Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III.10.

45. Adam

Trochę się z nią droczyłem, chcąc usłyszeć od niej jakiekolwiek słowa świadczące o tym, że choć trochę jej na mnie zależy, ale jedyne, co udawało mi się uzyskać, to czułe gesty i niesamowity seks. Prawda, to było super, ale ja naprawdę już chciałem się dowiedzieć, co ona o mnie myśli. Poza tym ciągle martwiłem się, że coś jej się stanie. To naprawdę był dla mnie stresujący tydzień.

W środę rano, tak jak obiecałem, zawiozłem Anitę z samego rana pod dom jej rodziców i wróciłem do domu przypominając jej, że przyjadę po nią wieczorem. Pocałowała mnie w samochodzie i kazała mi się nie martwić przez cały dzień. Łatwo jej mówić! Wróciłem jednak do siebie, bo miałem trochę pracy. Pamiętałem też, że w środy Jeon zwykle był najbardziej drażliwy, bo od poniedziałku nie widział Jumi.

To nie miał być lekki i beztroski dzień... Ale trudno. Nie takie rzeczy w życiu przeżyłem. Musiałem dać radę, a przede wszystkim nie zadręczać Anity swoimi zmartwieniami. Miała dość własnych. Nie udało mi się jednak uniknąć zamartwiania i w końcu nawet Jeon miał mnie dość:

– Brachu, zawsze ja w środy byłem nieznośny, ale dziś to ty bijesz wszystkie rekordy – zauważył.

– Przepraszam... Co poradzę, że się tak martwię? – spytałem retorycznie.

– Może jednak zadzwonisz do niej, żeby się upewnić, że wszystko w porządku? – zaproponował.

– Nie powinienem przeszkadzać jej w pracy moimi strachami – odparłem. – Będę dzielny. – Jeon tylko spojrzał na mnie z politowaniem i pokręcił głową. Kiedy jednak po południu ona sama do mnie zadzwoniła, już wiedziałem, że coś jest nie tak...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro