Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

07 - Witaj w domu

Uznaliśmy, że informację o celowym działaniu Choi, zachowamy na razie dla siebie. To było najlepsze rozwiązanie, ponieważ przede wszystkim nie chcieliśmy martwić Jungmi. Moja ukochana potrzebowała spokoju, a byłem święcie przekonany, że ta wiadomość tylko ją niepotrzebnie zdenerwuje.

Obiecaliśmy sobie być dyskretnymi. RM miał przyjrzeć się bliżej sprawie, a Kihyun zapewnił, że odnajdzie ex dziewczynę i ją poobserwuje. W końcu nie mogliśmy dopuścić, aby ponownie targnęła na życie Kim.

Cały czas zastanawiałem się, czy nie powinienem poinformować Taehyunga? Jednak obawiałem się, że V sam rzuci się na Choi i rozerwie ją na strzępy. Zanim pierwszy to uczynię. Ostatecznie odrzuciłem możliwość zdrady i skupiłem się na działaniu zapobiegawczym.

Z zamyślenia wyrwał mnie JK, który poklepał ramię i spowodował, że podniosłem głowę.

— Nawet nie wiesz, jak głupio teraz wyglądasz — zaśmiał się Jeon.

— Jak zawsze potrafisz wkurzyć człowieka — odpowiedziałem. — Naprawdę następnym razem wręczę ci order ziemniaka.

— Wystarczy, zwykłe dziękuję.

Ujrzałem jego królicze jedynki, a po pomieszczeniu rozniosło się prychnięcie Yoongiego. Min odchrząknął, a potem stwierdził, że czas zbierać się do domu. Zanim Mei doszczętnie go znienawidzi.

Pożegnałem się z przyjacielem, który razem z detektywem wyruszył do windy. Podziękowałem raz jeszcze i powróciłem do środka. Jungkook kończył zbierać szklanki i odkładać je na kuchenny blat.

— Powinieneś odpocząć — powiedział, patrząc na mnie uważnie.

— Muszę jechać do szpitala.

— Wyglądasz jak siedem nieszczęść.

Nie wiedziałem, czy mam ochotę go uderzyć, czy tylko zrugać? To prawda, ostatnimi czasy mało spałem i schudłem. Jednak liczyła się tylko Jungmi i jej powrót do zdrowia. Pragnąłem być przy szpitalnym łóżku cały czas i siłą medyczny personel wyganiał mnie z oddziału.

— Nie mogę odpoczywać, kiedy Jungmi mnie potrzebuje.

Jeon oparł się o szafkę. Potem spojrzał głęboko w oczy.

— Myślę, że nie chce, abyś padł ze zmęczenia — powiedział stanowczo.

Nie odpowiedziałem od razu. Zawahałem się, ponieważ przyjaciel miał rację. Aczkolwiek byłem uparty i zawzięty.

— Wiem, że informacja o tym, że Lia jest sprawcą wypadku ciąży ci w głowie. Jednak pamiętaj, że zemsta nic nie da, a tylko doprowadzi do większego cierpienia.

Guk wręczył mi ścierkę do ręki, a potem wyminął i skierował do wyjścia. Postanowiłem jednak jeszcze raz odwiedzić szpital, aby zobaczyć ukochaną. Pozwoliłem, aby JK pomyślał, że idę spać, a później potajemnie wykradłem się z własnego mieszkania.

Nocna jazda przez Seul miała to do siebie, że choć na ulicach powinno być spokojnie, ruch był prawie taki jak za dnia. Udało mi się jednak dojechać do szpitala i wśliznąć się na oddział. Oczywiście pielęgniarka na nocnej zmianie, tym faktem nie była zadowolona. Aczkolwiek przeprosiłem ją i obiecałem, że to nie zajmie dłużej niż kilka minut.

W wejściu do sali zauważyłem, że Taehyung już poszedł. Było dosyć późno, więc z pewnością został wyproszony. Następnie spojrzałem na łóżko i zobaczyłem, jak ukochana słodko śpi. Uśmiechnąłem się na widok jej spokojnej twarzy. Naprawdę nie wiem, co bym zrobił, gdybym ją stracił? Jungmi była dla mnie najważniejsza i stanowiła jedyny powód, dla którego jeszcze się nie poddałem i żyję.

Oczywiście w ostatnich dniach przyłapałem się na myśli, że już nie będzie tylko moja na wyłączność. Za niedługo urodzi się dziecko i możemy trochę się oddalić od siebie. Podzieliłem się tymi spostrzeżeniami z RM, który skarcił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze.

Postanowiłem, że w przypadku, gdybym kolejny raz miał wątpliwości, poradzę się Yoongiego. W końcu Min właśnie został ojcem i z pewnością będzie w stanie udzielić mi lepszej rady niż Namjoon.

Patrzyłem na Kim. Jej klatka piersiowa unosiła się miarowo, a szpitalna aparatura wskazywała, że wszystko jest w normie. Ten widok był jakby uspokojeniem mnie, ponieważ bardzo martwiłem się o dziewczynę.

— Co tu robisz? — usłyszałem zaspany głos.

Podniosłem głowę. Jungmi patrzyła na mnie, a jej brązowe oczy przepełniało zdziwienie. Podszedłem bliżej, niewerbalnie zaproszony przez ukochaną.

— Musiałem cię zobaczyć — odpowiedziałem zgodnie z prawdą. — Was.

Jungmi podniosła kąciki ust, subtelnie śmiejąc się z mojej poprawki. Następnie chwyciła moją dłoń i przyłożyła do brzucha.

— Wszystko będzie dobrze — rzeka pewnie.

Chciałem jej wierzyć. Mieć świadomość, że to tylko część złego snu, z którego się obudzę i będę mógł ponownie całować jej usta, szeptać komplementy, widzieć zawstydzenie na policzkach.

Kochałem swoją dziewczynę i tych uczuć byłem zdecydowanie pewny.

Od tego dnia minął tydzień. Jungmi dostała wypis ze szpitala, a ja cieszyłem się, że wreszcie będziemy razem. Ordynator przekazał mi ostatnie wytyczne, więc mogliśmy w końcu wyjechać.

— Gotowa? — zapytałem, wchodząc z powrotem do sali.

Kim pokiwała głową i uśmiechnęła się uroczo. Uwielbiałem patrzeć na nią, znajdującą się w tak szczęśliwym stanie.

— Wreszcie mogę wrócić — odpowiedziała pewnie.

Wiedziałem, że jest szczęśliwa. Choć często była skryta, nie cierpiała życia w zamknięciu. Zrozumiałem to pierwszego dnia, w którym ją poznałem. Jedzącą śniadanie w kuchni. Rumianą i zawstydzoną przez obecną wtedy sytuację.

Z początku nie przejąłem się zbytnio tym, że nowa osoba słyszała, co wyprawiałem w nocy. Niezbyt mnie interesowało, jakie ma o mnie zdanie.

Widząc jej błyszczące oczy i uciekający wzrok, zrozumiałem, że nie powinienem tak zaczynać naszej znajomości. Coś wtedy we mnie ruszyło, serce zabiło i spowodowało, że moja nowa współlokatorka coraz bardziej mnie interesowała.

— Nad czym tak myślisz?

Jej głos przywołał mnie z dalekiego rejsu wspomnień. Pokręciłem głową i wziąłem do ręki torbę. Później pozwoliłem, aby pierwsza wyszła z sali.

Jungmi pożegnała się ze wszystkimi, kłaniając nisko. Przez te wszystkie dni, zauważyłem, że była bardzo lubiana na oddziale. Nie tylko przez pielęgniarki i personel. Moja ukochana miała talent do wzbudzania sympatii swoją osobą.

Musiałem się natrudzić, aby uchronić ukochaną przed dziennikarzami i zewsząd zbliżającymi się paparazzi.

— Co tu się dzieje? — zapytała, zapinając pas.

— Pewnie do szpitala trafiła jakaś gwiazda k-popu — odpowiedziałem, starając się brzmieć naturalnie. — Jedziemy?

Dziewczyna nie wydawała się być przekonana, ale nic więcej nie powiedziała. Pokiwała głową na znak akceptacji, a potem wyjechaliśmy w kierunku mieszkania.

Kim patrzyła przez okna na budynki i zmieniający się obraz. Przez moment nastała cisza. Nie chciałem jej martwić, a poza tym, tak jak ustaliliśmy, czekamy na mocne dowody, aby obciążyć Choi do wypadku. W tym przypadku Kihyun miał mieć swój niebywały wkład.

W pewnym momencie ukochana sięgnęła dłonią do panelu sterowania i włączyła radio. Wiedziałem, że nie lubiła jechać w ciszy. Z głośników zaczęła wybrzmiewać dość subtelna melodia.

— Zmęczona? — zapytałem, skręcając w główną ulicę, prowadzącą na osiedle Botaniczne.

— Nie — odparła od razu. — Cieszę się, że w końcu wracam.

Miałem nadzieję, że teraz wspólnie spędzimy czas, który bezwstydnie zabrał nam wypadek. Pragnąłem być przy Jungmi cały czas i pilnować, by nic jej się nie stało.

Wjeżdżając na parking, nie byłem pewny, czy niespodzianka będzie odpowiednia. Aczkolwiek wiedziałem, że ukochana uwielbiała czas spędzony z bliskimi osobami. Dlatego wchodząc do mieszkania, obserwowałem jej twarz.

Usta rozszerzyły się, pozwalając na szeroki uśmiech.

— Niespodzianka! — krzyknęła Chingyu, zakleszczające w objęciach przyjaciółkę.

— Co wy? — odpowiedziała Kim, patrząc na zgromadzonych w salonie.

— Myślałaś, że sobie spokojnie wrócisz?

— Tak... Na to liczyłam.

Każdy z nas wiedział, że Jungmi tylko żartuje. Ukochana była wręcz zachwycona, że wszyscy byli obecni. Nawet popłakała się, widząc córkę przyjaciół. Minsoo patrzyła na nią swoimi dużymi oczami, a nawet się uśmiechnęła, co potwierdziła Mei.

Patrząc na to z boku, wiedziałem, że moja ukochana będzie wspaniałą matką. A ja pragnąłem być nie tylko dobrym ojcem, ale najlepszym jej wsparciem.

Goście wyszli przed dziesiątą i właśnie wtedy miałem możliwość ponownego złapania ręki swojej dziewczyny. Jungmi była szczęśliwa, choć zmęczona. Zaproponowałem wówczas, że przygotuję dla niej relaksującą kąpiel. W tym samym czasie ona poszła wypakować rzeczy z torby.

Postanowiłem dać jej przestrzeń i czas. Choć tęskniłem i pragnąłem być jak najbliżej ukochanej, nie chciałem przekroczyć pewnej granicy. Jungmi była w ciąży, więc obawiałem się wszystkiego, na co miałem ochotę. Dlatego przystopowałem z niegrzecznymi myślami, by nawet się nie nakręcać.

— Kąpiel gotowa — powiedziałem, stojąc w progu sypialni.

— Dziękuję — odpowiedziała, uśmiechając się perliście.

Kiedy chciałem odejść, poczułem na nadgarstku uścisk. To Kim trzymała moją rękę. Na jej twarzy dostrzegłem zdziwienie. Uniosła brew do góry, zadając pytanie.

— Nie wykąpiesz się ze mną?

Nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, poczułem jej wargi na swoich. Zawsze mnie zaskakiwała i sprawiała, że czułem przysłowiowe motyle w brzuchu.

— Nie wiem, czy zdołam się powstrzymać — odpowiedziałem, z zamkniętymi powiekami. W odpowiedzi zachichotała i zbliżyła się do ucha.

— Może nie chcę, byś to zrobił? — wyszeptała.

Otworzyłem szerzej oczy, Jungmi bardzo często mnie prowokowała, nawet nieświadomie. Nigdy jednak nie patrzyłem na nią, jako kolejną osobę do zaspokojenia potrzeby. Z naszym pierwszym razem pojawiło się uczucie, które powodowało, że nasza więź wykraczała ponad wszystkie inne razy, Aż sam byłem tym zaskoczony.

Ponownie złączyłem nasze usta, tym razem bardziej namiętnie. Dłonią objąłem jej twarz, aż usłyszałem cichy pomruk satysfakcji. Jungmi zaczęła rozpinać moją koszulę, lecz nie przegrywaliśmy pocałunków.

Pomagając jej w zrzuceniu ubrań, obserwowałem, jak jej ciało się zmieniło. Jungmi była na początku czwartego miesiąca. Oczywiście nie miała dużego brzucha, lecz delikatne uwypuklenie. Podziwiałem każdy milimetr, całując go i zaznaczając ustami. Tęskniłem za Kim i tą naszą bliskością.

Pomogłem ukochanej z wejściem do wanny i po chwili siedzieliśmy przytuleni. Oprócz pocałunków nie poszliśmy dalej. W każdym bądź razie nie ja.

Zdziwiłem się, gdy ukochana odwróciła się przodem i popatrzyła głęboko w oczy. Znałem ten wzrok. Cholernie mnie podniecał, zwłaszcza że kobieta przygryzła wargę.

Nim cokolwiek powiedziałem, Jungmi pocałunkami pieściła mój obojczyk. Poczułem też jej dłoń, zjeżdżającą po brzuchu. Kiedy palcem przejechała pod pępkiem, nie mogłem się powstrzymać. Jęknąłem.

Jungmi zachichotała, a potem pocałowała delikatnie.

— Kocham cię Jiminie Park — powiedziała, a ja kolejny raz połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.

Nie pamiętałem, kiedy ostatnio uprawialiśmy seks oralny, aczkolwiek Jungmi udowodniła mi, że wciąż zna się na rzeczy. Podczas pieszczot, które sprawiała mi dłonią, językiem i ustami, sprawiła, że wszystko, co złe, odeszło z mojej głowy. Liczyła się tylko ona — moja ukochana, za którą poszedłbym w ogień. A jeśli bym musiał, to cały świat bym spalił i patrzył, jak wszystko obraca się w nicość.

Aczkolwiek wtedy nie wiedziałem, że już za niedługo, będę musiał to zrobić.

Od Autorki: Dobra, udało się napisać rozdział, choć nie ukrywam, że z trudem. Walczę z czasem, organizmem, życiem i ostatnio jest naprawdę hardcorowo. Mam nadzieję, że jednak spodobał się rozdział i mogę liczyć, że dacie mi o tym znać :)

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro