Taka notka po prostu...
Cześć kochani!!!
Chciałam Wam tylko przekazać kilka informacji... Sama nie wiem, po co to robię, w sumie nie potrzeba mi współczucia, ani niczego takiego... Po prostu chcę to jakoś wyrzucić z siebie... A że moja najlepsza przyjaciółka, siostra z innej matki i ojca, pracuje za granicą i ma w sumie już swoje własne życie, a oprócz niej moją odskocznią od smutnej i ciężkiej jak ja rzeczywistości jest właśnie Wattpad, robię to tutaj.
Moje dorosłe życie nie wygląda kolorowo. A wręcz przeciwnie, jest delikatnie mówiąc, poyebane...
Może każdy chciałby to powiedzieć, bo tak jest najłatwiej. Ale ja serio coraz gorzej to wszystko znoszę... Nie dość, że jestem samotną matką, bo trafiłam na naprawdę podłego człowieka (chcecie wiedzieć więcej? Piszcie śmiało, podam wam rozdział do pseudo - pamiętnika, gdzie dość dokładnie opisałam tę historię), to jeszcze moi rodzice się ode mnie całkowicie odwrócili. Może po części to moja wina, ale ja jako rodzic w życiu bym tak nie postąpiła, choć mój synek, tak jak i ja, nie był dzieckiem planowanym. Mieszkam z moimi dziadkami, którzy pod moją nieobecność (pracuję w mieście, oddalonym od nich o jakieś 20 kilometrów i nieraz muszę nocować kilka dni w mieszkaniu, które na razie jest puste - należy też do moich dziadków) zajmują się Olusiem. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo nie dogaduję się z nimi, na każdym kroku się kłócimy i oni uważają, że jestem wyrodną matką. Boli mnie to i to nie tylko psychicznie. Cierpię też na samotność, która w moim przypadku jest chyba już chorobą. Naprawdę, jest tyle ludzi na świecie, a ja nie mam w pobliżu nikogo, kogo mogłabym zaprosić na herbatę czy kawę, gdy mam wolny czas. Nie mam tu nawet zwierzęcia, a je naprawdę bardzo kocham. Tracę też nadzieję, że kiedykolwiek wybiję się w moim ukochanym sporcie, czyli jeździe konnej. Wiem, wiem, mam już prawie 26 lat i powinnam myśleć realnie, jak to mówią prawie wszyscy, co mnie znają.
Teraz pracuję jako kasjerka w Chacie Polskiej. Wiecie co? Praca z ludźmi mnie dobija i strasznie dołuje. Mam już dość bycia wiecznie miłą i uśmiechniętą, choć tak naprawdę położyłabym się na ziemi, tłukła pięściami w kafelki i wyła z bezsilności. Na domiar złego, mam problem z normalnym zatrudnieniem. Na razie pracuję na umowę zlecenie, ale walczę o to, żeby dostać już normalną, stałą o pracę. Zawsze kochałam zwierzęta i pracę z nimi, kiedyś pracowałam kilka lat na prawdziwej gospodarce, ale to już tylko naprawdę fajna przeszłość. Aha, jeszcze wspomnę tylko, że te dwadzieścia kilosów pokonuję od jakiegoś miesiąca na rowerze.
Kurcze, sama nie wiem, po co to piszę, ale musiałam, bo naprawdę nie mam z kim pogadać. Mam nadzieję, że udało mi się moje zamierzenie i jestem tutaj przez Was postrzegana jako pozytywnie świrnięta wariatka.
P.S. Niestety, rysunki mich postaci z tego opowiadania ukażą się później, bo dziś otwierając moją skrytkę, z rysunkami moich OC, zauważyłam ze zgrozą, iż jest pusta. Jak się okazało, moja babcia odkryła ją, jak ostatnio sprzątała. Myślała, że już nie są mi potrzebne, bo przecież kto w moim wieku zajmuje się takimi głupotami. Zostały użyte do podpalenia ogniska. Poszły w niwecz nie tylko rysunki personifikacji Pokemon i samochodów, ale też projekt tatuażu z głową konia, nad którym pracowałam kilka miesięcy. ;/
To chyba tyle, myślę, że za jakąś godzinę, może półtora, dodam nowy rozdział do tego opowiadania, bo szczerze nie chce mi się spać. Wattpad naprawdę bardzo mi pomaga, bo przynajmniej na chwilę mogę się oderwać od tego wszystkiego. Cóż, to by było na tyle.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro