Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II.14.

33. Adam

Zadzwoniłem do Anity i pojechałem do niej zaraz. Po drodze dziękowałem Bogu, do którego już dawno się nie modliłem, że nic jej nie jest. Na miejscu zastałem policjantów. Razem sprawdziliśmy samochód Anity. Okazało się, że miałem rację. Koleś odkręcił jej śruby we wszystkich kołach... Potem odstawiliśmy autko Anity do garażu jej rodziców i pojechaliśmy razem na policję.

Kiedy wróciliśmy do jej mieszkania, zrobiła mi śniadanie, razem wypiliśmy kawę... i, sam nie wiem jak, znowu wylądowaliśmy w łóżku. Nie wiem czy za sprawą kombinacji stresu i zmęczenia, czy z innego nieznanego mi powodu, ale tym razem czułem się, jakby opanował mnie dziki zwierz. Każdy jej jęk nakręcał mnie bardziej. Bzykałem ją od tyłu, a widok jej wypiętego tyłeczka tylko rozniecał moje dzikie żądze.

Kiedy odpoczęliśmy i moje emocje opadły, przestraszyłem się tego, co zrobiłem. Bałem się, że źle odczyta moje intencje i uzna, że chciałem zrobić jej krzywdę. Nie spytałem jej przecież czy ma ochotę zrobić to w ten sposób. Ona jednak jak zwykle mnie zaskoczyła, uśmiechając się, drocząc się ze mną i obiecując mi rewanż. Znowu miałem ochotę skakać do księżyca. Po raz kolejny rozwiała wszystkie moje lęki. Zupełnie nie miała mi za złe tej spontanicznej akcji. Co więcej, podobało jej się! Było jej dobrze, tak, jak mi! Jaki poczułem się wtedy wielki...

Wtedy właśnie przyszła ta myśl. Uświadomiłem sobie, że ta kobieta, to mój największy skarb, że muszę ją chronić za wszelką cenę i przede wszystkim, że muszę zrobić wszystko, żeby mnie pokochała tak, jak ja ją. Nie wiedziałem jeszcze tylko, jak mam to zrobić. W teorii wszystko wydawało się proste – zakochujesz się w kobiecie, a ona w tobie i żyjecie długo i szczęśliwie... W teorii. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro