Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I.16.

16. Adam

Przez cały tydzień zastanawiałem się, jak skończy się ta historia i czy uda mi się przekonać Anitę, że jest dla mnie ważna, jak nikt. Kiedy jednak w czwartek po południu zobaczyłem jej zaproszenie na Facebooku, wiedziałem już, że ziściły się moje najgorsze koszmary. Ona się sama dowiedziała tego, co miałem dopiero jej powiedzieć. W dodatku bez kontekstu i moich wyjaśnień. Status, który miał pomóc moim przyjaciołom, okazał się dla mnie zabójczy.

Zadzwoniłem do niej od razu, ale nie odebrała telefonu. Wiedziałem już, że mam tylko jedną szansę, żeby to naprawić. Musiałem pojechać do niej jak najszybciej i wszystko wyjaśnić. Wskoczyłem w samochód i natychmiast wyjechałem, nie wyjaśniając nawet niczego zdziwionym przyjaciołom. Zanim jednak dojechałem do niej, zobaczyłem na poboczu znajomy samochód. To było sportowe niebieskie BMW, należące do jej prześladowcy. Zwolniłem trochę, podjechałem bliżej i dopiero się przeraziłem. W rowie leżał rower, obok siedział jej pies i warczał, a pod rowerem... leżała Anita. Zatrzymałem się i podbiegłem do niej.

Kiedy tamten mnie zobaczył, wskoczył w samochód i uciekł z piskiem opon. Nie było sensu go gonić. Musiałem ratować moją ukochaną. Kazałem jej poruszyć rękami i nogami i kiedy upewniłem się, nie ma uszkodzonego kręgosłupa, wziąłem ją na ręce i położyłem z tyłu mojego samochodu. Zapakowałem jej rower i wpuściłem psa do bagażnika mojego Outlandera, i szybko zawiozłem ją do szpitala.

Zanim tam dojechałem, straciła przytomność, więc spanikowany wbiegłem z nią na rękach na SOR. Dopiero kiedy zajęli się nią lekarze, mogłem spokojnie się zastanowić nad tym, co się stało. Dotarło do mnie, że gdybym nie przyjechał dziś do niej... Nie. Nie chciałem nawet o tym myśleć. Nie mogłem sobie wyobrazić, że ten zwyrodnialec zrobiłby jej krzywdę. To było zbyt straszne. Czekałem więc na szpitalnym korytarzu, mając nadzieję, że ktoś mi zaraz powie co z Anitą. Czekałem już godzinę, w końcu zaczepiłem pielęgniarkę:

– Czy ktoś mógłby mi powiedzieć co z kobietą, którą dziś przywiozłem?

– A jest pan kimś z rodziny? – spytała.

– Nie, jestem znajomym – odparłem.

– To nie mogę panu nic powiedzieć.

– Nie wyjdę stąd dopóki się nie dowiem czy wszystko z nią w porządku. Rozumie pani? – spytałem zdesperowany. Pielęgniarka chyba zauważyła, jak mi zależy, bo odpowiedziała, że da mi znać, kiedy coś się zmieni. Zawołała mnie niedługo. Anita się obudziła i chciała ze mną rozmawiać.

Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Obudziła się i chciała ze mną rozmawiać! Chciała jednak tylko wiedzieć, gdzie jest jej pies... Nie mogłem ukryć zawodu, nawet jeśli z mojej winy pomyślała sobie, że jestem facetem, który zdradza z nią żonę. Mogłem jej przecież powiedzieć wcześniej. Spróbowałem jednak jej przypomnieć, że obiecała nie podejmować żadnej decyzji, dopóki nie dowie się ode mnie wszystkiego. Chyba udało mi się ją przekonać, bo obiecała mi dać znać, kiedy będzie mogła wyjść ze szpitala. Zająłem się jej psem i wróciłem z nim do domu.

Teraz już musiałem wyjaśnić przyjaciołom co się stało. Byli przerażeni, kiedy dowiedzieli się, że moja ukochana jest prześladowana przez psychopatę, który już kolejny raz próbował jej zrobić krzywdę.

– Nie wiedziałam, że w Polsce też prześladuje się kobiety... – westchnęła Jumi. – Kiedy tu nas przywiozłeś, pomyślałam sobie, że to raj na ziemi...

– Dokładnie to samo jej kiedyś powiedziałem – zauważyłem. – Ale ona wtedy odpowiedziała mi, że nie ma takiego kraju na ziemi, gdzie w jakiś sposób nie prześladuje się słabszych. Niezależnie od tego czy to są kobiety i dzieci, czy mniejszości etniczne, seksualne, czy przeciwnicy polityczni... – zdałem sobie sprawę, że właśnie ją zacytowałem i nawet wydałoby mi się to zabawne, gdyby nie cała sytuacja.

– To rzeczywiście wyjątkowa kobieta – stwierdziła Jumi.

– Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo... – odparłem smutno.

– Zrobimy wszystko, żeby ci pomóc – powiedział wtedy Jeon, obejmując Jumi ramieniem. – Nawet gdybyśmy sami mieli jej powiedzieć całą prawdę. – Jumi przytaknęła:

– Tak, oboje zasługujecie na szczęście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro