwierdziłam, ale po francusku, żeby zrozumiał tylko Adam (i Jeon).

– Tak myślisz? – spytał.

– Tak. Widzę, że cię to za bardzo męczy. Zrób to, skarbie. – Jeon skinął na niego głową, a do Jumi powiedział coś po koreańsku. W końcu Adam pękł:

– Wybacz, bracie, ale jeśli chcesz, żebyśmy mieli normalne relacje, musisz poznać prawdę – powiedział.

– Co masz na myśli? – zdziwił się Jakub.

– Obiecaj, że cokolwiek ci powiem, zostanie to między nami i nikomu o tym nie powiesz. Od tego zależy bezpieczeństwo nas wszystkich – powiedział wtedy Adam.

– Nie wiem w co się wpakowałeś, ale jesteśmy braćmi i jestem po twojej stronie.

– Dziękuję – powiedział Adam z ulgą. – Jumi jest moją żoną tylko na papierze. Chodziło o pozwolenie na pobyt w Polsce. Naprawdę jest żoną Jeona.

– Czemu to zrobiłeś? – zdziwił się brat.

– Bo ona jest uciekinierką z Korei Północnej, a Jeon jest moim przyjacielem. Musiałem im pomóc – wyjaśnił. Jakub podszedł do Adama i go objął po bratersku.

– Oczywiście, że was nie wydam – potwierdził. – Czy mówiłeś o tym jeszcze komukolwiek?

– Tak. Naszej babci i Anicie – odpowiedział Adam.

– A Anita co tu robi? Chyba znikąd nie uciekła?

– Nie – zaśmiałam się, wtrącając się do tej rozmowy. – To ja naprawdę jestem z Adamem. – Jakub miał nieciekawą minę.

– Ale żeście to zamieszali...

– Nie mieliśmy wyboru, bracie – odpowiedział Adam.

– I Anita poszła na to? – nie dowierzał Jakub.

– Też jej się dziwię, ale bardzo się cieszę – odparł mój ukochany, a potem podszedł do mnie i przytulił mnie mocno z westchnieniem ulgi.

– To która jest moją bratową? – zaśmiał się Jakub, dostrzegając w końcu zabawny aspekt tej sytuacji.

– Jumi formalnie, ale tylko do kiedy dostanie obywatelstwo. A Anita... mam nadzieję, że na zawsze – odpowiedział mu Adam, robiąc do mnie maślane oczka.

– Dobrze, że mi o tym powiedziałeś – stwierdził Jakub. – Widać było, że się wszyscy strasznie męczycie, ale nie miałem pojęcia, dlaczego.

– To już wiesz. I rozumiesz też, dlaczego wyjechałem tak daleko od domu i nie mogę o tym rozpowiadać w rodzinie ani wśród znajomych.

– Rozumiem. Cieszę się, że tu przyjechałem i że mi powiedziałeś.

– Ja też się cieszę – uznał mój ukochany. – To co? Zostajesz na weekend?

– Skoro już przyjechałem taki kawał, to zostanę – odparł Jakub.

– A właściwie to skąd przyjechałeś? – spytałam go wtedy.

– Jesteśmy spod Bielska-Białej – odpowiedział. – Adam ci nie mówił?

– Jakoś nie było okazji o tym wspomnieć – Adam się zaczerwienił.

– No to już wiem. Widzisz, jakaś dodatkowa korzyść z wizyty twojego brata...

– Idziemy spać, co? – spytał wtedy Adam.

– Nie śmiałbym cię zatrzymywać – zachichotał Jakub, taksując mnie wzrokiem. – Jakbym miał taką kobietę, nie wychodziłbym z łóżka – dodał.

– Młody, nie zagalopowałeś się trochę? – zrugał go Adam.

– No, może troszeczkę – Jakub puścił do brata oko i poprosił: – Pokażcie mi tylko łazienkę i miejsce, gdzie mam spać, a już wam więcej nie przeszkadzam. Adam poszedł więc z nim na górę, żeby pokazać mu pokój gościnny i łazienkę, a potem wrócił do nas. Wszyscy z ulgą przyjęliśmy pomyślne rozwiązanie tej trudnej sytuacji. A chyba z największą sam Adam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro