Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV.11.

70. Anita

W poniedziałek wróciłam z pracy, zjedliśmy dobry obiad, przygotowany przez Jeona, a ja wybrałam się z psem na spacer. Kiedy wróciłam wbiłam się pod prysznic i przebrałam w lekką sukienkę. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że Adaś ma niespotykaną minę.

– Co tam, skarbie? – spytałam.

– Ślicznie wyglądasz – zauważył. – Chodź do kuchni, mam coś dobrego na deser – powiedział. Weszłam więc za nim do kuchni i usłyszałam: „Niespodzianka". Na stole stał kolorowy tort i tartinki... z truskawkami! – Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, kochanie – powiedział Adam i pocałował mnie. Potem podeszli Jumi i Jeon, żeby mnie uściskać i złożyć mi życzenia. To było niesamowite. Nikt do tej pory nie urządził mi przyjęcia-niespodzianki... Uśmiechnęłam się, ale oczy zrobiły mi się mokre ze wzruszenia.

– Dziękuję wam, to najsłodsza niespodzianka urodzinowa, jaką widziałam w życiu – odpowiedziałam. Jumi ukroiła nam po kawałku tortu, który był o tyle nietypowy, że nie miał kremu, tylko składał się z kolorowych warstw ciasta...ryżowego.

– To tradycyjny przysmak z Korei – wyjaśniła mi.

– Tartinek z truskawkami nie muszę ci przedstawiać – dopowiedział Adam, nakładając każdemu na talerzyk po jednej. – I mam jeszcze coś – to mówiąc wyjął z lodówki szampana i cztery lampki. Nalał nam po jednej, podał każdemu i stuknął swoją w moją, mówiąc: – Twoje zdrowie, Anitko.

– Dziękuję, Adasiu – odparłam z uśmiechem. Usiedliśmy wszyscy przy stole. Tort Jumi był niezwykły, ale bardzo smaczny. Tartinki Adama podbiły moje serce, zupełnie jak on. Były doskonałe, dokładnie takie, jak lubiłam najbardziej. – Skąd wiedziałeś, że najbardziej lubię truskawki? – spytałam.

– Nie wiedziałem. Udało mi się trafić – przyznał. – Ale cieszę się, że ci smakują – uśmiechnął się do mnie. – Kiedy zjedliśmy słodkości i wypiliśmy szampana, Adam wyciągnął spod stołu coś jeszcze: – Kochanie, mam dla ciebie prezent – powiedział zagadkowo, podając mi torbę, która nie zdradzała kształtem niczego. Zajrzałam do środka. Były tam trzy spore książki.

– Aż trzy? – spytałam zaskoczona.

– Jedna, ale w trzech tomach – odpowiedział.

– Jeszcze bardziej dziękuję – rzuciłam mu się szyję i wyściskałam go z całej siły. – Ale i tak to ty jesteś moim najlepszym prezentem, wiesz? – spytałam retorycznie.

– Nawet nie wiesz jak mnie cieszy, że ci się to podoba – odpowiedział mi skromnie.

Niedługo już siedzieliśmy w kuchni. Potem my poszliśmy na taras, a Jumi i Jeon zniknęli nam z pola widzenia. Pewnie ulotnili się specjalnie, żeby nie przeszkadzać... Leżeliśmy na tarasie, na leżakach stojących obok siebie, trzymając się za ręce i podziwiając zachód słońca nad lasem.

– Dziękuję ci, Adasiu, to było naprawdę niezwykłe popołudnie – powiedziałam.

– Nie bardziej niezwykłe niż ty – odpowiedział mi z uśmiechem. – Od wczoraj wychodziłem z siebie, żeby wymyślić coś na twoje urodziny. Dobrze, że przyjaciele mi pomogli...

– Domyśliłam się, że nie dałbyś rady zrobić wszystkiego sam. To i tak nie zwalnia cię z odpowiedzialności za mój dobry humor – dodałam, puszczając do niego oko.

– Nie ma dla mnie nic ważniejszego niż twoje szczęście – odparł poważnie.

– To najpiękniejsze urodziny, jakie miałam w życiu – odpowiedziałam i zamknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą. Adaś trzymał mnie za rękę, słońce padało na moją twarz i oświetlało ją delikatnie, uśmiechnęłam się do siebie, do słońca, do tego dnia. – Masz trzydzieści jeden lat – powiedział mój wewnętrzny głos. – I w końcu twoje życie wygląda tak, jak powinno.




Spodziewacie się sielanki czy będzie jeszcze "ciekawie"? ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro