Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

- Siostry? - zapytał niczego nie rozumiejąc - Co jego siostra ma wspólnego z tobą? - zdziwił się?

- No ma, bo to ja nią jestem

- Że co?! - krzyknął - Ty się oby dobrze czujesz? Może mój tata podał ci za dużą dawkę leku?

- Nie, twój tata nie jest niczemu winny, czuje się dobrze, gorzej z moją psychiką

- Ale to co mówisz jest chore

- Tak, masz racje. Fakt, że mój narzeczony tak naprawdę jest moim bratem jest chore - odparła smutno

- Czy możesz mi to wszystko wyjaśnić? - poprosił nieco spokojniej - Bo niczego nie rozumiem - pokręcił zrezygnowany głową

- Jeśli tego chcesz - westchnęła ciężko

- Słuchaj, ja nie chce cię do niczego zmuszać, jeśli nie chcesz o tym mówić to ja zrozumiem, może wolisz to zatrzymać dla siebie

- Wiesz, gdy tu jechałam byłam przekonana, że z nikim nie zamienię ani słowa, bo ze strachu nikomu nie będę umiała nikomu zaufać, ale ten starszy pan sprawił, że moje podejście nieco się zmieniło i chodź nadal się boje to jednak czuje się nieco bezpieczniej

- Masz na myśli mojego dziadka, tak?

- Czyli ty jesteś Filip, tak?

- Tak, skąd wiesz?

- Twój dziadek powiedział, że Filipek mi pomoże - uśmiechnęła się szeroko

- I miał racje. Filip Lato, specjalista do pomocy ładnym blondynką - posłał jej promienny uśmiech

- Ah, czyli nie jestem jedyna? - zapytała z udawanym smutkiem

"Od zawsze jesteś jedyna" - pomyślał, na głos dodając:

- Na tą chwilę jesteś jedyną blondynkom która potrzebuje pomocy i wsparcia, jeśli tylko dasz mi szanse nie zawiodę twojego zaufania i ochronie przed wszystkimi, możesz być tego pewna

Jego głos był poważny, a wypowiadane słowa brzmiały szczerze i sama nie wiedziała czemu, ale mu uwierzyła i postanowiła zaufać. Dopiła mleko, po czym wstała i oznajmiła:

- Chodźmy, wywiesimy pranie, a raczej ja wywieszę, a ty pokażesz mi gdzie mogę to zrobić, a potem pójdziemy tam gdzie zamierzałeś mnie zabrać, a i tak po za tym jestem Pola Gajda

- Tak wiem

- Dziadek ci powiedział?

- Tak - skłamał, bo co innego miał powiedzieć

Dom był z czerwonej cegły z czarnym dachem i dwoma kominami, stał on na ogromnej działce przedzielonej na kilka sektorów, w pierwszej znajdywał się dom ogródek z kolorowymi kwiatami, owocami i warzywami, niewielki magazyn na narzędzia ogrodowe, piwnica na ziemniaki i inne plony, garaż na samochód, ławka z oparciem zrobiona samo ręcznie pod domem w cieniu i grube sznury ze spinaczami w najbardziej słonecznym miejscu, i to właśnie tam Pola wywiesiła swoje rzeczy. W drugim sektorze znajdował się sad z drzewami owocowymi, ławeczkami, stoliczkami, przepiękną altaną porośniętą winogronem każdego rodzaju. Na końcu znajdowała się furtka do lasu, trzecia część przeznaczona była dla zwierząt i na budynki gospodarcze, wszystkie sektory były przedzielone ogrodzeniem

- Tu jest pięknie - zachwyciła się

- To prawda, to wszystko co widzisz to dzieło dziadka - odparł z dumą

- Musiał się nie źle napracować

- Tak, ale kiedy robisz coś dla ukochanej osoby wszystko staje się prostsze, a on robił to dla babci - uśmiechnął się łagodnie

- To takie romantyczne

- Dziadek od zawsze był romantykiem, kochał babcie jakby była aniołem, którego trzeba czcić, ja jej nie znałem, zmarła zanim się urodziłem, ale dziadek i tata opowiadali, że miała złote serce i piękny długi blond warkocz

- I niebieskie oczy jak morze? - zapytała patrząc na niego

- Tak, a co?

- Ty jesteś pociechą dla dziadka, od niej z nieba

- Jak to?

- Wyglądasz jak ona, te same oczy, ten sam kolor włosów, to samo upięcie i co najważniejsze, ty tak samo jak ona posiadasz złote serce. Uratowałeś mnie i pomogłeś tak po prostu, a to oznacza, że tak jak ona jesteś aniołem chodzącym po ziemi i jeżdżącym na traktorze - posłała mu lekki uśmiech

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro