Rozdział II- Zasadzka
Odwróciła się do tyłu i dostrzegła Darka. Demona wilka, który niegdyś był jej sprzymierzeńcem i obrońcą. Zawsze był po jej stronie. Teraz jednak był rozgniewany, tym czego się dowiedział. Dziewczyna wciąż ledwo dowieżała, że żyje. Nie próbowała nic robić, ani uciekać. Wiedziała, iż czego by nie spróbowała demon zawsze ją odnajdzię. Z drugiej strony miała nadzieję, że jej pomożę. Wręcz przeciwnie. Demon, szybkim ruchem rzucił się na nią, za nim ta zdążyła co kolwiek zrobić. Gdy otworzyła oczy, znów zobaczyła wielki, szczeżący się białymi kłami, łeb tuż nad jej twarzą. Tym razem nie czuła strachu, a narastający gniew oraz zaskoczenie. Nie mogła wykonać rzadnego ruchu, gdyż Dark to uniemozliwiał.
- Czemu to robisz?!-Warknął gniewnię
- Co znaczy "to robisz"?!- Powtórzyła również z warknięciem- Robię to co do mnie należy! Pomagam bratu i nowym sprzymierzeńcom! Coś ci nie pasi?!
Demon tylko odsunął pysk wyżej, dalej przytrzymując dziewczynę.
- Miałaś od nich trzymać się zdaleka!
- Widać w końcu przejrzałam na oczy!- Uśmiechnęła się wrednie
Dark położył łapę na jej skorupie, by sprawdzić czy przypadkiem nie zrobili jej "prania mózgu". Nie mylił się. Czuł złą siłę, płynącą w jej sercu. Zrozumiał, że nic już nie zdziała. Puścił ją, przysiadając na krawędzi. Gubiąc wzrok gdzieś przed siebię. Nastolatka wstała. Chwilę zastanawiała się co robić. Postanowiła jednak zaryzykować i spróbować skończyć z wilkiem. Ten jednak spojrzał kątem oka na nastolatk. Kiedy ta była już blisko, demon się rozpłyną. Stanęła rozczarowana. Ten jednak pojawił się z tyłu, jako niematerialny i szepnął do niej tylko:
- Myślisz, że zdołaś się mnie pozbyć?? Mylisz się! Ty nie jesteś taka!
Gdy znów zerknęła za siebię, demona już nie było. Zwiesiła twarz. Przeszył ją dziwny dreszcz, a w jej głowię zaczeło tworzyć się kilkanaście różnych myśli. Jednak to nie były takie zwykłę rozmyślenia. Z każdą sekundą stawały się coraz mocniejsze i bardziej odczuwalne. Jednak one zmieniły się w dręczące czepty. Złapała się za głowę, upadając. Podniosła wzrok. Zaczęło do niej docierać co tak naprawdę robi. Niestety, nie wiele pomogło. Złapała za katanę, którą schowała i ruszyła za głosami dwójki przyjaciół.
Przyczaiła się, by złapać odpowiednią okazję. Nasunęła szal na twarz i czekała, aż wejdą w alejkę.
Niczego nieświadoma dwójka, zmierzała do ciemnego zaułku, w którym była owa zasadzka.
- ...Czyli jednak, może być gdzieś w mieście?- Spytała lekko poruszona April
- Zgadza się. Niestety, może nawet już dołączyła do Klanu stopy
- Wow... To macię szczęście, że nie zna waszej kryówki...
Donnie jedynie skiwną głową
- A jak tam z Leo? Widzę, że coraz lepiej z nim...
- Mhm...- Potwierdził Don- Tylko cały czas...-Musiał przerwać, gdyż zauważył niepokój u April. Oboje przystaneli. Złapała się za skronie.
- Donnie, ktoś nas chyba obserwuje...- Dodała, nadal wyczuwając kogoś- I chyba nie jeste...
Nim zdażyła dokończyć, na ich drodzę stanęła Nysa. Ściągnęła z twarzy szal, dzięki czemu zauważyli bliznę na jej lewym policzku, pod okiem.
- Nysa??- Spytał zaskoczony Donnie
- Nysa, napweno wszystko z toba dobrze?- Spytała zaniepokojona April
- Ta... A czemu by nie miało być?!- Odrzekła chłodno
-To oni ci to zrobili?- Wskazał na jej bliznę, domyślając się, że dołączyła do Klanu Stopy
Nastolatka odruchowo ją przetarła, marszcząc czoło. Szybko jednak się otrząsnęła.
- Robisz błąd, że tam dołączasz!- Próbowała ją przekonać, by wróciła po ich stronę, ale nie wiele dawało- Jeśli ci tam nieodpowiada, to odejdz! Twój wybór, a nie ich!
-Może i racja...- Przyznała spokojnie, lecz po chwili zrobiła złośliwy wyraz twarzy- Ale nie wasza! Zresztą, nikogo to nie powinno obchodzić, co ze mną się dzieje! Moja decyzja została podjęta!- Wyciągnęła katanę
- C-co ty robisz?!- Cofnął się wystraszony żółw, sięgając po swój kij.
- To co powinam zrobić przy pierwszej okazji! Serio myśleliście, że weszłam wam w drogę, bo chciałam wrócić?! Nie rozbawiajcie mnie!- Rzuciła ze złośliwym, ale i rozbawionym tonem.
- Ale czemu to robisz?!- Wrzasnęła wystraszona rudo włosa, cofając się za żółwia
- Ile razy wam mam powtarzać?!- przekręciła oczami znudzona- Nie interesuje was to!
Ruszyła na dwójkę. Głównie chciała trafić dziewczynę, ale Donatello ją osłonił. Żółw zdobywał przewagę, ale nastolatka jak by właśnie się rozkręcała. Teraz to on miał problem. Do akcji włączyła się April, rzucając w nią swój Tessen. Uchyliła się przed ciosem, jak by się spodziewała tego ruchu. Jedynie to przycięło jej końcówki. Nysa zerknęła na nie, ale się nie przejeła.
- No! No! Ale trochę ci brakuje!- Po tych słowach rzuciła się na rudą. Donatello wskoczył przed April, by zadać cios dziewczynie. Upadła. Gdy ten podeszedł do niej, szybkim ruchem ogona ścięła go na beton. Poleciał do tyłu, upadając twardo na ziemi. Żółw, widząc, że zaraz dostanie, odturlał się. Zdołała jedynie go zachaczyć w rękę.
- Donnie, w porządku?!- Spytała z troską, zauważając, że został zraniony w ramię.- Uważaj!
Osłoniła go przed Shuriken swoim Tassen'em.
- Myślicie, że tylko na tyle mnie stać!- Podchodziła powoli, odgrażając przyjaciołom
Przyjaciele szybko się pozbierali i znów byli gotów do walki. Tym razem poszło ostrzej.
Donnie nie miał zbyt wielkich szans, gdyż zdołała wytącić jego broń z rąk. Jakimś sposobem się jeszcze nie złamała. A samego rzuciła odkopnęła. Splunął krwią, ale się trzymał jeszcze.
- Donnie!!- Wrzasnęła April wstając i szykując atak.
Nie miała zbyt dobrego doświadczenia bojowego, więc szybko została pokonana. Miała jedynie złamaną rekę. Nysa wykorzystała to i odkopnęła jej broń. Zamachęła się, aby zadać jej ostateczny cios. Jednak się zawahała. Donnie podniósł się. Osłonił przyjaciółkę przed uderzeniem. Uderzenie było na tyle silnę, iż została złamana jego broń. Ten jednak się nie poddawał i spróbował walczyć. Na prózno. Wylądował obok przyjaciółki, cały zakrwawiony i poobijany. April sprawdziła stan mutanta. Jednak musiała się cofnąć. Niestety, nie miała za bardzo jak, gdyż za nimi była tylko ściana. Mutantka szła do niej powoli z zimnym wyrazem twarzy, ciągnąc katanę nisko. Donatello zorientował się co zamierza.
Młoda ponownie zamierzyła atak i trafiła. Nie trafiła jednak dziewczyny, tylko żółwia. Osłonił ją, a sam natomiast przyjął śmiertleny cios. Upadł niedalego April.
- Nie!!!- Wrzasnęła ze łzami, podchodząc do przyjaciela- Proszę, nie rób tego!
- A-April, zrobiłem to... bo- spróbwał wydusić ostanie słowa, by jeszcze to wiedziała
- Cicho! Nie marnuj sił! Wiem co chcesz mi powiedzieć!- Wydusiła ze łzami- Ja ciebie też
Uśmiechnął się, po czym padł nieprzytomnie. Nysa przyglądała się początkow zadowolona. Lecz potem dotarło do niej co zrobiła. Przypomniała se, że była w podobnej sytuacji. Skuliła uszy.
W April zbierała się złość i narastająca energia. Naglę złapała się za głowę i wydała z siebie dzwięk i falę, która pod wpływem siły odepchnęła dziwczynę. Upadła parę metrów dalej. Nysa nie wiedziała co robić. Podniosła się i wycofała przy pomocy bomby dymnej. April zadzwoniła szybko po chłopkaków. Ponieważ sama by nie dała przenieść żółwia.
To co usłyszęli przeraziło ich...
CDN...
~~~
Jest kolejna część po dłuższym czasie niż planowałam. Ale jednak udało się coś tam napisać. Może być coś nie tak, albo przy nudnę. :/ Zostawiam wam to do oceny. Jeśli się podoba zostaw gwiazdkę, komentarz. Motywuję to do dalszego pisania ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro