Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#6

Szło im dobrze. Na początku. Ale potem wszystko zaczęło się sypać. Wyszło zbyt małe doświadczenie pierwszaków i słabe zgranie drużyny. Ale Kageyama właśnie tego się spodziewał. Właściwie liczył na to, że w meczu sparingowym z Seijou wyjdą wszystkie błędy i słabości, które kapitan starał się kodować w głowie w trakcie gry. Trzecioklasista miał ten komfort, że wiedział, iż Nori robi to samo. Był pewien, że właśnie w tej chwili jasnowłosy menadżer zapisuje w swoim notatniku wszystkie błędy drużyny i uwagi do każdego zawodnika, które zaraz po meczu skrupulatnie przedstawi kapitanowi, po czym razem je omówią i przekażą reszcie. Tak sobie właśnie radzili zawsze, kiedy nie było Ukaia. A nawet i wtedy gdy był, gdyż bystre oko trenera nieraz nie było w stanie wszystkiego wyłapać.

Kageyama był wdzięczny losowi za Orinosuke i jego pomoc, a także za swojego wspaniałego zastępcę, który jak mógł starał się motywować drużynę i dawać im wskazówki dotyczące gry.

Kapitan nie chciał, żeby Nishihara siedział na ławce, ale nie chciał też zdejmować Yamaguchiego, gdyż trzecioklasista wyrzucałby mu to przez następny miesiąc. Wiedział, że w swojej karierze Tadashi nie nagrał się wystarczająco i wykorzystywał każdą możliwą okazję, żeby stanąć na boisku. Kageyama postanowił mu na to pozwolić. Nawet kosztem zwycięstwa.

— Hinata, zmienisz Nishiharę? — zapytał, gdy serw przeciwników wleciał w aut. Rudowłosy spojrzał na niego z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy, lecz już po chwili się opanował, uśmiechnął delikatnie i pokiwał głową.

Nishihara wchodząc zbił piątkę z wicekapitanem i westchnął ciężko, zajmując jego miejsce. Kageyama objął wzrokiem całe boisko i zaplanował szybką akcję.

Po przyjęciu zagrywki, libero od razu posłał piłkę w dłonie kapitana, który bez mrugnięcia okiem, wystawił szybką do Orinosuke. Hitoshi już był w powietrzu i mimo że nie był to tak szybki atak jak Hinaty, zdołał zapewnić dość efektowny koniec akcji. Białowłosy uśmiechnął się lekko, kiedy kapitan poklepał go po ramieniu.

Ichiro wciągnął powietrze w płuca i spojrzał na stojącego obok Yamaguchiego. Ten mrugnął do młodszego chłopaka i podniósł dłonie do góry, zasłaniając przeciwnikom zawodnika na zagrywce. Ichiro poszedł w jego ślady i stanął obok senpaia, wykonując ten sam gest.

— Sito! — krzyknął ktoś, jednak zagrywka Kageyamy trafiła idealnie w boisko. Nishihara zerknął na tablice za sobą i uśmiechnął się.

— Jeszcze tylko sześć i wygramy — powiedział do stojącego obok Takemury. Libero jednak tylko poprawił okulary kostkami palców i oparł dłonie na zgiętych kolanach, nie odpowiadając młodszemu koledze. Hiro jednak nie przejął się tym zbytnio. Wlepił wzrok w kapitana i w duchu obiecał sobie, że nauczy się tak serwować.

***

Ichiro jęknął głucho i wpakował wściekle koszulkę do torby. Nori krążył między zawodnikami, zbierając brudne stroje. Pierwszoklasista zarzucił bagaż na ramię i spojrzał na Nishiharę.

— Jak mogliśmy to przegrać?! — zapytał z frustracją, unosząc ręce w geście rezygnacji. — Tak nam dobrze szło!

— Bywa i tak — uśmiechnął się pocieszająco Hinata, chowając sześciopak pod czarną koszulką. — Spokojnie, panowie, to dopiero nasz pierwszy mecz.

— Wielkie wejście jest ważne — mruknął Ichiro, ruszając w stronę wyjścia.

— A ty dokąd? — zapytał Yamaguchi, a chłopak spojrzał na niego nierozumiejącym wzrokiem.

— Do domu? — zaryzykował, a trzecioklasista parsknął śmiechem.

— O nie, nie, młody, przed nami jeszcze coś, co powszechnie nazywamy "pomeczowym opierdolem" — wyjaśnił środkowy, składając koszulkę.

— Tylko ty tak mówisz, senpai — odezwał się Sakurai

— Dobra chłopaki, czas na opierdol — powiedział Kageyama, wchodząc do szatni.

— Szach mat! — krzyknął Yamaguchi, a Tsukishima przewrócił oczami, siadając na ławce i patrząc wyczekująco na kapitana.

— Kto pierwszy? — zapytał Kageyama, zakładając ręce na piersi. Odpowiedziała mu cisza. — Sakurai.

— Jak zwykle — jęknął drugoklasista i spojrzał na czarnowłosego z miną wyrażającą gotowość do odebrania nagany. — Dawaj.

Kageyama zerknął w trzymane w dłoni notatki Noriego. 

— Drugi set, trzecia akcja — powiedział, a chłopak jęknął głucho.

— No wiem...

— Na przyjęciu było dobrze — westchnął czarnowłosy. — Ale gubisz się kiedy przechodzisz do przodu. Trzeba będzie nad tym popracować. A twoich zagrywek nawet nie skomentuję.

— Przepraszam... — mruknął zmieszany szatyn i podrapał się nerwowo w kark. Kageyama westchnął i przeniósł wzrok na kolejnego zawodnika.

— Takemura — zaczął, a gdy chłopak spojrzał na niego obojętnie, kapitan uniósł lekko kącik ust. — Bez zastrzeżeń.

Pierwszoklasiści wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia.

— Dalej. Nishihara. Kompletnie mylisz ustawienia — powiedział kapitan, a heterochromik przytaknął w milczeniu. — Całkiem dobre przyjęcie, ale przyda się jeszcze nad nim popracować. Ogólnie całkiem przyzwoicie. Widać, że dobrze się czujesz na swojej pozycji.

Nishihara uśmiechnął się lekko, słysząc całkiem pozytywne słowa z ust kapitana. Ichiro, stojący obok niego, przełknął głośno ślinę, wiedząc, że nadeszła kolej na niego.

— Dziurawy blok — westchnął Kageyama, zerkając w notatki. — Tylko czterdzieści pięć procent skuteczności w dzisiejszym meczu. Jednak dobrze sobie radzisz z synchronizacją podwójnych i potrójnych, zwłaszcza z Yamaguchim. Stanowicie całkiem dobry zespół.

Uchiro uśmiechnął się szeroko i spojrzał na senpaia, siedzacego tuż obok Tsukishimy. Yamaguchi mrugnął do pierwszoklasisty, unosząc lekko kącik ust.

— Ogólnie też całkiem nieźle. Teraz Orinosuke — zwrócił się do białowłosego, a ten tylko wbił wzrok w swoje dłonie i zaczął bawić się palcami. Kageyama patrzył przez chwilę w notatki, po czym zatrzymał wzrok na atakujacym i wpatrywał się w niego dobre kilka długich sekund, myśląc intensywnie.

— Było dobrze — powiedział w końcu, a Hitoshi poczuł jak całe zgromadzone w nim napięcie ulatuje. Wiedział jednak, że z jakiegoś powodu Kageyama powstrzymał się przed zbesztaniem go. Nawet za najmniejszy błąd. Ichiro i Nishihara spojrzeli po sobie i obrzucili kolegę z drużyny zazdrosnym spojrzeniem.

— Z wami pogadam za chwilę — powiedział Kageyama, patrząc na trzecioklasistów. — Za dziesięć minut widzimy się tu wszyscy. Zrobimy sobie szybkie spotkanie Rady.

Czarnowłosy wyszedł z pomieszczenia klubu, a wszyscy pierwszoklasiści popatrzyli za nim, dopóki nie zniknął w drzwiach.

— O co chodzi z tą "Radą"? — zapytał szeptem Ichiro. Nishihara wzruszył ramionami.

— Radę drużyny stanowią trzecioklasiści — odparł Sakurai. — Plus Nori.

— Nori nie — wtrącił Yamaguchi.

— Orinosuke-san jest w drugiej klasie, tak? — upewnił się Ichiro, a Hitoshi kiwnął głową.

— Zasady to zasady — westchnął Yamaguchi. — Jeżeli nasz cudowny menadżer miałby być w Radzie, to i ci dwaj by w niej byli — powiedział, kładąc dłonie na ramionach Sakuraia i Takemury. Szatyn uśmiechnął się lekko, a libero przemilczał komentarz środkowego.

— A trener? — zapytał Nishihara. — W ogóle, co się z nim dzieje? — zapytał. — Gdzie on jest?

Yamaguchi i drugoklasiści spojrzeli po sobie. Hinata westchnął ledwo słyszalnie.

— Niedługo wróci — zapewnił Tsukishima. Yamaguchi przytaknął.

— A wtedy zacznie się niezły zapierdol, więc cieszcie się spokojem póki możecie — dodał. W pomieszczeniu zapadła cisza, którą po chwili przerwał Hinata, jakby dopiero co dotarła do niego wypowiedź kolegi z drużyny.

— Yamaguchi, proszę cię. Uważaj na język.


Kto tęskni za Ukaiem? Jak myślicie co się z nim stało?

Postaram się wstawiać rozdziały wcześniej :"(

~Beth💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro