Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3


Po upływie kilku godzin, myślałem nawet czy nie kilkuset, przyszedł ze swoją ekipą. Tord podszedł do mnie złapał mnie za brodę bym na niego popatrzał, miał wypaloną połowę twarzy i mechaniczną rękę, obrzydziło mnie to. Szybko wziąłem podbródek.

Tord- haha, jak pies- Zaśmiał się, chciał mnie poniżyć.

Naplułem mu na buta, ten kopnął mnie naplutą nogą w twarz i wytarł o moje leżące ciało.

Tord- Klasyczny głupi tom.

Gdy się odwrócił i chciał iść do wyjścia, jeszcze z całej siły kopnął mnie w brzuch, tak aż zajęczałem z bólu.

Tord- Dam ci trochę czasu, abyś był posłuszny, jak nie będziesz się słuchał umrzesz. To jest kara za brak szacunku.

Tom-...

Nie będę posłuszny dla takiego debil, chyba go pojebało. Chciałem to powiedzieć lecz brzuch tak bardzo mnie bolał ze nie mogłem się nawet ruszyć.

Tord- Chłopcy idziemy.- skierował się do dwóch mężczyzn, którzy stali za nim, również patrząc w moją stronę.

Żołnierze- Tak szefie- mówiąc to zaczęli salutować.

Gdy zostałem sam biłem się z myślami, co zrobić? Poddać się? Być sługą Torda? Co z przyjaciółmi? W tej chwili przypomniał mi się Matt, który został sam w domu. O nie, Matt może się martwić. Muszę poprosić o telefon. Kurwa, zacząłem drzeć się by zwrócić na siebie uwagą, aby ktoś tu przyszedł. Gdy zdarłem gardło i przestałem drzeć się, Przyszedł jakiś żołnierz który prawdopodobnie mnie pilnował.

??- Coś ci jest? Słabo ci?

Tom- Pozwól rozmówić mi się z twoim szefem.

??- No nie wiem... Jest teraz strasznie zajęty.- podrapał się po głowie trzymając w drugiej ręce karabin maszynowy mg34.

Tom- Ach~' Myślę że znalazł by trochę czasu.

??- Emm...Już go wołam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro