Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#33

— Pomieszamy składy — powiedział Ukai, dumny ze swojego pomysłu. Siatkarze spojrzeli po sobie zdziwieni. Aki dostrzegł w oczach siostry niebezpieczny błysk.

— Ale... Że jak? — zapytał Hinata z konsternacją. 

— Ja wam zaraz powiem jak — powiedział Ukai, podnosząc się z miejsca. Podszedł do Minori i nachylił się, szepcząc jej coś na ucho. Z każdym słowem blondyna uśmiech młodej trenerki powiększał się, a strach siatkarzy wzrastał.

— Okay — powiedziała w końcu, opierając dłonie na biodrach. — Aki, Takeru, schodzicie — dodała, machając ręką na drugoklasistów. Aki przyłożył dłoń do piersi.

— Że ja?!

— Kageyama, Hinata wy też — powiedział Ukai, a trzecioklaisści spojrzeli po sobie z szokiem wymalowanym na twarzy.

— Ale trenerze...

— Chodź, nie pyskuj — warknął blondyn, a siatkarze posłusznie opuścili pole boiska.

— Dobra, gramy w mieszanych składach bez kapitanów — powiedziała Ishida. — Hinata, Aki. Robicie za trenerów tej drużyny — powiedziała, wskazując prawą stronę boiska.

— Kageyama i Takeru tej — uzupełnił Ukai, machając dłonią na lewo. Siatkarze popatrzyli po sobie lekko zagubieni, po czym w odpowiednich parach skierowali się na odpowiednie strony.

— Świetnie — uśmiechnęła się kobieta. Najwyraźniej dziwny pomysł blondyna poprawił jej humor. — Poproszę dwóch rozgrywających...

— Problem w tym, że my mamy tylko jednego — odezwał się Yamaguchi, wskazując dłonią Kageyamę.

— To nie problem — odparła. — Suzuki zagra drugie rozegranie.

— Jasne — uśmiechnął się Arata i poprawił swoje idealne blond włosy. Nishihara spojrzał na niego z irytacją.

— No dobra, jak was tu teraz podzielić — mruknęła kobieta, przykładając dłoń do ust. — Kto gra na środku?

Bliźniacy, Tsukishima, Yamaguchi i Ichiro podnieśli po kolei dłonie.

— Hmm... — zamruczała. — Dobra, waszą dwójkę trzeba rozdzielić — powiedziała w końcu, patrząc na bliźniaków. — Shin do Takeru, Takehiko do Akiego.

— Że co? — oburzył się starszy z bliźniaków.

— No chyba nie — mruknął drugi, zakładając ramiona na piersi.

— Bez dyskusji — powiedziała kategorycznie kobieta. — Na boisko, ale już!

— Ale trenerze... — zaczął Shin.

— Słyszałeś — powiedział spokojnie, lecz stanowczo Ukai. — Decyzja zapadła, musicie się dostosować.

Bliźniacy wymienili zbolałe spojrzenia, po czym rozeszli się na swoje strony.

— Dziękuję — powiedziała szatynka, patrząc na mężczyznę.

— Spoko — mruknął, po czym spojrzał na siatkarzy. — Yamaguchi do Hinaty, Ichiro Takeru. Zaczynacie od pierwszej strefy. Poczekaj! — powiedział szybko, widząc jak Tsukishima otwiera usta. — Zagrasz przyjęcie?

Trzecioklasista spojrzał na niego zdziwiony.

— Mogę — mruknął.

— Świetnie — powiedział Ukai. W takim razie leć do Kageyamy. Tak samo Sakurai.

Drugoklasista uśmiechnął się lekko i przeszedł na swoją stronę, razem z najwyższym siatkarzem Karasuno.

— Weźmiesz pierwsze? — zapytał Sakurai, patrząc wymownie na piątą strefę. Blondyn podążył za jego wzrokiem i skinął głową.

— W takim razie zostaje nam... Przypomnij mi... — zaczęła Minori, patrząc na pierwszaka z Karasuno.

— Nishihara — podpowiedział chłopak.

— Nishihara, grasz na przyjęciu tak? — spytała. Szatyn skinął głową. — Zagrasz na pierwszym?

— Zagram — odpowiedział nastolatek i przeszedł na stronę Hinaty.

— A na drugie damy... Naito? — mruknęła niepewnie. Drugi libero Ōkami podniósł głowę. — Weźmiesz drugie przyjęcie? Znasz ustawienia, prawda?

— Raczej tak — powiedział. — Chyba bez problemu.

— Świetnie — podsumowała. — Kto na atak?

— Hitoshi zagrasz u Hinaty — zdecydował Ukai.

— A Sato u Kageyamy i Takeru — dodała Minori.

— No i zajebiście. Takemura na libero do Kageyamy, a... Kimura? — zaryzykował. Libero Ōkami skinął głową. — Do Hinaty i Ishidy.

— Gramy — podsumowała trenerka. — Macie chwilę żeby się naradzić. My się od teraz już nie wtrącamy — powiedziała.

— Takemura, zaczynasz — powiedział Ukai, a czarnowłosy kiwnął głową.

Kageyama zebrał się w sobie i zwołał swoją drużynę, by razem ze swoim nowym (chwilowym) wicekapitanem omówić strategię.

Chłopak przebiegł wzrokiem po swoich siatkarzach. Tsukishima i Sakurai na przyjęciu, Shin i Ichiro na środku, Sato atak, Suzuki rozegranie i Kimura na libero. Chyba... Dość mocny skład. Mimo że Tobio kompletnie nie znał umiejętności Suzukiego jako rozgrywającego, wierzył, że mają naprawdę spore szanse.

— W porządku — zaczął. — Musicie od samego początku skupić się w stu procentach. Nie znacie się, nie znacie swojego stylu gry i oczywistym jest, że będzie wam się ciężko do siebie dopasować. Spróbujcie grać...

— Intuicyjnie — podpowiedział Takeru, a Kageyama skinął głową.

— Tak. Znacie słabości swoich przeciwników z drużyny. Wykorzystajcie je.

— Jasne — powiedział Sato. — Wygramy to — dodał, a uśmiech rozjaśnił jego twarz.

— Dobra, spadajcie — powiedział Kageyama. — W razie czego wezmę czas — powiedział. — Postarajcie się, chłopaki. Powodzenia.

— Damy z siebie wszystko — zapewnił Suzuki i ruszył na boisko, prowadząc za sobą całą resztę.

Takeru spojrzał na kapitana Karasuno i podszedł bliżej.

— W porządku? — spytał.

— O tak — uśmiechnął się czarnowłosy. — To najlepszy pomysł na jaki mogli wpaść.

— To prawda — przytaknął Takeru. — To może być niezwykle rozwijające.

— Szczerze powiedziawszy... — zaczął kapitan. — Obawiam się, że poznamy się na tyle dobrze, że gdy spotkamy się na prawdziwym turnieju, będziemy mieć spore kłopoty — uśmiechnął się chłopak. Takeru prychnął pod nosem.

— Przynajmniej będzie ciekawie.

— O to się nie martwię — powiedział Kageyama, zakładając ręce na piersi. — Tylko patrz.

***

— Okay, nie mamy ani planu, ani strategii, ani zielonego pojęcia o swoich mocnych stronach nawzajem... — zaczął Aki, po czym westchnął głośno. — No ogólnie jesteśmy w dupie.

— Ej, uważaj na słownictwo — powiedział Hinata.

— Żartuję — uśmiechnął się kapitan Ōkami. — Ale miny mieliście świetne.

Murakami wbił mu łokieć między żebra, sprawiając, że szesnastolatek zgiął się wpół z cichym jękiem. Hinata przewrócił oczami.

— No dobra, co tu dużo mówić — zaczął klaszcząc w dłonie. — Skupcie się na swoich zadaniach, ale nie zapominajcie, że jest was sześciu na boisku, racja? Postarajcie się wyczuć siebie nawzajem i współpracować, a nie wchodzić sobie w drogę, okay? Jeśli się postaracie, macie spore szanse, mam rację? Mam?

— Owszem — przytaknął Yamaguchi. — Co może pójść nie tak?

— Wszystko — mruknął Takehiko.

— Ej! Pesymizm do kieszeni i won pod siatkę! — powiedział Aki stanowczo. — Skupić mi się i bez jęczenia. Jesteś nam potrzebny.

Ostatnie zdanie kapitana wywołało na twarzy siatkarza dumny uśmieszek.

— No jasne, że jestem — prychnął. — Chodźcie, skopiemy im tyłki.

Aki przewrócił oczami.

— Cały on.

— Powodzenia — powiedział Hinata, zakładając ramiona na piersi. — Trzymam kciuki!

Nishihara uśmiechnął się do wicekapitana i ruszył na swoją pozycję.

— Dziwnie się czuję współpracując z tobą, senpai — powiedział Aki, gdy siatkarze weszli na boisko. — A bardziej dlatego, że... To nie ty grasz rolę kapitana...

— Ej, spokojnie — powiedział Hinata. —To twoja fucha. Wiek nie robi żadnej różnicy, pamiętaj.

— Jednak mam pewne obawy, bo ja... Ja chyba nie umiem być kapitanem... Ała! — krzyknął chłopak, gdy rudowłosy, zdzielił go po głowie (do czego musiał podskoczyć).

— Nie chce słuchać żadnego użalania się nad sobą — powiedział trzecioklasista. — Drużyna cię wybrała, więc najwyraźniej miała jakiś powód.

— Tak ale...

— Oj, zamknij się w końcu i zaufaj samemu sobie — powiedział Hinata, zaskakująco spokojnym tonem. Aki spojrzał mu w oczy i ostatecznie uśmiechnął się.

— Zgoda.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro