Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#8

— Ukai Keishin — przedstawił się mężczyzna, opierając dłonie na biodrach i patrząc z zaciekawieniem na pierwszoklasistów. — Wybaczcie, że tyle mnie nie było, ale wyjechałem na drugi koniec świata, żeby was wyszkolić na przyszłych siatkarzy reprezentacji.

— Nie rozumiem — mruknął Ichiro. Ukai uśmiechnął się.

— Uruchomiłem stare znajomości i spędziłem kilka miesięcy na treningach mistrzów świata — powiedział z dumą, krzyżując ramiona na piersi.

— Że w Polsce?! — zawołał Nishihara z niedowierzaniem.

— A i owszem — uśmiechnął się trener.

— Właściwie jak to się tako, Ukai-san? — zapytał Sakurai.

— Żona mojego znajomego z liceum jest Polką i robi w branży sportowej. Na szczęście zna jednego ze środkowych reprezentacji i załatwiła mi wstęp na ich treningi — powiedział. — W dodatku cały ten czas robiła za tłumacza. Cudowna kobieta.

— Z mistrzami świata — mruknął do siebie Ichiro jak w transie. — O w dupe.

— Język! — warknął na niego Hinata. Kiyoshi jednak nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi.

— W każdym razie dowiedziałem się mnóstwa ciekawych rzeczy, mam zajebiście dużo pomysłów i muszę wam powiedzieć, że ich trener jest nieźle walnięty — powiedział Ukai  kręcąc głową. — Dla waszego dobra psychicznego, nie będę wykorzystywał wszystkich z jego technik.

— Jeżeli to ma pomóc nam wygrać to... Czemu nie? — Yamaguchi wzruszył ramionami.

— Nie stać nas na tak wymyślne sposoby treningu — mruknął mężczyzna. — Ale spokojnie, wystarczająco dużo się dowiedziałem.

— Cieszymy się, że wróciłeś, trenerze — powiedział Hinata, uśmiechając się lekko.

— Mamy Pocky o smaku zielonej herbaty — dodał wesoło Sakurai, wyciągając pudełko z siatki. Ukai spojrzał wynownie w niebo.

— Jesteście świetni — powiedział. — W Polsce nie mają tych zielonych, a kupić jakiekolwiek to cud. A jakie drogie, jasna cholera.

— A co fajnego mają w Polsce? — zapytał Nishihara, częstując się jednym paluszkiem, podanym przez przyjmującego.

— Pierogi — powiedział pewnie Ukai. — Przywiozłem ze trzy kilo mrożonych pierogów. Jak wpadniecie do mnie do sklepu, to was nakarmię. 

— Dziękujemy, na pewno skorzystamy — zaśmiał się Hinata.

— Powiem wam, że to były całkiem udane wakacje — powiedział blondyn. — Ale chcąc nie chcąc się skończyły i znowu musimy się ze sobą użerać. Ile zostało do turnieju międzylicealnego?

— Sześć tygodni — powiedział Nori.

— Cudownie, a więc spinamy zadki i zaczynamy. Jeżeli nie macie zamiaru wygrać, powiedzcie od razu, to się zabiorę i wrócę do Polski.

— To chyba oczywiste, że wygramy — powiedział Kageyama.

— Dokładnie, trenerze, myślę, że większej motywacji niż obronienie tytułu nie będzie — dodał Hinata.

— Świetnie — Ukai, klasnął w dłonie. — Bierzcie piłki i zacznijcie od rozgrzewki — uśmiechnął się. — Na dobry początek pokażę wam jak serwują mistrzowie świata.

***

— Co jest z tym dzieciakiem? — zapytał cicho Ukai, uważnie obserwując ataki Hitoshiego. Kageyama, który właśnie przyszedł się napić, westchnął ciężko i stanął obok trenera.

— Sam się nad tym zastanawiam — powiedział. — Takemura, Tsukishimie trochę wyżej! — krzyknął do libero, który właśnie ćwiczył wystawy z drugiej linii. Chłopak kiwnął głową i sposobem dolnym wystawił do kolejnego atakującego. Ichiro sprawnie wbił piłkę w parkiet i przeszedł pod siatką na drugą stronę. Ukai mrucząc cicho po nosem, nie spuszczał młodszego Orinosuke z oka.

— To jest brat Noriego? — zapytał zamyślony, a Kageyama przytaknął. Trener przyglądał się mu chwilę i westchnął. — Z czasem go rozpracuję — stwierdził.

— Martwi mnie tak okrojony skład — przyznał Kageyama z westchnieniem. — Jak pan myśli, trenerze? — zapytał. Ukai potarł brodę w zastanowieniu.

— Może być ciężko — przytaknął. — Ale zawsze możemy jeszcze kogoś znaleźć.

— Nori rozwiesił ogłoszenia w szkole — powiedziała kapitan. — Teoretycznie w każdej chwili ktoś może się zgłosić.

— Dobrze — mruknął blondyn. — Wracaj na boisko.

— Tak jest — przytaknął chłopak i odłożył butelkę. Ukai zerknął na Tsukishimę, który zmierzwił Hitoshiemu włosy i zmarszczył brwi. Sporo się zmieniło przez te wakacje.

***

— Nieziemskie — powiedział Hinata, wsuwając pierogi z trsukawkami. Kageyama, z miną wyrażającą wyłącznie zachwyt, pochłaniał te z jagodami w zawrotnym tempie, zresztą tak jak reszta drużyny, z małym wyjątkiem. Hitoshi i Tsukishima grzebali niemrawo w swoich talerzach, najwyraźniej nie powaleni egzotycznymi potrawami, przywiezionymi przez trenera.

— Te polskie metody treningu są naprawdę świetne — przyznał Sakurai. — Dawno się tak dobrze nie bawiłem.

— No i super — skomentował Ukai. — Mam szczerą nadzieję, że po dzisiejszym przyjęciu odpadają wam łapy.

— Oj tak — jęknął Nishihara, rozmasowując obolałe przedramię. — Będę miał siniaki.

— Na jakiej ty grasz pozycji, młody? — zapytał mężczyzna.

— Przyjęcie — przypomniał Hiro. Blondyn kiwnął głową.

— Tym lepiej dla ciebie.

— Oj tak — uśmiechnął się lekko, wsuwając do ust ostatni pieróg.

— Postaram się załatwić nam sparing na przyszły tydzień — powiedział Ukaia. — Może zaprosimy dziewczyny?

— O tak — uśmiechnął się Nishihara, a Ichiro zachichotał.

— Nie byłbym taki zadowolony na wszym miejscu — powiedział kapitan. — Siatkarki z Karasuno mają naprawdę wysoki poziom i nie raz mieliśmy z nimi niemały problem.

— To tylko dziewczyny, nie? — zapytał Ichiro. — Nie może być tak źle.

— Widzisz te bliznę? — zapytał Sakurai, unosząc głowę i pokazując niewielką, lecz widoczną szramę na brodzie.

— Nie gadaj...

— Kobiety to bezwzględne, krwiożercze kreatury — westchnął Ukai. — Zwłaszcza jeśli chodzi o sport. Znałem kiedyś taką jedną... Grała w piłkę ręczną... Matko — wzdrygnął się. Nishihara i Ichiro wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

— Yui jest w porządku — powiedział Yamaguchi. Hinata spojrzał na niego wymownie.

— Bo nie jest sportowcem — wtrącił Tsukishima.

— Jeździ na desce — powiedział szatyn.

— To nie jest sport — stwierdził blondyn.

— I właśnie za to stwierdzenie by cię zabiła.

— Bezwględna i krwiożercza — Ichiro wzruszył ramionami.

— Szbko łapiesz — Ukai pokiwał głową z uznaniem.

— Super — stwierdził Nishihara. — Kiedy ją poznamy?

— Już niedługo — zaśmiał się Yamaguchi. Takemura podniósł się z miejsca i wyrzucił do śmietnika plastikowy talerzyk po pierogach.

— Będziemy się już zbierać — powiedział Sakurai, również wstając.

— My raczej też — stwierdził Hinata, zerkając na czarnowłosego kapitana. — Dziękujemy za pierogi, Ukai-san.

— Spoko — mruknął mężczyzna, sięgając do kieszeni po pudełko papierosów.

— A nie miał pan rzucić? — rudowłosy uniósł pytająco brew. Ukai spojrzał na niego z lekką irytacją i zamknął pudełko.

— Masz rację, młody — przyznał — A teraz wynoście się wszyscy. Już mam was dość.

Yamaguchi zaśmiał się.

— My też tęskniliśmy — powiedział i wstał.

— Ale z ciebie lizus, Tadashi — zaśmiał się Hinata. Yamaguchi pokazał wicekapitanowi środkowy palec i wyszczerzył zęby.

— Widzimy się jutro — powiedział Ukai. — Wyspać mi się! — dodał i odprowadził wszystkich wzrokiem. — Boże, co za drużyna...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro