Rozdział 15
- Jesteście razem szczęśliwi?- zapytał
- Że niby kto?- wzięłam swoją rękę i spojrzałam na niego niezrozumiale
- No bo... Podobno spotykasz się z bratem Crystal.- powiedział, a mnie zszokowało, skąd on...- Harry mi powiedział.-wyjaśnił
- To nie tak, że się spotykamy. Jesteśmy jedynie przyjaciółmi, którzy w małżeństwie szukają jakiegoś interesu, a uczucia pewnie przyjdą z czasem.- wzruszyłam ramionami
- A jeśli uczucia nie pojawią się po jakimś czasie to co wtedy? Przemyślałaś to? Zakładanie rodziny z kimś kogo w ogóle nie kochasz?!- uniósł lekko głos
- Możesz na mnie nie krzyczeć?- zapytałam, a on powiedział ciche przepraszam- A jeśli chodzi o twoje pytania to jestem pewna, że David będzie dobrym ojcem, nawet jeśli by mnie nie kochał. Poza tym nie raz tak w historii było, że małżeństwa były aranżowane, w których nie zawsze występowała miłość.
- Niby masz rację...-powiedział zmieszany
- A jak to jest z tobą i... Jak jej było? Ellie?
- Ella.-powiedział
- O właśnie. Jak tam między wami co?- zapytałam unosząc jedną brew
- Wiesz... Ella jest specyficzna, ale mam nadzieję, że polubisz ją tak samo jak moi poddani.- powiedział i podrapał się po karku
Nie chciałam mu mówić o mojej rozmowie z tamtym chłopcem. Nie wiem jak by zareagował na to, że jej nikt nie lubi, oraz że jej nie szanują. Jeśli ją kocha mogło by to złamać jego serce.
- Agata wybacz, ale on musi odpocząć.- powiedział Harry, który opierał się o framugę drzwi
- Tak już idę.- powiedziałam i wstałam - Pamiętaj Diable, że jeśli zmienisz zdanie z chęcią pomogę twojej wybrańce.
Po tych słowach wyszłam mijają Harrego w przejściu. Słyszałam jeszcze jak chłopak wzdycha, ale nie zatrzymywałam się. Przez korytarz szłam z podniesioną głową. Jeśli on nie chce mi pomóc muszę sama pogadać z tą jego narzeczoną. Wiem, że pewnie to nie jest dobra decyzja, ale naprawdę chciałam bym pokazać, że nie jest sama w tamtym pałacu. Byłam już koło recepcji, kiedy podbiegł do mnie znów ten sam chłopczyk i przytulił się do moich nóg. Zaśmiałam się delikatnie i kucnęłam, aby go przytulić. Kiedy się od niego oddaliłam chłopiec uśmiechnął się do mnie.
- Jak masz na imię kochanie?- zapytałam biorąc chłopca na ręce
- Jestem Jack wasza wysokość.- powiedział wesoło
- A więc Jack jesteś naprawdę wspaniałym dzieckiem. Twoi rodzice pewnie są z ciebie strasznie dumni. Ale wiesz co ci powiem? Powiem ci mały, abyś się nie zmieniał, ponieważ jak pewnie wiesz, każdy człowiek z czasem się zmienia. Ty akurat powinieneś pozostać sobą za wszelką cenę, a wtedy każdy zobaczy jak bardzo wartościową osobą jesteś. Jestem przekonana, że w przyszłości znajdziesz osobę, która będzie godna nazywania się twoją wybranką, a teraz wybacz...-postawiłam chłopca na ziemi- Ale muszę już uciekać. Tak naprawdę dopiero co przyleciałam.- powiedziałam z uśmiechem
Pożegnałam się jeszcze z resztą ludzi, którzy byli w środku i wyszłam przed szpital. Tam ku mojemu zdziwieniu już było pełno prasy. Pierwsze co wtedy myślałam to to, iż kto zawiadomił prasę o tym, że znów jestem w Australii.A tym bardziej w szpitalu u Arona. Westchnęłam z bezsilności i uśmiechnęłam się do nich. Najwidoczniej myśleli, że zareaguję inaczej, ponieważ na chwilę przestali robić zdjęcia, ale już po chwili znów zaczęli. Miałam już ich wymijać i zacząć iść w stronę hotelu, kiedy ze szpitala wyszedł Harry. Spojrzałam na chłopaka pytającym wzrokiem, a ten podszedł do mnie i szepnął na ucho, abym wyszła tylnym wyjściem. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i z powrotem weszłam do szpitala. Tam zostawił mnie w rękach ochroniarza Arona, który pomógł wydostać mi się ze szpitala. Podziękowałam mu i wsiadłam do już czekającej taksówki.
Pod hotelem byłam już koło północy. Zapłaciłam kierowcy i weszłam zmęczona do środka. Weszłam do windy i pojechałam na piętnaste piętro, a którym był mój apartament. Ściągnęłam od razu buty i rzuciłam się na sofę. Nie byłam jakoś śpiąca, dlatego leniwie włączyłam telewizję. Akurat leciały wiadomości z ostatniej chwili. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że tematem przewodnim jestem ja.
"Dzisiaj nasza księżniczka, znów opuściła nasze królestwo, aby odwiedzić królewską rodzinę w Australii. Jak donoszą tamte media, nasza dziedziczka dostała zaproszenie na wesele księcia Arona, z którym jak dobrze wiemy, spędziła najwięcej czasu.
Jesteśmy aktualnie przed pałacem królewskim w Anglii. Jak dobrze wiemy księżniczka nigdy nie zostawia nas bez opieki. Królestwem zajmuję się ponownie sir David Flower, czyli najlepszy przyjaciel księżniczki. Na szczęście udało nam się poprosić o wywiad, na który się zgodził."
Chwila... David zgodził się na wywiad? Niby dlaczego? Przecież wiedział doskonale, że chcę unikać mediów jak bardzo to możliwe, dlatego nikogo nie informowałam o moim wyjeździe.
Kiedy chłopak miał już mówić do salonu wbiegła przerażona Crystal. Wyłączyłam telewizor i spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Ona jedynie pokazała mi treść wiadomości jaką dostała od Harrego. Wzięłam od niej telefon i zaczęłam czytać. Nie mogłam uwierzyć w ani jedno słowo. Wiem, że Harry by mnie nie oszukał, ale Aron mógłby wszystkiego spróbować by mnie zniszczyć. Oddałam urządzenie dziewczynie i poszłam spokojnie do kuchni, aby zrobić sobie herbatę.
- Nie rusza cię to?- zapytała zdziwiona wchodząc do kuchni
- Nie sądzisz, że to jest, mówiąc delikatnie, koloryzowane?- zapytałam zalewając saszetkę herbaty w filiżance
- Ale dlaczego sądzisz, że miałby kłamać? Co by tym zyskał?
- On może nic, ale Aron sporo.- minęłam dziewczynę i znów poszłam usiąść w salonie
- No w sumie...- zamyśliła się- Ale wiesz też, że on nie jest taki święty jak go malują.- powiedziała zrezygnowana
- Crystal... Jesteś jego siostrą, a moją przyjaciółką. Zaraz pomyślę, że ty też jesteś przeciwko nam.- spojrzałam na nią podejrzliwie
- Nie jestem przeciwko wam, ale skoro ktoś jest to znaczy, że ma powody.- westchnęła- Agata ty go nawet nie kochasz!- powiedziała unosząc głos
- I co z tego?- zapytałam opanowana- Miłość przyjdzie z czasem. Ważne, że on kocha mnie, więc jestem pewna, że Harry kłamie.
- On cię kocha?- spojrzała na mnie spod byka- On kocha władzę i twoje pieniądze. Ale jeśli nie chcesz mi wierzyć oglądnij sobie te wiadomości, które oglądałaś. Może, w końcu wszystko zrozumiesz.
Kiedy to powiedziała, wstała i wyszła. Nie mogłam uwierzyć. Crystal właśnie zaczęła oczerniać własnego brata. Tylko pytanie dlaczego? Czyżby pan doskonały Harry miał na nią, aż taki wpływ?
Wstałam z sofy i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam z walizki pidżamy i poszłam pod prysznic. Kiedy poczułam jak gorąca woda spływa powoli po moim ciele zaczęłam się uspokajać i powoli sobie wszystko układać w głowie. Pierwsze co musiałam przemyśleć był SMS Harrego do Crystal.
"Słonko, wiem, że pewnie mi nie uwierzysz, ale właśnie dostałem informację o tym, kto donosił prasie, kiedy byłyście z Aniołem u nas pierwszym razem. To był twój brat David. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale moi ludzie właśnie zdobyli na to dowody. Właśnie do mnie jadą. Rano jak się spotkamy pokaże ci to. Skarbie wiem, że pewnie nie chcesz dalej wierzyć, ale pomyśl... Może on po prostu chce zmusić jakoś Agatę do tego małżeństwa? Kocham cię."
Widać było, że nie sądził iż pokaże mi tą wiadomość.Chociaż mógł się tego spodziewać skoro traktujemy się jak siostry. Wiem też, że Aron pewnie nie miał nic w tym wspólnego skoro Harry napisał do niej po rozmowie ze swoimi ludźmi. Jeszcze ten wywiad, na którego zgodził się David. I po co on to zrobił? Wiedział, że moje życie głównie opiera się na unikaniu prasy, a ten robi mi tu pod górkę. Chociaż skoro on niby powiadomił prasę o moim pierwszym wyjeździe, to może zrobił to też teraz? Może on tak naprawdę z nimi współpracuje? Tak dużo pytań, a żadnej sensownej odpowiedzi!
Wyszłam zrezygnowana spod prysznica, wytarłam swoje mokre ciało i ubrałam się. Włosy związałam jeszcze w warkocza i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Chociaż jedna osoba dziś się do mnie uśmiechnęła szczerze. Był nią ten chłopiec, który naprawdę jak na swój wiek był inteligentny. Nic tylko mu pozazdrościć. Położyłam się na łóżku i nie wiedzieć kiedy usnęłam.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, kto ma czelność mnie budzić, ale kiedy zobaczyłam, że dzwoni Pani Pak bez wahania odebrałam.
- Dzień dobry wasza wysokość.-powiedziała zmęczonym głosem
- Witam proszę panią. Coś się stało, że dzwoni pani o tak wczesnej porze?- zapytałam zdziwiona, ale też ciekawa
- Chciałam skorzystać z okazji, że sir David jeszcze śpi, dlatego do panienki dzwonię. Wiem, że nie powinnam się mieszać, ale jest panienka dla mnie jak taka wnuczka.- założę się, że się uśmiechnęła
- Rozumiem. Ale coś mu się stało?
- O nie nie... Chodzi o to, że wczoraj słyszałam, jak gdzieś dzwonił i powiedział, że już po waszym weselu pieniądze będą dostarczone, razem z jakimś tam procentem. Nie wiem... Czy panienka o czymś takim wie?
- Wie pani co? Niestety o niczym takim nie miałam pojęcia, ale mam do pani jeszcze prośbę.
- Słucham wasza wysokość.
- Poobserwujesz w moim imieniu brata Crystal? Chciałam bym się dowiedzieć o co chodzi zanim dostanie status księcia.
- Jak sobie życzysz księżniczko.- powiedziała- To ja już nie przeszkadzam. Miłego dnia.
- Miłego dnia pani Pak.
Powiedziałam i się rozłączyłam. Kolejna ciekawa rzecz, którą dowiaduję się o moim przyszłym mężu. Jeśli to jest prawda i on chce komuś za coś zapłacić muszę dowiedzieć się jak najwięcej i zastanowić się grubo nad tym małżeństwem.
Przetarłam twarz dłońmi i wyszłam w szlafroku do kuchni. Przywitałam się tam z Crystal i jej narzeczonym. Co mnie zdziwiło. Co Harry robi tu o 8 rano skoro mieli się spotkać gdzieś indziej? Westchnęłam tylko i przywitałam się z nimi. Oni obdarzyli mnie uśmiechami i wrócili do jakiejś dyskusji. Nagle telefon Harrego wydał z siebie dźwięk. Chłopak nas przeprosił i wyszedł do salonu odebrać. Spojrzałam na przyjaciółkę pytającym wzrokiem. Ta jedynie wzruszyła ramionami, dlatego czekałyśmy na Harrego by powiedział nam o co chodzi. Chłopak po chwili wszedł z powrotem do kuchni z wymalowaną złością na twarzy. Tylko co go tak zdenerwowało?
- Dowody przepadły.- zaczął- Arona ludzie mieli wypadek, kiedy jechali na lotnisko. Podobno to był nieszczęśliwy wypadek, ale podejrzewam, że ktoś umyślnie spowodował ich śmiertelny wypadek i zabrał wszystkie dowody.
- Śmiertelny?!- zapytałam razem z Crystal
- Tak... Szkoda chłopaków... Byli naprawdę oddani koronie i sprawie, którą im zleciłem.- powiedział i przytulił od tyłu Crystal
- Czyli, że ty im zleciłeś szukanie dowodów?- kiwnął głową- Aron o niczym nie wiedział?- znów potwierdził- Teraz to na sto procent muszę się dowiedzieć wszystkiego. Szczególnie kto jest na fotografii. Może to będzie rozwiązaniem zagadki.- powiedziałam i wyszłam z kuchni
Po półtorej godziny byłam już przed szpitalem, gdzie dalej czekało mnóstwo prasy. Uśmiechnęłam się w ich kierunku i weszłam pewnie do szpitala. Prasa nie miała tam wstępu, ponieważ przed wejściem stała królewska ochrona. Skierowałam swoje kroki od razu w stronę skrzydła szpitalnego, gdzie leży Aron. Przywitałam ochronę, a ci bez słowa mnie wpuścili. Od razu weszłam do sali Arona. Kiedy chciałam już spytać go co wie o tym chłopcu ze zdjęcia zauważyłam, że chłopak przygląda się czemuś. Spojrzałam przez jego ramię i zobaczyłam zdjęcie tamtego chłopca i moje w dziecięcych latach. Ale skąd on je ma?
- Tak bardzo chciałbym żebyś jednak pamiętała. Wszystko było by łatwiejsze.- powiedział nie zdając sobie sprawę z tego, że jestem w jego sali i westchnął- Czemu te wspomnienia od tak ci znikły? Wszystko było by prostsze. Nic by nie stanęło ci na drodze do szczęścia. A teraz? Jak ja mam ci to wytłumaczyć?
- Najlepiej od początku.- powiedziałam i kiedy spojrzał na mnie zszokowany, uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na jego łóżku
- Agata ja...- przerwałam mu pokazując, aby nic nie mówił
- Harry mi powiedział, że wiesz kim jest ten chłopiec, dlatego chciałam bym jak najszybciej się tego dowiedzieć. Moje życie od śmierci moich rodziców komplikuje się z dnia na dzień. Nie mogę myśleć racjonalnie, dlatego mam nadzieję, że ty mi pomożesz i opowiesz mi o tym chłopcu.
- Dobrze... Zrobię to dla ciebie.- uśmiechnął się delikatnie- Może zacznę od początku. Ten chłopiec miał zaledwie osiem lat, gdy trafił do twojego królestwa. Jego rodzice od początku powtarzali mu, że musi się zachowywać inaczej będzie fiasko z ich planu. On tego nie rozumiał jeszcze wtedy, ale kiedy w drzwiach pałacowych ujrzał młodszą od siebie dziewczynkę, na oko miała z cztery lata, wtedy uśmiechnął się delikatnie. Chłopak przywitał się z królewską rodziną i zauważył jak ta mała istotka biegnie do ogrodu. Przeprosił wszystkich i poszedł w jej kierunku. Tam znalazł ją jak leżała na trawie i patrzyła się w niebo......
*Kilkanaście lat temu*
Chłopiec o blond włosach podszedł nie pewnie do dziewczynki. Ona słysząc, że ktoś się zbliża spojrzała w jego kierunku i obdarzyła go uśmiechem. Chłopiec mimo woli uśmiechną się do niej.
- To ty jesteś tym sławnym chłopcem, który ma się ze mną bawić?- zapytała i znów spojrzała w niebo
- Czemu miałbym się z tobą bawić?- zapytał nie rozumiejąc
- Moi rodzice obiecali, że znajdą mi kogoś do zabawy. A ja powiedziałam, że chciałam bym bawić się z chłopcami, dlatego myślałam, że...- zmieszała się
- Nie jestem tu, aby się z tobą bawić i nigdy nie będę.- powiedział, a dziewczynka spojrzała na niego smutnym wzrokiem, przez co chłopak pożałował w sercu swoich słów
- Skoro tak...- zaczęła i wstała- Powinieneś paść na kolana i oddawać mi cześć.- powiedziała poważnym, jak na dziecko, głosem
- Ja miałbym upaść przed tobą? Prędzej ty przede mną. Stoisz właśnie przed drugim księciem Australii.- mówił już lekko wkurzony
- A ty stoisz przed pierwszą i jedyną księżniczką Anglii.- powiedziała i swoją malutką stópką stanęła mu na bucie
Chłopiec nie wiedział co miał zrobić. Właśnie obraził w pewnym stopniu księżniczkę. Spojrzał w stronę balkonu, gdzie stali jego i jej rodzice. Wiedział, że patrzą na niego uważnie, co zamierza zrobić. Ukłonił się i pobiegł za małą, nieznośną księżniczką.
- Księżniczko przepraszam.- powiedział, kiedy złapał ją za jej malutką i delikatną dłoń
- Agata.- powiedziała cicho
- Słucham?
- Jestem Agata Eden. Prawowita następczyni tronu Anglii. Wybacz za moje wcześniejsze zachowanie książę.- dygnęła lekko
- Miło poznać wasza królewska mość.- ukłonił się- Nazywam się Aron Jonas i jestem drugim księciem Australii.- powiedział powoli i ucałował wierzch jej dłoni
Tak o to, przez niewinne spotkanie zostali sobie pisani. Ich rodzice zawarli układ, którego obiecali dotrzymać za wszelką cenę i nigdy go nie złamać, a dwójka małych książąt miała o wszystkim dowiedzieć się w swoim czasie...
*Teraźniejszość*
- A więc... To jesteś ty?- spytałam i spojrzałam ponownie na zdjęcie....
***
Ciekawy zwrot akcji? Ciekawe co knuje David...
W ogóle moje drogie Aniołki na moim profilu jest info odnośnie ig, na którym będą wiadomości odnośnie moich książek.. Zapraszam wasza Anielica <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro