Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I.3.

3. Anita.

Następnego dnia wstałam rano i pojechałam do pracy. To był czwartek. Cały dzień myślałam o Maksie. Nie mogłam się na niczym skupić. Po powrocie do domu zadzwoniłam do weterynarza:

– Dzień dobry, mówi Anita. Chciałabym się dowiedzieć co z moim Maksem – powiedziałam, kiedy tylko usłyszałam, że ktoś odebrał telefon.

– Dzień dobry. Z Maksem lepiej, ale chciałbym go zostawić do jutra na obserwacji. Przyjedzie pani po niego po południu czy mam go odwieźć?

– Przyjadę po niego – uznałam. – Zadzwonię jutro po pracy. Do widzenia.

– Do widzenia – odpowiedział weterynarz.

Kiedy wyszłam na podwórko, zaczepił mnie Marcin, sąsiad z przeciwka, który próbował mnie poderwać od kiedy tam zamieszkałam. Nie był zbyt bystry, ale to był porządny człowiek. Zastanawiałam się, co znów wymyśli, żeby wprosić się do mnie, ale tym razem mnie zaskoczył:

– Nie widziałem cię dziś rano, Anito – zauważył.

– Rzeczywiście, nie było mnie w domu od wczoraj – odparłam najuprzejmiej jak umiałam.

– Ktoś cię szukał, wczoraj i dzisiaj – powiedział wtedy tamten.

– Tak? – zdziwiłam się. – Kto? Jak wyglądał?

– Szczupły facet w jasnych włosach i okularach. Był niebieskim sportowym autem – odparł, a mnie zmroziło...

– A więc ten psychol mnie znalazł... – westchnęłam.

– Co takiego? – zdziwił się Marcin.

– To mój były facet, psychopata – wyjaśniłam. – A myślałam, że się od niego uwolniłam... Prawdopodobnie otruł mi wczoraj psa – dodałam, szybko łącząc fakty. To był pierwszy podejrzany... – Jeśli jeszcze kiedyś go tu zobaczysz, zadzwoń na policję – poprosiłam. Mój sąsiad wyglądał na wstrząśniętego.

– Anitko, nie wiedziałem, że miałaś takie przygody z facetami. Nie dziwię ci się, że ciężko ci komuś zaufać – zauważył, odnosząc to najwyraźniej do siebie. – A więc ukrywałaś się tutaj i on cię znalazł?

– Niestety tak...

– Kurczę, jakbym wiedział wcześniej, wlałbym mu – odparł Marcin, który był zawodowym żołnierzem i nie zwykł przebierać w środkach, choć jego uczciwość, prostolinijność i poczucie przyzwoitości nieraz odbierały mi mowę.

– Dziękuję ci za te informacje i słowa wsparcia – odpowiedziałam. – Jesteś dobrym sąsiadem. Ale nie rób niczego, co mogłoby zaszkodzić tobie.

– I co teraz zrobisz?

– Na razie nic. Liczę na to, że mój pies wyzdrowieje i on tu więcej nie przyjedzie ... Ale jeśli się tu jeszcze raz pojawi... chyba będę musiała zareagować. Jeszcze nie wiem, jak sobie poradzę.

– Będę miał oczy szeroko otwarte – obiecał mi sąsiad.

– Dzięki – odparłam. I wróciłam do domu.

Tej nocy spałam niespokojnie, ale nie bałam się tak, jak myślałam. Najważniejsze dla mnie było, że wróg się ujawnił. I ja wiedziałam, że mogę z nim walczyć. Że muszę to zrobić.

Następnego dnia po pracy zadzwoniłam do weterynarza:

– Maks ma się już lepiej. Może pani go odebrać – poinformował mnie. Podał mi adres i pojechałam po mojego pieska. Bardzo się już za nim stęskniłam, ale przede wszystkim ulżyło mi, że nic mu nie jest.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro