IV.24.
83. Adam
Znowu wyobrażałem sobie nie wiadomo co, a Anita wyprowadziła mnie z błędu. W kilku słowach potrafiła mi przywrócić wiarę w siebie. Zasypiałem przytulony do niej, czując się kochany i szczęśliwy.
Rano obudziłem się wcześniej niż Anita i patrzyłem na nią z zachwytem. Kiedy ona była ze mną, znowu wszystko było na swoim miejscu. Miałem zamiar przypomnieć jej w odpowiednim czasie, że obiecała więcej beze mnie nie wyjeżdżać na wakacje. Nie zniósłbym już takiego długiego rozstania.
Tydzień wakacji Anity z Jumi spowodował, że uświadomiłem sobie, jak jestem uzależniony od jej obecności w moim życiu... i przeraziłem się tym. Bo co, jeśli ona się rozmyśli? Co by było, gdyby któregoś dnia miała dość naszej sytuacji, a ja jeszcze nie mógłbym nic z tym zrobić? Anita wyrwała mnie jednak dość szybko z tego natłoku nieprzyjemnych myśli, bo obudziła się, otworzyła oczy i spojrzała na mnie, uśmiechając się:
– Dzień dobry, kochany. Widzę, że się wyspałeś.
– Dzień dobry, moja ukochana. Tak, wyspałem się. Nie wiesz nawet jak się cieszę, że jesteś... Tak strasznie tęskniłem przez ten tydzień. Ale obiecałaś, że już beze mnie nie będziesz wyjeżdżać, pamiętasz?
– Pamiętam – odparła. Musiałem dać jej odczuć moją euforię, więc przycisnąłem się do niej biodrami, a ona od razu zrozumiała przekaz. Uśmiechnęła się zachęcająco, objęła mnie rękami i nogami, i przyciągnęła do siebie całego. Tym razem kochałem się z nią długo cierpliwie, dbając o jej maksymalną przyjemność. Zanim zdecydowaliśmy się wstać na śniadanie, moja ukochana miała tak zadowoloną minę, że w końcu mogłem być z siebie dumny. – Dobrze mi z tobą, Adasiu – powiedziała, przeciągając się rozkosznie.
– O to mi chodziło – powiedziałem, uśmiechając się do niej. O to mi przecież chodzi cały czas, od kiedy tylko uświadomiłem sobie, że ją kocham. Żeby była ze mną szczęśliwa. Fakt, że miała jeszcze prawie cały wolny tydzień cieszył mnie jeszcze bardziej. Zeszliśmy na śniadanie i zacząłem się zastanawiać jak spędzić ten dzień tylko z nią. Urwać się w góry, nad wodę? Przecież Jeon poradziłby sobie z pracą przez jeden dzień... – Kochanie, jak chciałabyś spędzić ten dzień? – spytałem ją w końcu po śniadaniu.
– A mam jakiś wybór? – zdziwiła się. – Przecież masz pracę... Nie chciałabym ci przeszkadzać.
– Ty mi nigdy nie przeszkadzasz – oburzyłem się. – Chciałbym zrobić coś dla ciebie, spędzić z tobą więcej czasu po tym wytęsknionym tygodniu. Masz ochotę na jakąś wycieczkę? Albo może chcesz popływać?
– Kochanie, dopiero wróciłam z daleka, a napływałam się dość przez ostatni tydzień – zaśmiała się. – No i jest jeszcze Julka, której nie widziałam od jej przyjazdu, a bardzo bym chciała. Ale jeśli ty naprawdę chcesz zwalić całą robotę na Jeona, żeby być ze mną, to nie w porządku. Może jednak wymyślimy coś innego?
– Co?
– Dziś jest bardzo gorąco. Jak się wyrobicie z pracą do obiadu, to po południu zrobimy sobie garden-party z wodą – zaproponowała.
– Czyli co? – nie rozumiałem nadal.
– Przebierzemy się w stroje kąpielowe i będziemy się ganiać po ogrodzie i polewać wodą – zaśmiała się.
– Masz niesamowite pomysły – musiałem przyznać. – Ale podoba mi się. Czyli co? Mam się streszczać?
– Tak. I nie zostawiaj Jeona samego z pracą. Razem pójdzie wam szybciej.
– Dobrze – zgodziłem się. – A ty co będziesz robić w tym czasie?
– Dziś moja kolej na obiad, a Jumi na kolację, przygotujemy się na imprezę – stwierdziła.
Nie miałem już nic do gadania. Anita zaplanowała nam popołudniowe zajęcia, w dość nieszablonowy sposób podchodząc do pojęcia relaksu po pracy... I coraz bardziej zaczynało mi się to podobać. Nie wiedziałem wcześniej, że mogę być przyjemnie zaskakiwany. Nigdy nie lubiłem niespodzianek. Kojarzyły mi się ze stresem i nieprzewidywalnością. Anita nauczyła mnie czegoś nowego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro