Rozdział 7
- O czym ty mamo mówisz. Jak to twoja? - pytała niczego nie rozumiejąc
- To na zawsze miało pozostać sekretem, ale teraz, gdy o wszystko obwiniasz tatę to myślę, że powinnaś znać prawdę
- Jaką prawdę mamo? Nie przerażaj mnie
- To co powiem, nie spodoba ci się
- Nie przedłużaj tylko mów. Już chyba dziś nic mnie nie zaskoczy
- Kochanie, nie chciałabym ci dokładać zmartwień, ale musisz o wszystkim wiedzieć by tata nie był w twoich oczach aż tak zły
- W porządku. Zamieniam się w słuch
- A, więc od lat dziecięcych w mojej wsi w której się wychowywałam, a do której teraz ty jedziesz miałam najlepszą przyjaciółkę. Byłyśmy nie rozłączne, jak siostry, a nawet bardziej. Dorastałyśmy razem do czasu, gdy do naszej klasy w liceum nie dołączył pewien chłopak. Podobał się nam obu. Zwariowałyśmy ma jego punkcie, wtedy zaczęłyśmy się kłócić i nawzajem sobie dokuczać
- Ale dlaczego? - dziewczyna przerwała kobiecie - Skoro byłyście tak sobie bliskie
- Ona się w nim zakochała i ja tak samo. Obydwie walczyłyśmy o jego uwagę, wszystkie chwyty były dozwolone, mimo, że raniłyśmy się z każdym dniem coraz bardziej, a mimo to brnęłyśmy w to dalej. On był dla nas ważniejszy niż nasza wieloletnia przyjaźń
- A on co na to wszystko? Dostrzegał was?
- Tak
- I co? Wybrał którąś z was?
- Tak, mnie. Zakochał się we mnie równie mocno jak ja w nim
- Byliście parą?
- Tak, ale w tajemnicy. Planowaliśmy wyjazd do miasta, ale nie mieliśmy pieniędzy, dlatego wymyśliłam plan jak je zdobyć. Kazałam mu się z nią związać, zapewniać o swoich uczuciach, a na koniec okraść i porzucić
- Mamo, tym chłopakiem był tata, a przyjaciółką to pani Alicja? - zapytała ze zgrozą
- Tak kochanie, to byli oni
- Mamo, jak mogłaś wymyśleć coś takiego? A Damian? Czemu tata go odtrącił?
- Bo ja go o to poprosiłam. Kochał mnie tak mocno, że robił wszystko o co go poprosiłam, to dziecko było przeszkodą w moim planie. Nie miałam serca zabijać tego dziecka, ale nie mogło go być w naszym życiu, dlatego tata zabrał kosztowności i uciekł ze mną do miasta zapominając o starym życiu, a dwa lata później ty przyszłaś na świat i wszystko było dobrze do teraz
- Mamo, jesteś okropna. Jak mogłaś zrobić takie świństwo swojej przyjaciółce? Jak mogłaś dobrowolnie zgadzać się na to by tata cię zdradzał? By miał dziecko z inną. I czemu pozbawiłaś go ojcostwa? Nigdy nie pomyślałabym, że jesteś materialistką bez serca
- Zrobiłam to z miłości
- Miłości? - prychnęła - Miłość nie powinna nikogo ranić, a ty zraniłaś nie tylko swoją najlepszą przyjaciółkę, ale i tatę, Damiana i mnie. Czy ty w ogóle tego żałujesz?
- Nie. Zapomniałam o tym, rozpoczęłam nowe życie. O tamtym już zapomniałam
- Nie wierze! I ty uważasz się za dobrego człowieka?
- Tak kochanie. To jest już przeszłość, dziś jestem inną osobą
- Nie mogę cię słuchać. To po co mówisz, że to twoja wina, skoro winna się nie czujesz?
- Ponieważ, czuje się winna z tego powodu, że wtedy jednak nie zebrałam się na odwagę i nie pozbyłam się tego dziecka, gdybym to zrobiła dziś byś nie cierpiała, a ja razem z tobą
- Jesteś chora! - wykrzyknęła i zalana łzami wstała i wybiegła z domu. Nie zatrzymując się dopadła do auta i wskoczyła za kierownice
- Kochanie, wracaj! - kobieta wybiegła za nią, ale ona nie zważała już na nic, tylko wcisnęła gaz do dechy i z piskiem opon odjechała tak samo jak kilka godzin temu z przed rezydencji Damiana. Jedyne co było inne to to, że teraz jej serce paliło żywym ogniem. Wtedy jedynie krwawiło. Zawiodła się na wszystkich i została sama w wieku 22 lat. Straciła sens istnienia, czy istniał jeszcze ktoś kto wyciągnie ją z mroku, osuszy łzy i opatrzy serce? Szczerze nie wierzyła w to ani trochę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro