Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV.16.

75. Adam

W mojej opinii fakt, że Anita oddała wynajmowane mieszkanie i zamieszkała ze mną był jednoznaczny z tym, że nasze wspólne życie wkroczyło w najlepszy etap. Nosiłem takie różowe okulary, że w ogóle nie przyjmowałem do wiadomości, że cokolwiek mogłoby być nie tak. Zacząłem nie lubić podjętych środków ostrożności i poważnie zastanawiałem się nad tym czy nie zostawić przyjaciół w domu i nie pojechać jednak z Anitą na wakacje.

Jak każdy zakochany facet myślałem tylko o tym, żeby być z nią cały czas i spędzać razem najprzyjemniejsze chwile. Na szczęście Anita była rozsądniejsza... Szybko wyprowadziła mnie z tych meandrów:

– Adasiu, myślisz, że warto teraz zrezygnować z prawie czterech lat poświęceń i wyrzeczeń, ryzykując, że coś pójdzie nie tak? Jumi została już tylko specjalizacja... Tak niewiele dzieli was od sukcesu. Zastanów się nad tym, proszę.

– Nie chcesz jechać ze mną? – spytałem z oburzeniem.

– Wręcz przeciwnie – zdenerwowała się widocznie. – Bardzo chcę, ale jestem gotowa poświęcić moje szczęście dla bezpieczeństwa twoich przyjaciół. Sam mówiłeś, że mieliście kontrolę z urzędu wojewódzkiego rok po przyjeździe do Polski. A co, jeśli znów wam coś szykują?

– Nie pomyślałem o tym – musiałem przyznać. – Myślisz, że wyjeżdżając razem czymś ryzykujemy?

– Obawiam się tego. Czemu nie mogę pojechać sama, jeszcze w tym roku? – dopytywała.

– Mówiłem ci już, czemu... Ale nie chodzi tylko o to, że się martwię... i jestem trochę zazdrosny. Ja naprawdę marzę o tym, żeby wyjechać gdzieś z tobą.

– A martwiłbyś się mniej, gdybym zabrała Jumi ze sobą? – wpadła nagle na zaskakujący pomysł.

– Tak, na pewno. A myślisz, że ona by chciała?

– Pozostaje nam jej zapytać – uznała Anita. – A na razie proszę cię, żebyś przestał się martwić.

Łatwo jej było mówić. Nie czułem się najlepiej z myślą, że moja śliczna dziewczyna miałaby sama spędzić tydzień nad morzem. Oczyma wyobraźni widziałem, jak leży na plaży w bikini, a wokół niej kręci się rój wygłodniałych facetów. We wnętrzu aż mnie skręcało z zazdrości. Jednak na myśl, że chciałaby zabrać Jumi, uspokoiłem się trochę. Ostatecznie zawsze to lepiej, niż gdyby miała zabrać Jeona... nawet jeśli to ostatnie poprawiłoby naszą „przykrywkę". Ja już naprawdę miałem dość tego udawania. Od kiedy miałem Anitę, konieczność czekania na cokolwiek była dla mnie udręką.

Jumi wróciła z Wrocławia dopiero w sobotę po południu. Miała ostatni egzamin i zaliczyła w ten sposób piąty i szósty rok studiów medycznych. We wrześniu miała mieć egzamin na specjalizację. Wieczorem przy kolacji pochwaliłem się, że Anita oddała już swoje mieszkanie i zamierza zostać z nami.

– Widzę, że to głównie tobie trzeba pogratulować – zaśmiał się Jeon. – Czekałeś na to od dawna. – Jumi i Anita też się roześmiały. Zrobiło mi się wstyd i spojrzałem z pretensją na przyjaciela, ale wtedy moja ukochana podeszła do mnie i mnie przytuliła:

– No, nie tylko. Ja też się z tego cieszę – stwierdziła, po czym wspięła się na palce i pocałowała mnie w usta. Urosłem. Jeon mógł się ze mnie śmiać do woli, ale dopóki ona była po mojej stronie, nic nie mogło mnie zmartwić.

– Jumi, Anita ma dla ciebie propozycję nie do odrzucenia – zażartowałem sobie tym razem z przyjaciela, bo wiedziałem jak Jeon zareaguje na pomysł, żeby dziewczyny pojechały razem nad morze.

– Tak. Chciałabym wiedzieć czy macie jakieś wakacyjne plany? – spytała. Jumi i Jeon spojrzeli na siebie nic nie rozumiejąc.

– Nigdzie nie wyjeżdżamy. Są zwierzaki do ogarnięcia. Poza tym nie możemy zostawić Adama samego. Nigdy nie wiadomo czy urząd imigracyjny nie wpadnie na pomysł, żeby nas skontrolować... – uznał Jeon.

– No właśnie. Nie możecie jechać razem ani ja nie mogę jechać z Adamem... – powiedziała Anita. – Poza tym wy macie całoroczną pracę przy zwierzakach, a Jumi ma akurat wakacje. I dlatego wymyśliłam, że mogłaby pojechać nad morze ze mną. – Mina Jeona była bezcenna. Jumi za to rozpromieniła się jak słońce.

– Ja bym chciała – odpowiedziała, nie pytając męża o zdanie. – Mieszkamy już w Polsce prawie cztery lata, a ja nie byłam nigdzie poza Wrocławiem, gdzie studiuję...

– Ustalcie więc to sobie – stwierdziłem, widząc minę Jeona. – Ale może nie teraz, co? Jeonie, chodź ze mną do szczeniaków – poprosiłem. Przyjaciel przytaknął z wyraźną ulgą i wyszliśmy.

– Co to za pomysł? – zdenerwował się, kiedy dziewczyny już nie mogły nas usłyszeć.

– Bardzo prosty – odparłem. – Ja nie mogę wyjechać z Anitą, choć bardzo bym chciał, ty nie możesz pojechać z Jumi, bo może nas ktoś skontrolować. Ja nie chcę puszczać Anity samej nad morze, bo...

– No właśnie, dlaczego?

– Bo nie zniosę myśli, że ktoś ją tam będzie podrywał – powiedziałem w końcu. – Jest ładna i gdyby była sama... – Tym razem to Jeon się zaśmiał.

– To zabawne, że wytykasz mi zazdrość, kiedy sam nie umiesz ukryć swojej – zauważył.

– Przyznaję się. Na myśl o jej samotnym wyjeździe zazdrość mnie zżera. Gdyby jednak pojechała z Jumi, to co innego. Będą miały na siebie oko nawzajem, obaj bylibyśmy spokojni, a one by się dobrze bawiły. Przyznaj, że należą im się wakacje – popatrzyłem na przyjaciela błagalnie. – Jeśli nie puścisz Jumi, Anita i tak pojedzie, a ja będę umierał z niepewności.

– Przecież ona cię kocha. Dlaczego miałaby sobie kogoś szukać na wakacjach? – zdziwił się Jeon.

– Jumi też cię kocha, a jednak nie byłeś zachwycony, że wychodząc ze znajomymi ze studiów we Wrocławiu, piła wino – przypomniałem mu.

– Masz rację – przypomniał sobie mój przyjaciel. – Przemyślę to do jutra, zgoda?

– Zgoda. Dzięki i za to. – Skończyliśmy sprzątanie u szczeniaków, zawołaliśmy Nukę z powrotem do kojca i wróciliśmy do domu. Dziewczyny w tym czasie skończyły sprzątanie po kolacji i siedziały na tarasie, rozmawiając. Podszedłem do nich, nie wiedząc, co powiedzieć.

– Wszystko w porządku? – spytała Anita, widząc moją niewyraźną minę.

– Tak – odparłem, próbując zapanować nad swoimi humorami – ja już się wyrobiłem na dziś, a ty?

– Ja też.

– No to ja już idę na górę – stwierdziła Jumi i nas zostawiła na tarasie.

– Kończę soczek i idę się kąpać. Idziesz ze mną? – spytała wtedy Anita.

– Jasne, że tak. Też pytanie – odpowiedziałem bez zastanowienia. I po chwili poszedłem za nią do łazienki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro