Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.25.

126. Anita

Uważałam, że od kiedy Jumi ma obywatelstwo, nie musimy się już tak pilnować. A ja bardzo chciałam pojechać na wakacje z Adamem. Co więcej, uważałam, że Jumi i Jeonowi też się należy w końcu normalny urlop. Z tego co słyszałam, ostatni raz byli razem we Francji cztery lata temu. Poszłam do kuchni, gdzie Jumi szykowała nam kolację. Wyglądała kwitnąco. Aż miło było na nią patrzeć.

– Jumi, pamiętasz nasze zeszłoroczne wakacje nad morzem? – spytałam.

– Pewnie, było super – przyznała. – A czemu pytasz?

– Pytam, bo masz urlop, a ja bym chciała wiedzieć czy masz ochotę wybrać się gdzieś z Jeonem?

– Nie myślałam o tym – stwierdziła.

– Wybór należy do was. Uważam, że należy wam się wypoczynek. Poza tym od kiedy masz obywatelstwo, możesz podróżować gdzie chcesz bez obaw. My chcielibyśmy wyjechać gdzieś w drugiej połowie sierpnia.

– Porozmawiam z Jeonem i dam wam znać – odparła Jumi. Znając ich, pomyślałam, że Jeon odpowiedział Adamowi to samo...

Po kolacji i kąpieli, kiedy już kładliśmy się z Adamem do łóżka, opowiedzieliśmy sobie o naszych rozmowach z przyjaciółmi.

– Kochanie, Jeon obiecał, że pogada z Jumi i dadzą nam znać – powiedział mi Adam.

– Haha – zaśmiałam się.

– Z czego się śmiejesz?

– Z tego, że Jumi powiedziała mi dokładnie to samo. Czyli każde próbuje zgonić odpowiedzialność na to drugie.

– Albo się tak liczą ze swoim zdaniem – stwierdził Adam.

– Pewnie tak. A ty co byś zrobił w takiej sytuacji?

– Też bym zwalił odpowiedzialność na ciebie – zaśmiał się. – A tak poważnie... nie lubię decydować o takich sprawach, jak wakacje. Nie mam do tego głowy.

– A o czym lubisz decydować?

– Hmmm... – Adam udał, że się zastanawia. – Na przykład o tym, co zaraz z tobą zrobię w naszym łóżku – odpowiedział z szelmowskim uśmiechem, przyciągając mnie do siebie i całując w szyję. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Westchnęłam, przymykając oczy. Adam przejechał ręką po moim udzie. Zamruczałam i wygięłam się w łuk, domagając się więcej pieszczot. Położył się na mnie, przyciskając mnie do materaca i ściskając jedną ręką mój pośladek. Nie miał na sobie koszulki, a jego pięknie wyrzeźbione ramiona trzymały mnie mocno. Od razu zrobiło mi się gorąco...

– Chcesz sobie podominować, Adasiu? – spytałam, śmiejąc się z niego.

– Każdy facet czasem chce, Anitko. Nie śmiej się ze mnie, bo ja sobie też mogę z ciebie zażartować.

– Na przykład jak?

– Na przykład dając ci ochotę na więcej i kładąc się spać – odparł poważnie.

– Nie zrobiłbyś mi tego!

– Nie sprawdzaj mnie – pogroził żartobliwym tonem.

– Ależ będę – odparłam. – Sprawdzę do czego się nadajesz – dodałam, całując go w usta. – Mam na ciebie straszną ochotę... Nie dam ci dziś spać – wymruczałam mu do ucha, gryząc go delikatnie.

– A co ci się stało, Anitko?

– Nic. Podominuj nade mną, please... – odparłam żartobliwym tonem.

– Z największą przyjemnością – stwierdził Adam, ściągając mi koszulkę nocną, a potem swoje bokserki. Był ciepły wieczór, a my spragnieni siebie. Chciałam tylko jego, a on odpowiadał na moje pragnienia. – Dawno już nie byłaś taka – zauważył, kładąc moje nogi na swoich ramionach i wchodząc we mnie gładko. Westchnęłam mimowolnie. O to mi chodziło. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro