Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.4.

105. Adam

Ona jak zwykle musiała mieć ostatnie zdanie. Widziałem jak się męczy, że ciągle jest zmęczona. W dodatku pracując tak daleko nadal była narażona na spotkania z groźnymi typami. Jak miałem namówić ją, żeby zmieniła pracę na mniej obciążającą? Bliżej? Nie mogłem. Anita ceniła sobie swoją niezależność, finansową także. Przecież mogłaby w ogóle nie pracować. Ale to nie byłaby ona.

Musiałem zaakceptować jej potrzebę niezależności i pogodzić się z tym, że czasem będę się o nią martwił. I tak było warto. Anita wniosła w moje życie... życie. Dzięki niej czułem, że moja egzystencja ma sens. Była jak lustro, w którym wszystko odbijało się piękniejsze. Co nie zmieniało faktu, że jej upór działał mi czasem na nerwy.

Pod koniec sierpnia Anita dostała zawiadomienie o sprawie karnej Mazarskiego. Wszystko powtórzyło się prawie tak, jak na pierwszej sprawie, tej założonej przez nią, ale sąd tym razem nie wzywał świadków. Posiłkował się dokumentami i zeznaniami, zebranymi przez policję.

Facet dostał rok więzienia za złamanie zakazu zbliżania się do Anity i następnych osiem lat za jej porwanie. Nawet najlepszy prawnik nie był w stanie wybronić go z tak ewidentnej winy. Psychol plątał się w zeznaniach, w pewnym momencie sąd powołał też biegłego psychiatrę, który stwierdził u niego niebezpieczną osobowość psychopatyczną i socjopatyczną, skłonności do konfabulacji oraz niewątpliwie do przemocy. Anita, która uczestniczyła w procesie jako ofiara i oskarżyciel posiłkowy mówiła mi potem, że próbował wspominać coś o „czarnych ludzikach", których nasłała na niego dwa razy, ale sąd ani biegli nie dali mu wiary. Jego wspólnik dostał pięć lat za udział w porwaniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro