Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13 - Ex not next pt. 2

Razem z JK przyjechałem do mieszkania przyjaciela i zastałem śpiącą Jungmi w pokoju dla gości. Nie chciałem jej zbudzić, dlatego uznałem, że przyjadę po nią rankiem. Oczywiście Chingyu wybiła mi ten pomysł z głowy i razem z Jeonem rozkazali pozostać. Byłem zmęczony, co nie uszło ich uwadze, więc się zgodziłem. Nie było sensu protestować.

Nad ranem obudziłem się wcześniej i spojrzałem na ukochaną. Kim była pogrążoną w śnie. Zebrałem się i wróciłem taksówką na osiedle Botaniczne. Mieszkanie zostało zabezpieczone, więc miałem problem z dostaniem się do środka. Aczkolwiek znajdując się w środku, zrozumiałem, że nie mogę pozwolić, aby Jungmi wróciła do takiego domu. Natychmiast zadzwoniłem do znajomego budowlańca i umówiłem się na malowanie sypialni. Chciałem zmyć jakikolwiek ślad pozostawiony przez Lię.

Całe mieszkanie udało się ogarnąć do wieczora, co zresztą mnie zadowoliło. Jungmi czekała u Chingyu, a jej mina nie zdradzała nic. Gdy ponownie wróciłem, wpadła w ramiona i tak po prostu mocno wtuliła się w pierś. Zaskoczony objąłem ją mocniej, zakleszczając blisko siebie.

— Tak się martwiłam — wyszeptała, a przez gardło przeszedł jej szloch.

Nie odpowiedziałem nic, tylko założyłem pasemko za ucho i pocałowałem usta. Jungmi wydawała się poddać, bo oddała każdy z pocałunków.

— Już wszystko dobrze.

Oczywiste było, że musiałem brzmieć przekonująco. Aczkolwiek sam nie byłem pewien, czy dobrze robię. Ukochana odsunęła się o krok, a później zauważyłem opartą o framugę salonu Chingyu. Min miała założone ręce na piersi i patrzyła zatroskanym wzrokiem. To na mnie to na Jungmi. Kiedy Jungkook wrócił do pomieszczenia, zasiedliśmy do kolacji. Oczywiście rozpoznałem, że zupę Janchi Guks gotowała moja ukochana. Znałem już jej upodobania do przypraw i wyjątkowej ostrości.

— Pyszna — skomentował Jeon, który pierwszy skończył swoją porcję.

Jungmi uśmiechnęła się do przyjaciela, a potem spojrzała na mnie. Również skomplementowałem umiejętności dziewczyny, na co Chingyu zażartowała, że spróbowalibyśmy narzekać, skoro Kim stała cały dzień przy garach.

Zaproponowałem, że w podzięce pozmywam, aczkolwiek Min zaprotestowała. Z pewnością nie chciała, abym grzebał jej w kuchni. Sam zresztą bym tak uczynił. Dlatego nie obraziłem się, gdy zażartowała, że jestem w stanie stłuc nawet plastikowy talerzyk. Po dwudziestej pierwszej godzinie wstałem od stołu i zabrałem torbę z ubraniami. JK zaproponował, że nas odwiezie, na co przystałem.

Podziękowałem Chingyu za wszystko. Jednak Min machnęła ręką i utwierdziła mnie w przekonaniu, że jesteśmy niczym rodzina. Jeon wyszedł pierwszy, więc zaraz do niego dołączyłem, czekając na półpiętrze na ukochaną. Jungmi pożegnała się z Chingyu i objęła ją ramieniem. Sekretarka natomiast głaskała jej włosy, chichocząc, że wszystko się ułoży.

Pragnąłem, aby tak było.

Podziękowałem Gukowi, gdy dojechaliśmy na miejsce. Przyjaciel skomentował to tylko jednym ze swoich głupich tekstów, a potem odjechał. Wziąłem za rękę ukochaną, która czekała na przyjazd windy. Czułem jej zdenerwowanie, gdy metalowe drzwi się rozsunęły i kroczyliśmy w stronę mieszkania. Aczkolwiek udało się ogarnąć całe mieszkanie.

— Czuć farbę — powiedziała, przekraczając próg.

Po dwudziestej trzeciej położyliśmy się spać, zmęczeni całym tym dniem.

W łazience wziąłem prysznic i wysuszyłem włosy, a następnie wróciłem do sypialni. Jungmi smacznie spała, więc przysiadłem się na skraju łóżka po jej stronie. Byłem pewny, że za niedługo się skończy to piekło, które zgotowała nam Lia.

— Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś ci się stało — wyszeptałem, głaszcząc ją delikatnie po głowie. — Tak bardzo cię kocham.

Jungmi poruszyła głową, aczkolwiek się nie obudziła. Postanowiłem pójść w jej ślady i oddać się w objęcia morfeusza. Od razu poczułem zmęczenie, ale nie dane było mi usnąć. Od razu poczułem wibracje telefonu i ujrzałem wiadomość.

Nieznajomy numer:

Yongma Land, 1:00. Przyjdź sam, bez ochrony.

Nie byłem w stanie namierzyć numeru. Czy była to pułapka? Z pewnością. Czy się obawiałem? Na pewno. Aczkolwiek wiedziałem, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce i ostatecznie wstałem. W garderobie odnalazłem czarny zestaw dresowy i na głowę ubrałem takiego samego koloru czapkę z daszkiem.

Yongma Land był opuszczonym parkiem rozrywki. Nie zdziwiło mnie, że wybrano tamto miejsce. Często we wszystkich filmach grozy był wykorzystywany. Upewniwszy się kolejny raz, że ukochana smacznie śpi, wyszedłem z mieszkania. Wsiadłem w samochód i skierowałem się w stronę parku. Było już ciemno, a niebo zasłaniały gęste chmury. Wyjeżdżając z parkingu, zauważyłem na szybie krople mżawki.

Wysiadając pod bramą, dostałem kolejną wiadomość.

Nieznajomy numer:

Po lewej stronie, za drugim filarem, jest dziura w płocie. Przejdź przez nią.

Zrobiłem to, co miałem wskazane. Zauważyłem wyrwę w przęśle, więc dostałem się na teren parku. Yongma Land za dnia wyglądał okropnie, teraz wręcz przerażająco. Puste, wielkie wyciągi, zardzewiałe karuzele, powodowały dyskomfort. Aczkolwiek ponowne przyjście wiadomości spowodowało, że porzuciłem to wszystko. Szybko wyciągnąłem aparat i odblokowałem wiadomość.

Nieznajomy numer:

Karuzela z klaunem. Wejście od prawej strony, na drugiej godzinie jest dźwignia. Pośpiesz się i pamiętaj, wciąż cię obserwuję.

Wykonałem wszystkie polecenia, choć nie pasowała mi wizja posłusznego pieska. Próbowałem sobie wmawiać, że robię to wszystko dla ukochanej, która nie zasłużyła na taki los. Wkroczyłem do środka i zauważyłem schody prowadzące do podziemi. Czyżby tu był jakiś stary bunkier? Najwidoczniej.

Skierowałem się tam, gdzie nakazywała intuicja. Wiedziałem, że gdy oczy nie widzą, słuch i węch są nieocenione. Dlatego podążyłem w stronę charakterystycznego zapachu. On zaprowadził mnie do sali, w której odnalazłem autora wiadomości.

Niczym w filmie. Lia siedziała na czymś, co przypominało kamienny tron. Jej twarz ozdabiał cyniczny uśmiech. Przekraczając próg sali, zapaliły się ustawione na ścieżce świeczki. To wszystko było dziwne i to bardzo.

— Lia — wycedziłem przez zęby, starając się trzymać nerwy na wodzy.

— Jimin! — odparła wesoło. — Kopę lat!

Nie ruszałem się o cal, tylko stałem niedaleko wejścia do groty. Po chwili jednak zostałem popchnięty do przodu, przez faceta bardzo podobnego posturą, do tego na kamerach.

— Czego ode mnie chcesz?

Kolejny raz salwa śmiechu przeszyła salę. Choi bawiła się blond włosami, a potem utkwiła wzrok na mojej twarzy. Od razu zauważyłem zmianę jej miny. Teraz była cholernie poważna.

— Jak tam żyćko?

Prychnąłem. Po co pytała, skoro wiedziała, że kolejny raz zatruwa mi życie? Ex najwidoczniej była o wiele głupsza niż przypuszczałem.

— Rozumiem — wtrąciła po chwili. — Szkoda, że jesteś taki mało rozmowny.

— Daruj sobie tę obłudę. Czego chcesz ode mnie?

Wielokrotnie w swym życiu słyszałem, że nie wolno ufać innym. To właśnie przez uczucia ludzie nie potrafią trzeźwo myśleć. Błędem było, że poznałem Lię, ale największym, że kiedyś żywiłem do niej jakiekolwiek uczucia. Choć patrząc na miłość do Jungmi, wątpiłem, że to było właśnie to.

Choi w końcu przeszła do konkretnej rozmowy. Najwidoczniej zauważyła, że nie sprowokuje mnie więcej. Z początku rozkazała facetowi odejść, a potem wyciągnęła się na kamiennym siedzisku. Nie spuszczałem z niej wzroku, co najwidoczniej jej bardzo pochlebiło. Kiedy dowiedziałem się, że w mieszkaniu było tylko ostrzeżenie, zacisnąłem dłoń w pięść.

— Zostaw Jungmi w spokoju — podsumowałem. — Nigdy nie wrócę do ciebie, nie łudź się na to.

Lia ponownie się zaśmiała, a potem zapytała wrogo:

— Czemu ona?

Często zastanawiałem się, dlaczego Jungmi? Jednak tutaj nie chodziło o moje wątpliwości co do uczucia. To ja bałem się, że nie jestem dla niej wystarczający.

— Dlaczego z nią jesteś?

— Bo przy niej staram się być lepszym człowiekiem.

Sam byłem zdziwiony swoją odpowiedzią. Jednak była to prawda. Jungmi wyciągała ze mnie wszystko, co najlepsze. Na moje słowa, Choi prychnęła głośno.

— Przestań się okłamywać — warknęła. — Dobrze wiemy, że nie jesteśmy dobrymi ludźmi, Jimin.

Nie wiedziałem, ile czasu spędziłem w tej krypcie. Jednak dowiedziawszy się, czego Lia ode mnie żąda, zaniemówiłem. A potem odwróciłem się i wyszedłem z pomieszczenia.

Zdenerwowany chciałem rozwalić wszystko. Zniszczyć to miejsce, wrócić do Choi, pozostawić ją pod stertą gruzu. Lia dała mi czas do namysłu, choć wątpiłem, że wejdę w ten pojebany układ. Nawet jeśli bym miał zaryzykować własne życie.

Wychodząc na powierzchnię, poczułem wibrację. To Yoongi dobijał się i zdziwiło mnie, że o tak późnej porze. Zaczynało już świtać.

— Czego? — warknąłem zły i zmęczony.

Jimin, gdzie ty kurwa jesteś?!

Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, ponieważ Min od razu wtrącił, dlaczego dzwoni o tej godzinie. A powód był najgorszy, o jakim mogłem pomyśleć.

Jungmi trafiła do szpitala!


Od Autorki: Troszkę spóźniony, ale ciężko się pisało ten rozdział. Nie jestem z niego zadowolona, nie będę kłamać. Bo gardzę tym czynem. Jednak chciałam, by się tu coś pojawiło. A to wszystko, dlatego, że... WCZORAJ WSPÓŁLOKATOR OBCHODZIŁ SWOJE PIERWSZE URODZINY! Bardzo Wam wszystkim dziękuję za każdą odsłonę, gwiazdkę, komentarz i statystykę, która pokazuję, że są osoby zadowolone tą historią. Bardzo Wam za to dziękuję

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro