III.21.
56. Anita
Spędziliśmy ostatni weekend u mnie. Kiedy Adam wyjechał w poniedziałek rano, a ja poszłam do pracy, zaczęłam się zastanawiać, jak to zorganizować. Nie, żeby miało mi specjalnie brakować mieszkania, w którym spędziłam ostatnie dwadzieścia miesięcy. Ale miałam tu swoje meble i mnóstwo osobistych rzeczy, które musiałam zabrać. Gdzie? Do rodziców czy do Adama? Dobrze, że nie musiałam podejmować tej decyzji od razu. Postanowiłam w piątek zadzwonić do właścicielki mieszkania i poinformować ją o tym, że chciałabym wypowiedzieć umowę.
Ten tydzień minął mi podobnie jak poprzednie. W dzień byłam w pracy, po południu z Maksem, a wieczorem spędzałam czas na rozmowach z Adamem. W czwartek po południu spakowałam sobie do dużej torby ubrania na cały tydzień, a do małej torby laptopa i ładowarkę do telefonu. Wieczorem Adam jeszcze dopytywał się o to czy na pewno przyjadę nazajutrz po pracy. Upewniał się.
– Oczywiście, przecież tak się umówiliśmy – odpowiedziałam mu rozbawiona.
– Wygłupiam się? – spytał.
– Tak można powiedzieć, Adasiu – zaśmiałam się. – Ale nie przejmuj się tak bardzo. Wiem, że długo na to czekałeś.
– Nawet nie wiesz jak... – westchnął.
– Nie rozczulaj się nad sobą, kochany. Widzimy się jutro.
– Wiesz już, o której będziesz?
– Po pracy – odparłam ze śmiechem. – Ty pewnie będziesz jeszcze zajęty, więc i tak zadzwonię przed wyjazdem – poinformowałam go.
– Dobrze – westchnął. – Masz rację, że trochę przesadzam. Zachowuję się, jakbyś miała do mnie przyjechać pierwszy raz.
– Fajnie, że to zauważyłeś. A teraz chyba pójdziemy spać, co? Myślę, że jutro wieczorem nie zaśniemy tak szybko – zachichotałam do słuchawki.
– Ty wiesz jak mnie zmotywować do spania – odparł, udając oburzenie. – Już mi stanął. Chcesz dotknąć?
– Ej, to nie fair. A ja mam tak daleko do ciebie...
– Dobrze, kochanie, nie będę cię już prowokował. Śpij dobrze. Do jutra – przesłał mi buziaka do słuchawki.
– Do jutra – odpowiedziałam mu buziakiem i się rozłączyłam. Uśmiechnęłam się do siebie i zamknęłam oczy. – Dobranoc, kochany – powiedziałam bezgłośnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro