Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

- Daj spokój - machnął lekceważąco ręką spuszczając zawstydzony wzrok, uśmiechając się przy tym uroczo

Podobała jej się jego skromność, Damian zawsze zachowywał pokerową twarz, a gdy się uśmiechnął tak po prostu to miała ochotę zapisywać te dni w kalendarzu lub na aparacie by pamiętać ten nie zwykły widok, i choć wydawało jej się, że uśmiech Damiana jest tym jedynym, tym najpiękniejszym, to jednak teraz musiała przyznać sama przed sobą, że się myliła, bo to uśmiech Filipa sprawiał, że i ona mimowolnie miała ochotę się uśmiechać, to na jego widok czuła szybsze bicie serca, a przecież znali się chwilę. Jak to mogło być możliwe, że gdy była z nim serce przestawało krwawić, a jedynie wypełniało się przyjemnym ciepłem i spokojem?

- Hej, ziemia do Poli - usłyszała nagle rozbawiony głos chłopaka

- A tak, przepraszam, zamyśliłam się. Coś mówiłeś? - zapytała podnosząc na niego wzrok

- Mówiłem, że musimy wrócić do domu

- Ale dlaczego. Czy coś się stało? - zaniepokoiła się

- Nie, tylko tam gdzie chciałem cię zabrać ten strój który masz na sobie nie jest jednak odpowiedni, a już na pewno nie te buty

- Dlaczego? Co złego jest w tej sukience i sandałkach? Lepsze by były tamte szpilki?

- Zdecydowanie nie - wybuchnął śmiechem

- Z czego się śmiejesz? - zapytała niczego nie rozumiejąc

- Wybacz, wyobraziłem to sobie i nie potrafiłem się powstrzymać - odparł ocierając kąciki oczu z pojedynczych łez spowodowanych rozbawieniem

- Nie wiem co tak cię bawi, ale możesz nie przestawać się śmiać - po jej słowach zapadła nagle cisza, a ona dopiero po chwili zdała sobie sprawe z tego, że słowa które miała jedynie w głowie wypowiedziała jednak na głos

- To znaczy... eee - dukała się, po czym zakryła twarz dłońmi by nie widział jej czerwonych policzków

- Lepiej będzie jak sama wrócę do domu - wyszeptała

- Hej, nie masz czego się wstydzić. I wiesz co? Moimi ulubionymi kolorami w tej chwili są czerwień i zieleń - wyszeptał prosto do jej ucha, a jej od tych słów zrobiło się jeszcze goręcej niż jeszcze chwile temu, gdy stała na słońcu

Po chwili odsunął się od niej, a ona poczuła pustkę

- Chodź, nie traćmy więcej czasu - rzucił z uśmiechem, po czym ruszył w stronę domu, a ona skołowana ruszyła za nim rozważając w głowie sytuacje z przed chwili. Niby nic takiego się nie wydarzyło, a mimo to wciąż słyszała w uchu jego szept, a na ciele jego ciepło, gdy ją obejmował. Sama nie rozumiała dlaczego, ale chciała pozostać w jego ramionach

- Dzieci drogie, czy coś sie stało? - zapytał dziadek, gdy weszli do domu

- Nie dziadku, Pola musi tylko się przebrać

Dziadek spojrzał na nią, a potem pokiwał ze zrozumieniem głową

- Zaraz przyniosę odpowiednie ubrania, ale ty chyba też musisz się przebrać

- Tak, zaraz to zrobię

Po chwili dziadek przyniósł identyczny strój jaki miał Filip w lesie

- Proszę Polu - wręczył zaskoczonej dziewczynie ubrania

- Co to jest? - zapytała wpatrując się z niedowierzaniem w rzeczy trzymane w rękach

- Ubrania, nie widać? - zadrwił Filip widząc jej minę

- No tak, ale czemu dziadek mi je dał?

- A komu miał je niby dać?

- No tobie, przecież to twoje ubrania - odparła

- Moje są w schowku, te są dla ciebie Królowo - uśmiechnął się szeroko

- Że niby ja mam to ubrać? - zapytała prawie płacząc

- No tak. Tu jest wieś, nie rewia mody, tu do zwierząt chodzi się właśnie tak, chyba nie myślałaś, że pójdziesz tam w sukience i sandałkach, albo co gorsza w szpilkach?

- No nie, ale nie wiedziałam, że chcesz zabrać mnie do zwierząt. Gdybyś mi powiedział przebrałabym się od razu

- Przepraszam, ale chciałem by to była niespodzianka - spuścił głowę

- Już dobrze, zaraz będę gotowa - posłała mu lekki uśmiech od którego jego humor się od razu poprawił

Po 10 minutach wyszła przed dom przed którym czekał na nią Filip ubrany jak rankiem

- Nie powinieneś chodzić tak ubrany - odezwała się stając obok niego

- Dlaczego? - zainteresował się przenosząc na nią wzrok. "Nawet w roboczych ubraniach wyglądała pięknie"

- Ponieważ zakrywa twoje idealnie męskie ciało

- Czyli ci się podobam, tak?

- To było by chyba dziwne gdyby było inaczej. Dobra znowu się pogrążam, już nic nie mówię, nie chce byś wziął mnie za rozwiązłą i nie stałą w uczuciach

- Nie wezmę cię za taką osobę, spokojnie. Chodź, pokaże ci moje zwierzaki, a ty opowiesz mi o Damianie, zgoda?

- Tak

- A tak swoją drogą to nawet w tych roboczych ubraniach wyglądasz pięknie

- Daj spokój - odparła i zawstydzona ruszyła w odpowiednią stronę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro