Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII.2.

131. Anita

Adam zachowywał się dziwnie od rana. Raz był kochany, do rany przyłóż, a zaraz zmieniał się mu humor, jakby ciągle miał do mnie o coś pretensje. A co ja mu zrobiłam? Zastanawiałam się właśnie nad tym, kiedy zeszłam do kuchni. Rozmawiali o czymś we troje, ale kiedy przyszłam, miałam wrażenie, że zmienili temat.

W końcu wieczorem pomogłam im napisać ten pozew rozwodowy. Nie było to nic trudnego. Nawet dobrze się bawiłam wymyślając fikcyjne sytuacje, które mogłyby poróżnić dwoje ludzi, pochodzących z bardzo różnych kulturowo części świata. Adam jednak wczuł się w temat i w końcu stwierdził, że nie chciałby się ze mną rozwodzić. Kurczę, co on sobie myśli? Żeby się z kimś rozwieść, trzeba by było najpierw wziąć ślub, a do tego póki co żadnemu z nas się nie spieszyło. Rozwód Adama i Jumi mógł się przecież ciągnąć kilka miesięcy, chociaż wszyscy mieliśmy nadzieję, że będzie orzeczony jak najszybciej.

Kiedy późnym wieczorem kładliśmy się spać, Adam znowu miał nadąsaną minę.

– Adasiu, co ci dziś jest? – spytałam w końcu, bo ciężko mi było znieść jego humory. – Masz do mnie jakieś pretensje, ale nie mam pojęcia o co ci chodzi.

– Naprawdę nie wiesz? – spytał, jakby to była jakaś oczywistość.

– Nie mam pojęcia – powtórzyłam.

– No to ja ci nie powiem – odparł z pretensją w głosie. Tego mi było już nadto. Nie mogłam zrozumieć jak on mógł być taki cudowny wczoraj w nocy i dziś rano, a potem tak nieznośny przez cały dzień. Tym bardziej, że byłam przekonana o braku mojej winy. Pomagałam im, jak mogłam.

W pewnym momencie poczułam złość. Skoro tak mnie traktuje, to widocznie musi sobie ode mnie odpocząć. Położyłam się więc na skraju łóżka, tyłem do niego.

– Dobranoc – powiedziałam. I poszłam spać. Adam nie próbował ze mną rozmawiać. Tym lepiej. Pojutrze miały być moje urodziny. Miałam spędzić wieczór z rodzicami i braćmi. Doszłam do wniosku, że już jutro po pracy zostanę u nich i może nawet będę nocować tam do środy. To zrobi dobrze nam wszystkim.

Rano wstałam wcześniej, spakowałam sobie do małej torby kilka rzeczy, wzięłam ładowarkę do telefonu i mój komputer i pojechałam do pracy. Nie budziłam Adama. Nie zorientował się aż do wieczora, że mnie nie ma. Wtedy zadzwonił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro