Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21. Prawda

Dobra, udało mi się coś sklecić, mam nadzieję, że nie wyszło za ckliwie. Rozdział dedykuję dla _XLR8_

Biegła przed siebie, nie zważając nawet dokąd. Chciała uciec od tego, co usłyszała, chciała cofnąć czas. Wiedziała przecież, że Robin i Rivenna nie są jej prawdziwymi rodzicami, ale zawsze uważała, że może na nich liczyć, szczególnie na Robina. A on przez te wszystkie lata okłamywał ją. Tak samo, jak Megan. W jej głowie kłębiły się tysiące pytań, a każde z nich rodziło następne.
" Dlaczego ojciec nic nie powiedział? Dlaczego prawda była ukrywana przed nią? Czy to wszystko znaczy, że nie jest człowiekiem tak do końca? Czym lub kim jest w takim razie? Mutantem? Pokemonem?"
Ta myśl targnęła nią doszczętnie, gdyż analizując wszystko, co dziś usłyszała, nie mogła być niczym innym, jak klonem...samej siebie. Wtedy to poczuła. Świat, jaki znała dotychczas, przewrócił się do góry nogami. Uświadomiła sobie, że do niego nie pasuje. To nie jest świat dla niej. Gdzie w takim razie jest jej miejsce? Przecież nikt jeszcze nie sklonował człowieka, była jedynym udanym "eksperymentem", który, na szczęście, bądź nieszczęście, jakimś cudem udało się utrzymać w tajemnicy.
Wreszcie opadła z sił i osunęła się na kolana. Zaczęła powracać do rzeczywistości. Rozejrzała się wokół, żeby zorientować się, gdzie jest. Znajdowała się nad osłoniętym lasem średniej wielkości stawem, należącym do terenu ośrodka. Wiedziała, że nikt tu się nie kręci, była bezpieczna. Przejrzała się w tafli wody, zobaczyła w odbiciu swoją postać, zniekształconą przez lekkie falowanie powierzchni. Miała rozwiane od szybkiego biegu włosy, zaczerwienioną od płaczu i złości twarz oraz roziskrzone oczy. Poprawiła pozycję do siedzącej, podciągnęła nogi pod brodę, oparła na nich skrzyżowane ramiona i ukryła w nich twarz. Tym razem nie myślała o niczym, pozwoliła przetaczać się przed oczami wyobraźni, a właściwie pamięci, obrazom, składającym się na całe jej zapamiętane życie.
A więc pobudkę w obcym lesie i błądzenie po nim kilka dni. Spotkanie Robina i Rivenny, pierwsze przybycie do ich domu. Przywiązanie do opiekunów i pokochanie ich. Pierwsze zdarcie kolana podczas nauki jazdy rowerem. Pomoc w gospodarstwie. Pierwsze lata szkolne.
Wszystko to, wydawało się być odległe o kilka tysięcy lat świetlnych. Od dziś musi zacząć zupełnie inne życie.
Po tej myśli o mało nie wybuchnęła głośnym płaczem. Ale zamiast tego, nie wiadomo skąd, pojawiła się inna myśl. Była nią tak przejęta, że natychmiast wstała i najszybciej jak mogła, podbiegła do wody, w której znów się przejrzała.
Ciemne, lekko falowane włosy, sięgające za łopatki. Posiada takie niejedna kobieta. Zielone oczy, zawsze uważała, że są nawet ładne, też miało owy kolor wielu jej znajomych. Jasny odcień skóry. Dotknęła swojego ramienia, pocierając je lekko. Konsystencja skóry również zaliczała się do normalnych. Nic nie wskazywało na to, że jest inna. Jeśli to zostanie tajemnicą, mało znaczącym elementem jej wspomnień, może żyć jak dawniej. Wstała, spojrzała na siebie raz jeszcze i odetchnęła z ulgą. Odwróciła się, by wrócić do domu, jednak wtedy zauważyła, że nie jest sama.

Megan, Mewtwo oraz Mew przez jakiś czas siedzieli w milczeniu. Każde z nich zastanawiało się, jak Amber przyjmie tę wiadomość. Po przedłużającej się nieobecności dziewczyny, Meg stwierdziła:
- Idę po nią. Może wpaść jej do głowy coś głupiego.
- Miu! Miu, Miu. - "powiedział" Mew, patrząc na swojego klona.
" Mew ma rację. My się tym zajmiemy. Przyprowadzimy ją do domu."
Megan tylko pokiwała głową na zgodę.

Dwójka legendarnych Pokemonów wyszła z mieszkania kobiety.
"Sprawdź, czy nie zobaczysz jej z góry. Ja za bardzo będę rzucać się w oczy." Stwierdził Mewtwo.
Mew wzleciał wysoko w górę, po chwili wrócił i bez zbędnego "miałknięcia", poprowadził towarzysza nad staw.
Amber właśnie zerwała się na równe nogi i podbiegła do wody, nachylając się, jakby czegoś szukając.
- Miu, Miu Miu? - zapytał najciszej jak mógł różowy, co miało oznaczać, czy może najpierw sam zbadać sprawę.
"Dobrze, idź do niej."

-Mew, wysłali cię po mnie? Nie musiałeś, właśnie wracam do domu. - powiedziała dziewczyna. To właśnie on znajdował się za nią.
- Miu, Miu Miu Miu! Miu Miu. Miu... - stworek zaczął "pomiałkiwać" wykonując w powietrzu dziwne figury i salta. Amber przez chwilę przyglądała się temu w milczeniu, po czym udało jej się nawet zaśmiać i stwierdziła:
- Wybacz, ale nic nie rozumiem. Wydaje mi się, że po prostu mówisz swoje imię i próbujesz mnie pocieszyć.
"Bo tak jest w rzeczywistości." Zza drzewa wyszedł Mewtwo i podszedł do nich. "On mówi tylko swoje imię i się wygłupia." Amber natychmiast spoważniała i bez cienia obawy podeszła do kotopodobnego.
- Ty... Jak mogłeś. Jak mogłeś to przede mną ukrywać! Dobrze wiedziałeś. Wiedziałeś od samego początku! - po czym złożyła ręce w pięści i zaczęła go nimi okładać.
Oba Pokemony patrzyły na to z
nutą rozbawienia ale zarazem współczucia.
"Dobrze wiem, co teraz czujesz. Ja to odczuwam od samego początku." Powiedział w końcu Mewtwo, łapiąc dziewczynę za ręce i trzymając tak do momentu, aż się nie uspokoi.
"Poza tym mylisz się. Przekonałem się kim jesteś całkiem niedawno. Nie miałem stuprocentowej pewności, a gdy ją zdobyłem, chciałem wyznać ci prawdę. Stwierdziłem jednak, że pozostając w niewiedzy, będziesz szczęśliwsza. To, co stało się teraz, zmusiło mnie do opowiedzenia ci tej historii. A teraz wróćmy do domu i porozmawiajmy spokojnie, zgoda?"
- Dobra, a teraz puść mnie. - zarządała.
"Wcale cię mocno nie trzymam."
Amber wyjęła dłonie z jego łap, które naprawdę nie były mocno trzymane i bez słowa ruszyła w stronę domu ciotki.
- Miu... Miu Miu Miu... - powiedział Mew, lecący nad ramieniem kotopodobnego.
" Co ty opowiadasz? Wcale jej nie lubię aż tak bardzo, po prostu chcę jak najszybciej uwolnić Lugię. A ona nam w tym pomoże, rozumiesz już?" Odparł Mewtwo, tak, aby słyszał to tylko towarzyszący mu Pokemon.
- Miu. - odpowiedział tamten, jednak nadal uważał, że ostatnio jego klon zmienił nastawienie do dziewczyny.

Megan chodziła niespokojnie po pomieszczeniu. Już miała wyjść, by pomóc w poszukiwaniu bratanicy, ale w tym samym czasie drzwi się otworzyły i do domu weszła Amber, wraz z legendarnymi towarzyszami.
- Jesteście nareszcie. Zamknijcie drzwi na klucz, nie chcemy przecież kłopotów. - nakazała kobieta.
Po chwili znów siedzieli na swoich miejscach w salonie.
- Co teraz będzie? - zapytała Megan, patrząc na młodszą dziewczynę.
- Jeśli nadal będzie to tajemnicą, będziemy żyć jak dotychczas. Przecież nie mam napisane na czole: "Hej! Jestem pierwszym sklonowanym człowiekiem na świecie! Patrzcie i podziwiajcie!"... O... Wybacz... Nie to miałam na myśli... - skarciła się nie w porę Amber. Ostatnie zdania były skierowane do Mewtwo.
"Nic nie szkodzi, w zasadzie masz rację. Widzisz, dlatego właśnie wybrałem życie w samotności, z dala od ludzi i dlatego tak bardzo bronię naszej wyspy. O mnie wszyscy wiedzą, czuję się trochę jak obiekt muzealny. A to nie jest przyjemne. Co innego ty, tak jak stwierdziłaś przed chwilą, nic cię nie wyróżnia od zwykłych ludzi. Mimo, że od dziś żyjesz z tą świadomością, nikt inny o tym nie wie. Masz naprawdę bardzo dobrych opiekunów, Amber." Odpowiedział kotopodobny, uśmiechając się lekko.
Dziewczyna odpowiedziała na gest, czując jak jej więź z Pokemonem wzrasta. Choć są bardzo różni, wiele ich łączy.
Cisza się przedłużała, więc Meg delikatnie trąciła ją.
- Przepraszam, co mówiłaś? - dziewczyna urwała kontakt wzrokowy z Mewtwo, spoglądając na ciotkę.
- Jeszcze nic kochanie, ale chciałam zapytać, jakie macie plany. Mogę ukrywać twoich przyjaciół jakiś czas, ale dobrze wiesz, że im dłużej będzie to trwać, tym większe prawdopodobieństwo odkrycia ich przez Ellen.
- Masz rację. Musisz nam więc powiedzieć wszystko, co od niej wiesz.

Jeszcze jedna sprawa. Słuchajcie, gdy zaczęłam pisać to opowiadanie, każdy rozdział jakoś tytułowałam, ale do niektórych po prostu nie mam pomysłu. Jak chcecie pomóc, możecie napisać mi propozycje do tego i poprzednich, nie mających tytułów. Czy lepiej usunąć tytuły im wszystkim?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro