Rozdział VII - Zgodnie z umową
130. Jumi
Miałam już obywatelstwo polskie. Ja i moje dziecko byliśmy bezpieczni. Teraz trzeba było wywiązać się z umowy z Adamem i wynagrodzić mu te kilka lat, które poświęcił dla nas. Anita wiedziała, jak napisać pozew rozwodowy. Podobno kilka lat wcześniej pisała już taki ze swoją przyjaciółką. Tamta historia nie była szczęśliwa, ale skończyła się dobrze. Julię poznaliśmy w zeszłym roku. Przyjaciółka Anity miała teraz drugiego męża i śliczną córeczkę.
Wzór pozwu znalazłam w Internecie. Trzeba było go wypełnić treścią: „Wysoki Sądzie, zwracam się z wnioskiem o rozwiązanie małżeństwa zawartego z Adamem Lasockim w dniu 3 września 2010 roku w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Seulu, bez orzekania o winie..."
– Jumi, musisz napisać dlaczego wasze małżeństwo nie ma już racji bytu – pouczyła mnie Anita.
– Czyli co? Że jestem w ciąży z kimś innym?
– Nie, to by było jak przyznanie się do winy. Adam musiałby zareagować, bo inaczej byłoby dziwne, że nie wnosi o rozwód z twojej winy.
– To jak to napisać?
– Napisz, że wasze małżeństwo od roku przeżywało trudne chwile. Że ty dużo pracowałaś, a kiedy byłaś w domu, mąż nie interesował się tobą. Że z czasem wyszły na jaw znaczące różnice kulturowe i mentalnościowe, i zaczęliście się kłócić.
– Ale ja uwielbiam te różnice kulturowe – zaśmiałam się. To była prawda. Uważałam, że Adam jest świetny i gdybym nie poznała wcześniej Jeona, w którym się zakochałam, Adam z pewnością byłby dla mnie interesującym mężczyzną. – Europejczycy w ogóle mają w sobie coś pociągającego... – Kiedy to powiedziałam, Jeon zmroził mnie wzrokiem. – Czy mi się wydaje, czy ty mówiłeś coś takiego o Europejkach? – odparłam, gasząc jego oburzenie. Miałam rację. Zbiłam mojego męża z tropu.
– Mówiłem, ale to tylko takie gadanie. Wiesz przecież, że jesteś dla mnie wyjątkowa – odpowiedział. Wiedziałam.
– Wiem. Ty dla mnie też – odparłam.
– Jumi, skup się. Nie możesz czegoś takiego napisać – zganiła mnie Anita. – Tylko właściwe słowa i sformułowania. – I powtórzyła mi to, co powiedziała wcześniej. Zapisałam to. Odczytałyśmy na głos to, co już napisałam. – Jest dobrze, ale czegoś brakuje... – powiedziała Anita.
– Czego?
– Pożycia małżeńskiego – powiedziała Anita ze śmiechem. Wszyscy troje, to jest ja, Jeon i Adam spłonęliśmy purpurą.
– Anito, przecież wiesz, że my nigdy...
– Jezu, Jumi, wiem, ale musisz to napisać dla sądu. Nikt by nie uwierzył, że byliście małżeństwem prawie przez pięć lat i nigdy nie uprawialiście seksu.
– Jesteś okropna – Adam wystawił język do Anity, a ona zachichotała.
– No dobrze, pani mecenas, co mam napisać? – uśmiechnęłam się do Anity.
– Napisz, że wszystko to, co tak ci się w nim podobało i fascynowało na początku waszego związku, zaczęło ci przeszkadzać po kilku latach. To, że ty chciałaś dzieci, a Adam nie. Że Adam lubi... zbyt brutalny seks, jak dla ciebie. Że próbowałaś z nim o tym rozmawiać, ale nie chciał nic zmienić. W końcu... że przestałaś z nim sypiać, bo nie dbał o twoje potrzeby.
– Ale pojechałaś – westchnął Adam, patrząc na Anitę. – Nie sądzisz, że będę się wstydził, słuchając tego na sali rozpraw?
– A kogo to obchodzi? Przecież to fikcja prawno-literacka. Ma nam pomóc was rozwieść jak najszybciej i bez komplikacji.
– A to znaczy, że ja muszę na wszystko przytaknąć? – spytał Adam.
– Nie, to by było podejrzane. Będziesz musiał wymyślić coś, żeby z twojej odpowiedzi wyszło na to, że to wina Jumi i przez nią nie ma już między wami nic dobrego. Nawet jeśli nie chcemy orzekania o winie, to musicie się zachowywać jak ludzie, którzy chcą się rozwieść. – Anita była przekonana o słuszności swoich racji.
– Kurczę, ty jesteś mistrzynią manipulacji – zauważył Adam, zwracając się do Anity. – Nie chciałbym się z tobą rozwodzić – dodał i chyba zaraz zrozumiał, że popełnił gafę... Cóż, jak na kogoś, kto próbował oświadczyć się kobiecie swojego życia, stanowczo za dużo popełnił gaf od wczoraj. Uznałam jednak, że nie powinnam się wtrącać w ich relację. Postanowiłam zakończyć temat.
– Anito, myślisz, że to wystarczy? – spytałam.
– Myślę, że tak. Żaden rozsądny sędzia nie będzie się starał was pogodzić po takich wyznaniach. Teraz będziesz musiała się tego nauczyć na pamięć – dodała.
– Bez obaw. Będę gotowa – odparłam.
– Och, zapomniałabym o podziale majątku. Przecież wy macie wszystko wspólne, prawda? – spytała Anita. Ja też bym o tym nie pomyślała. Nasz umowa z Adamem była jasna. Po rozwodzie podzielimy się wszystkim po połowie.
– A możemy to zrobić po rozwodzie? – spytałam.
– Jasne. Ale musisz to napisać we wniosku. „Nie wnioskuję o podział wspólnego majątku drogą sądową".
– Tak zrobię – odparłam.
– Jeszcze tylko trzeba zrobić przelew na konto sądu, wydrukować i podpisać pozew... i możesz go jutro złożyć w sądzie.
– Dziękuję, Anito – powiedziałam. Byłam jej naprawdę wdzięczna za pomoc. Sama nigdy bym tego nie dała rady zrobić. A wynająć adwokata byłoby głupio w naszej sytuacji. Lepiej, żeby nikt o tym nie wiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro