I.4.
4. Adam:
– Co z tobą, brachu? – spytał mnie przyjaciel, z którym prowadziłem gabinet weterynaryjny.
– Ona tu przyjedzie – odparłem podekscytowany.
– Ale kto?
– Właścicielka Maksa...
– No i?
– Nie widziałeś jej... – westchnąłem. – To anioł.
– Kurczę, nie mów, że cię coś wzięło, brachu – zaśmiał się mój przyjaciel.
– A jeśli tak? – spytałem zmartwiony.
– To wszyscy mamy problem... – odparł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro