IV.23.
82. Anita
– Adasiu... – westchnęłam, kiedy Adam rzucił mnie na łóżko i położył się na mnie.
– Nie gadaj tyle – odparł – nie widzisz, że się cieszę z tego, że w końcu cię znowu mam w moim łóżku? – Zaśmiałam się tylko. Widziałam przecież...
– Dobrze, nie odzywam się już, mój luby. Ale mógłbyś mi uprzejmie wyjaśnić, co zamierzasz ze mną teraz zrobić?
– Dobrze, będę mówił i robił to jednocześnie, o ile to będzie możliwe... – Ten pomysł mi się spodobał, więc mrugnęłam tylko porozumiewawczo oczami i nic już nie mówiąc patrzyłam na niego. A Adam podjął grę... Obrócił mnie na brzuch i ugryzł w pośladek. – Masz biały tyłek... a ja myślałem już, że się opalasz w stringach – zaśmiał się.
– No wiesz? Nad Bałtykiem? – oburzyłam się. – Nie wypada. Za dużo wieśniaków...
– Masz takie dobre zdanie o naszych rodakach? – przekomarzał się ze mną, cały czas gryząc mnie w pośladki.
– Jakbyś się nasłuchał tyle komentarzy, co ja, też miałbyś nienajlepsze zdanie o swoim gatunku – zaśmiałam się.
– Masz rację, trzeba się bronić przed natrętami – przyznał. – Jesteś cudowna... – westchnął, wracając do eksploracji. – A teraz zobaczymy resztę białych miejsc – dodał, obracając mnie znowu na plecy. – Mówiłem ci już kiedyś, że uwielbiam twoje piersi? – spytał.
– Pewnie ci się zdarzyło – puściłam do niego oko. Pocałował najpierw jedną, potem drugą moją pierś, po czym uznał, że na pewno nie opalałam się topless. Znowu się zaśmiałam: – odpowiedź jest ta sama, jak w przypadku stringów. W Polsce to by nie przeszło...
– Nawet mnie to cieszy – uznał. – Wolę mieć wyłączność na takie widoki.
– Masz – odpowiedziałam spokojnie.
– No dobrze, została mi najbardziej interesująca część. Białe mięsko... – oblizał wargi i spojrzał na mnie łakomie. – Najlepsza nieopalona część po plażowaniu – dodał, rozchylając mi uda i zanurzając się między nie. Nie muszę chyba mówić, że po tygodniu leżakowania na plaży i stęsknionych wieczornych rozmów sam dotyk jego języka wywołał u mnie burzę. Nie było mi trzeba dużo. Kiedy Adam usłyszał mój jęk, zamruczał jak kocur i powiedział: – O to mi chodziło, kochanie.
– A mi chodzi o ciebie – odpowiedziałam i przyciągnęłam go do siebie. – Chodź tu do mnie.
– Nie poganiaj mnie, bo ja nie chcę się skompromitować – odparł, całując mnie w usta.
– Co zrobić?
– A co ty myślisz, że jak się to skończy? Cały tydzień za tobą tęskniłem, marzyłem o tym, że cię w końcu dostanę, spać nie mogłem z emocji wczoraj w nocy...
– Jesteś walnięty – odpowiedziałam, śmiejąc się. Zrzuciłam go z siebie, a potem obróciłam na plecy i usiadłam na nim, nabijając się na niego jednym ruchem. Westchnął głośno.
– Wybacz, kochanie, ale to nie był dobry pomysł – jęknął, kiedy zaczęłam się poruszać. W końcu nie wytrzymał, złapał mnie za biodra i zaczął poruszać mną trochę szybciej. Po chwili wydał z siebie przeciągłe westchnienie, zalewając mnie falą swojej rozkoszy. – A nie mówiłem? – spytał mnie z pretensją w głosie.
– Coś ci się nie podobało, kochanie? – spytałam ze śmiechem.
– Tak – odpowiedział – to że mnie tak szybko wykończyłaś. A ja miałem takie plany...
– Kochany, mam urlop do końca tygodnia... Jeszcze zdążysz się zrehabilitować – zaśmiałam się. – A teraz przytul się do mnie i chodźmy spać.
– I już?
– Co „już"?
– Nie liczysz na nic więcej dziś wieczorem?
– Adasiu... A coś ty taki narwany? To miał być jakiś egzamin czy co?
– Chyba dla mnie... – odparł. – I nie zdałem.
– Nie wkurzaj mnie nawet – żachnęłam się. – Co to, kurna, jakieś rodeo? Myślisz, że tylko na to czekałam? Że tylko do tego mi jesteś potrzebny? Czego wyście się nałykali z Jeonem przez ten tydzień?
– Gniewasz się na mnie? – zdziwił się.
– Tak. Nie. Nie wiem właściwie... Smutno mi, że tak się traktujesz. Nie było mnie tydzień, tęskniłam za tobą, a ty się zachowujesz, jakby mi tylko o dymanie chodziło. Adasiu, ogarnij się, co?
– Dobrze, skarbie – odpowiedział. – Nie będę się wygłupiał. Przepraszam.
– Nie przepraszaj mnie za to, że ci zależy. Przeproś siebie za to, że w siebie nie wierzysz – odpowiedziałam i przytuliłam go mocno. – Kocham cię, pamiętasz? I uważam, że jesteś super facet.
– Dzięki, moja ukochana – westchnął i przytulił mnie jeszcze mocniej. – Śpij dobrze.
– Ty też – odparłam, całując go w usta. I rzeczywiście niedługo oboje zasnęliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro