Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1


Po całej sytuacji z nieprzyjaznym dawnym znajomym, wszyscy uszli ledwo z życiem, każdy pogodził się ze stratą jednego z najlepszych przyjaciół, byli pewni iż Tord zmarł przez zastrzelenie harpunem i rozbicie się. Jednak również wszyscy byli spokojni i mieli nadzieje że nigdy się to nie powtórzy.

Perspektywa Toma

Wylegiwałem się na łóżku przeglądając Internet, ze spokojem i szczęściem że odpoczywam. Nagle Edd mnie zawołał bym przyszedł do niego i mu pomógł. Rozciągnąłem się i ledwo wstałem z łóżka odkładając telefon w kieszeń spodni, kierując się w stronę głosu Edda, przyspieszyłem iż się niecierpliwił, Gdy przyszedłem do niego miał w ręku szmatkę, a w drugiej wiaderko z wodą. Chyba wiem co będę musiał zrobić, przewróciłem oczami i podszedłem do niego bliżej.

Edd- Co tak długo? Szedłeś chyba jakieś 10 min.

Tom- Sorry nie chciało mi się wstać z łóżka.- Powiedziałem to drapiąc się po tylnej części głowy.

Edd- Jak już tu jesteś proszę wytrzyj kurze i posprzątaj salon, ja zajmę się kuchnią. Dzisiaj wychodzę i nie chcę opuścić domu w takim stanie.

Tom- A nie możesz poprosić Matta?

Edd- w sumie racja, ale Matta nie ma.

Zapytałem się go gdzie? Lecz mój kumpel tylko wzruszyła ramionami jak by to bo w ogóle nie obchodziło. Zatem wyrwałem z rąk Edd ścierkę i zamoczyłem ją w wiadrze gorącej wody z płynem. *Time Skip>>*

Tom- W ogóle Edd gdzie idziesz?

Edd- Ah! Nie powiedziałem ci?- Odwrócił się do mnie ze zdziwioną twarzą.- Jadę do babci na kilka dni, nie kłuć się z Mattem, wiesz jaki on jest wrażliwy.

Tom- I serio zapomniałeś mi o takim czymś powiedzieć?!- Lekko się wkurzyłem, ale po krótkim czasie się opanowałem.

Edd- Haha wybacz mi, ostatnio mam sporo zmartwień na głowie.

Tom- Rozumiem...

Bez dalszych słów skończyliśmy pracę, brązowo włosy uświadomił mi że niedługo jedzie, a ja poszedłem się położyć na łóżku, krzycząc do kumpla, by poinformował jak już będzie gotowy, bym mógł go odwieść na lotnisko. Chciałem trochę ulżyć przyjacielowi w formie pomocy, Edd chwilę się nie odzywał, lecz się zgodził.

*Time Skip >>*

Po jakimś czasie zielono ubrany przyjaciel zawołał mnie iż jest gotowy jechać. Wsiedliśmy do auta, i ruszyliśmy. Po drodze Edd dzwonił do Matta, lecz jakoś się nie wsłuchiwałem. Gdy byliśmy na miejscu pożegnałem się z przyjacielem stojąc przed lotniskiem, i machając do niego z uśmiecham na twarzy, on zrobił dokładnie to samo, oddalając się w tłum ludzi. Odetchnąłem z ulgą, lecz przypomniało mi się że mój drugi przyjaciel jest gdzieś na mieście, a ja jestem za niego odpowiedzialny. Wsiadłem do auta, chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do Matta.

Tom- Halo? Matt? Gdzie jesteś? Jak chcesz podjadę po ciebie.

Matt- A tak! Tom, jeżeli chcesz to przyjeżdżaj ja i tak zaraz kończę, jestem u kosmetyczki w galerii, możesz na mnie poczekać przed nią. Dzięki za troskę <3.

Tom- Dobra - *Rozłączyłem się*

*Time skip>>*

(Narrator) *Nic ciekawego się nie stało po drodze, Chłopaki są w domu sami ...*

Skoro nie ma Edda trzeba jakoś to wykorzystać, hehe.

Ubrałem się w cieplejsze ubrania iż robiła się już noc. Założyłem ulubione trampki i miałem wychodzić z domu, ale Matt mnie zatrzymał, w końcu był w salonie i oglądał program o gotowaniu.

Matt- Gdzie idziesz?

Tom- A..a, Do kolegi na noc!- Matt jest strasznie naiwny wiec powinien uwierzyć, nie chciałem do końca mówić mu gdzie mam zamiar przebyć tą noc, bo by pewnie powiedział Eddowi, a tego bym nie chciał.

Matt- Zostawiasz mnie samego?

Tom- Bez przesady masz więcej niż 18 lat

Matt- Aż taki stary jestem?- Rozpłakał się i owinął się kocem.

Przewróciłem oczami z zażenowania i szybko się wymknąłem z domu, tak aby Matt został sam. Lubiłem spacerować nocom, chłodny wiatr wiał na moją twarz, te wszystkie gwiazdy były takie piękne. Miałem szczęście że przeżyłem najście tego Debila. Przyspieszyłem krok i wszedłem do mojego ulubionego baru 24h. Usiadłem przy ladzie i zamówiłem mój ulubiony napój. Czekając rozejrzałem się po barze, zero znajomych twarzy.

Tom- Cóż dzisiaj będę pił sam *Wydech*

Kelner- Oto pana zamówienie

Kelner podał mi szklankę z alkoholem, uśmiechnąłem się do niego jednocześnie spuszczając wzrok w dół. Nagle ktoś przyszedł do baru, jakoś mnie to nie zdziwiło w końcu miejsce jest otwarte cało dobowo. Lecz gdy spojrzałem na Barmana wydawał się lekko przestraszony. Spojrzałem w kierunku nowej osoby w barze... To ten obsrany chuj! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro