21 - Dlaczego wszystko spieprzyłem?
Noc była aż nazbyt spokojna. Możliwe, że to wszystko przez myśl, że dom kartelu powinien być dobrze obstawiony. Miałem jednak szczęście i udało mi się wyjść na zewnątrz. Musiałem wziąć samochód i wrócić do stolicy. Oczywiście po drodze spotkałem kilku ochroniarzy, lecz udało mi się ich wyminąć, nie wzbudzając podejrzeń. Problem był tylko z Xiuminem. Chłopak nie wierzył, że miewam koszmary, jednak pozwolił pojechać do Seulu. Możliwe, że chciał mnie wystawić na minę, dlatego byłem ostrożny.
Przed drugą godziną zjawiłem się w szpitalu Konkuk. Dzięki RM, któremu udało się wyciągnąć informacje o stanie zdrowia Jungmi, mogłem obmyślić plan i bez podejrzeń dostać się do sali, w której leżała. Kim leżała na łóżku pod oknem. Poczułem ścisk w żołądku, wiedząc, że kolejny raz znalazła się tutaj z mojego powodu. Jej profil był taki, jaki zapamiętałem. Piękny. Delikatny. Subtelny. Malinowe wargi lekko rozchyliła i przy dokładniejszym wysłuchaniu można było usłyszeć słodkie chrapanie.
— Jak źle, że znów tu jesteś — wyszeptałem. — Gdy tak bardzo cię potrzebuję.
Oparłem się o drzwi sali. Choć byłem zmęczony i niepewny, zrozumiałem, że nigdy już nie będzie dane nam być razem. Robię to jednak wszystko dla niej. Ktoś mógłby rzec, że to głupie poświęcenie. Ale czy poświęcenie z miłości naprawdę jest głupie?
Dzięki Kim zrozumiałam, że znów mogę pokochać. Doświadczyłem prawdziwego uczucia. Trzymałem w ramionach kobietę, która nigdy we mnie nie wątpiła. Wielokrotnie zmuszałem się do ostrożności i rozwagi. Przy Jungmi wszystkie moje plany brały w łeb, a jedyne, o czym myślałem to jej pełne usta.
Uśmiechnąłem się, wspominając pierwsze tygodnie. Od razu ją dostrzegłem. Jedzącą omleta w kuchni. Dziewczyna, z którą się tamtej nocy po powrocie zabawiałem, była tylko marnym tłem. Chciałem się jej jak najszybciej pozbyć, byle tylko zostać sam na sam z przepiękną i kuszącą współlokatorką. Jungmi nigdy nie była dla mnie tylko dziewczyną do przelecenia.
Dlatego starałem się na wszystkie możliwe sposoby zaprzeczać myśli, że ją pragnę. Ale im bardziej protestowałem, tym ciężej było się uspokoić w jej towarzystwie. Znałem siebie i po ostrzeżeniu od Yoongiego wiedziałem, że nie mogę jej ruszyć. Suga sam nakreślił warunki, pod którym powiedział Chingyu, że poszukuję współlokatora. Pamiętam do dzisiaj:
— Żeby była jasność — Suga brzmiał wyjątkowo poważnie, przytykając palec do mojej piersi. — To jest przyjaciółka Chingyu. Jedna z najmilszych znanych mi osób. Nie waż się jej tknąć, Park! Bo osobiście cię zamorduję.
Wtedy nie wiedziałem, że tak szybko się od niej uzależnia. Żeby zagłuszyć pragnienie, sprowadzałem coraz to nowsze kobiety. Jednak żadna nie była jak ona. Piękna, urocza, troskliwa. Podświadomie wybierałem te kandydatki, które powinny działać na mnie, z ładną twarzą, perfekcyjnym ciałem, dużym biustem... Ale nic nie dawało. Wiedząc, że Jungmi jest za ścianą... Odchodziłem od zmysłów.
A kiedy dowiedziałem się, że ma chłopaka, starałem się jeszcze bardziej ignorować pożądanie, które we mnie wywołała. Z początku myślałem, że to tylko fakt zajętej kobiety, a więc większego wyzwania. Jednak ta kobieta z każdym dniem wprawiała mnie w jeszcze większe kłopoty.
Popatrzyłem na Jungmi, która wciąż spała w szpitalnym łóżku. Wiedząc, że mam niewiele czasu, wyszeptałem słowo przeprosin i odszedłem. To było nasze ostatnie spotkanie. A moje serce ponownie pękło na pół.
✯
Siedząc w posiadłości Exo starałem się rozkodować zabezpieczenia rządowe. Musiałem w to włożyć trochę wysiłku. Jednak prawdziwa tragedia miała nadejść za miesiąc. To właśnie wtedy ruszała opcja "Who". Była ona zaplanowana przez samego Krisa Wu, którego widziałem niezbyt często. Lia była natomiast prawie cały czas przy mnie. Za dnia obserwowała, co robię, w nocy oddając swoje ciało w posiadanie.
Kilka razy próbowała mi podsunąć wyrobioną wcześniej kreskę pod nos, jednak odmówiłem. Nie chciałem kolejny raz brać tego gówna. Przez narkotyki trafiłem do piekła, a później przez dwa lata siedziałem na odwyku. Zamknięty niczym psychopata na oddziale dla obłąkanych.
— Mógłbyś się zabawić choć raz — mówiła radośnie.
— Nie masz nic ciekawszego do roboty?
Nadęła poliki, a potem odwróciła się i wyszła z pokoju. Wielokrotnie jej mówiłem, że gdyby ode mnie zależało to wszystko, nie tknąłbym jej palcem. Obrażona wspominała, że to, co czułem do Kim, nie mogło być miłością. W końcu za szybko ją sobie odpuściłem, Niewzruszony skupiłem się na monitorze i kodowałem kolejne z hakerskich programów.
Przez okres, w którym tam byłem, zdałem trzy egzaminy i poprawiłem swoje umiejętności walki. Będąc nastolatkiem trenowałem taekwondo, teraz mogłem to wykorzystać. Moim sparing partnerem był Xiumin, którego Kirs Wu mi przydzielił.
— Coraz lepiej się ruszasz — rzucił pewnego razu, gdy ze zmęczeniem opadłem na mate.
— Trening czyni mistrza.
Podniosłem kącik ust, a potem wypiłem całą zawartość butelki. Byłem zły, bo rano dostałem informację, że jutro odbędzie się ostatnia sprawa, dotycząca wycieku. Nie mogłem skontaktować się z RM, a gdy tylko o tym dowiedział się Kris Wu, rzekł, że sprawę przejmie prawnik Exo.
— Należysz do nas — przypomniał mi, gdy jadłem śniadanie.
— Namjoon to mój prawnik od lat.
— I przyjaciel — zauważył. — Nie pozwolę, aby ktoś inny niż mój człowiek dowiedział się o tym, co się stało.
Widziałem minę Sehuna, która z satysfakcją dokończył swój ramen. Później mierzyłem go wściekłym spojrzeniem, gdy wyszedł z kuchni. Protestowałem jeszcze kilka razy, aczkolwiek nie wskórałem za wiele.
Wchodząc do pokoju, kopnąłem w łóżko. Byłem zły i rozgoryczony. Nie dość, że musiałem porzucić Jungmi, to jeszcze odsuwają ode mnie RM. Miałem świadomość, że to wszystko przez kuzyna, który był bardzo dobrze rozeznany w moim życiu. Czasami nawet podejrzewałem, że to on podkłada mi świnię. To Sehun doniósł rodzicom, że jestem uzależniony od kokainy. To przez niego zobaczyli, co wyprawiałem na grupowych orgiach.
Myślałem, że zły czas odszedł, a przystanie na warunki Exo pomoże mi w odzyskaniu kontroli nad życiem. Nic bardziej mylnego. Musiałem jednak wytrwać w tym piekle, jakie zostało mi zgotowane. W końcu to była moja pokuta za życie w grzechu.
✯
Proces trwał szybko i było tak, jak przewidział Namjoon. Firma wycofała oskarżenie, nie chcąc narażać się na dalsze koszty. W mediach wybuchły spekulacje, aczkolwiek zostały dość sprawnie stłumione. RM przyglądał się z końca sali, a jego mina nie mówiła zbyt wiele. Jego ramienia trzymała się Youngsun, która nie mogła uwierzyć, że po tym wszystkim, zmieniłem też przyjaciela na gościa bez kręgosłupa moralnego, pozbawiając glorii zwycięstwa Namjoonowi. Nie mogłem zbyt wiele powiedzieć, ponieważ ich też musiałem chronić.
Prócz RM na sali pojawił się Taehyung. V patrzył na mnie z pogardą i wzrokiem pełnym... Smutku. Wydawało się, że przyjaciel nie rozumie nic, ale wciąż żywi do mnie urazę. Moje przypuszczenia potwierdziły się, kiedy mijałem go na korytarzu.
— Nic nie powiesz?
Jego głos, głęboki i pełen chłodu, zmusił, że się zatrzymałem. Nie odwróciłem się jednak. Stojąc obok Lii i Xiumina, próbowałem nie wybuchnąć.
— Jasne — odparł. — Nie spodziewałem się, że tak łatwo zrezygnujesz z przyjaźni. Ale skoro potrafiłeś porzucić Jungmi... To, czego mogłem się spodziewać.
Pomimo tego, że te słowa bolały, moja twarz się nie zmieniła. Choi i Kim Minseok skinęli głową, gdy poprosiłem, by dali mi chwilę. Tak naprawdę to Xiumin wziął Lię, która nie chciała mnie puścić.
— Czego chcesz, V? — warknąłem.
— Myślałem, że się przyjaźnimy — powiedział hardo. — Się przyjaźnimy w tych dobrych i złych czasach. Zawsze stałem po twojej stronie!
— Taaaa — prychnąłem. — Zwłaszcza gdy dałeś mi po pysku w szpitalu.
— Jungmi poroniła idioto! Nie mogła się do ciebie dodzwonić! Próbowaliśmy się skontaktować...
— A jednak bez problemu przyszło ci zgrywanie opiekunki. Dobrze wiem, że ją kochasz! — warknąłem, nie panując nad sobą. — Nawet nie chciałeś mi powiedzieć, że jest u ciebie.
— Przyszedłeś...
— Bo Namjoon mi powiedział. Jako jedyny zrozumiał, co naprawdę czuję!
Nim Taehyung cokolwiek powiedział, zauważyłem na korytarzu Jungmi. Jej twarz, zszokowana i blada, przekonała mnie, że powinienem wracać. Bez słowa odwróciłem się i skierowałem do wyjścia.
— Jimin! — usłyszałem jej głos. — Jimin!
Nim jednak Kim zdążyła mnie dogonić, wsiadłem do samochodu, w którym znajdowali się członkowie Exo. Za kierownicą siedział kuzyn.
— Wracajmy — powiedziałem, ignorując nieme pytanie Xiumina.
Sehun z chytrym uśmiechem ruszył, zostawiając za sobą spaliny, kurz i pył. Nie patrzyłem za siebie, nie dostrzegłem, jak Jungmi opada na kolana, a jej oczy są przepełnione łzami. Nie widziałem, albo nie chciałem tego zauważyć. Już wszystko było mi jedno tak jak w pozostałych aspektach mojego życia. Ponieważ wiedziałem, że i tak wszystko spieprzyłem.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro