Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#3

- Coś ty taki milczący? - odezwał się Hinata, szturchając bruneta w ramię.

- Myślę - mruknął. Rudowłosy westchnął ze zrozumieniem.

- O pierwszakach? - domyślił się. - Widzę w nich potencjał - uśmiechnął się chłopak.

- Martwi mnie ten Orinosuke - przyznał Kageyama. - Niby wszystko robi dobrze, ale coś jest nie tak z jego atakiem.

- Już ja go nauczę jak się powinno atakować - Hinata uśmiechnął się szeroko i napiął bicepsy. Kageyama trzasnął go w tył głowy.

- Skromności trochę - warknął.

- Boże - jęknął Hinata. - Jesteś jak Daichi.

- Ty za to z każdym dniem coraz bardziej upodabniasz się do Sugawary - odparł brunet.

- Serio? - trzecioklasiści spojrzeli na siebie z przestrachem.

- Przerażające - mruknął Kageyama.

- No - przytaknął wicekapitan. Przez chwilę nastolatkowie siedzieli w ciszy pogrążeni we własnych wspomnieniach. Kageyama otrząsnął się jako pierwszy.

- W każdym razie, trzeba się skupić na treningach i naszych słabych stronach - powiedział. - Nori-kun już załatwił nam mecz sparingowy z Seijou.

- Ooo... naprawdę? - zdziwił się rudowłosy. - Kto jest teraz kapitanem?

- Kindaichi - odparł Kageyama. Shoyō pokiwał głową ze zrozumieniem.

- I kiedy niby mamy grać?

- Za trzy tygodnie - westchnął kapitan i podparł głowę rękami. - Chce wystawić wszystkich pierwszaków. Tak na próbę.

- To dobry pomysł - odparł Hinata. - Ale nie uważasz, że nasz skład w tym roku jest zbyt mało liczny? W sensie... Tak naprawdę będziemy mieć tylko dwóch rezerwowych.

- No cóż... Na to nic nie poradzimy - mruknął Kageyama. - Może ktoś jeszcze dołączy, ale na razie musimy sobie radzić.

- Co może pójść nie tak z takim kapitanem? - uśmiechnął się Hinata, a czarnowłosy odwzajemnił uśmiech.

***

- Za dwa tygodnie gramy mecz - powiedział kapitan, spoglądając na członków drużyny. - Nie jest to łatwy przeciwnik, więc musimy dać z siebie wszystko, rozumiemy się? Pierwszoklasiści, nie ma siedzenia na ławce. Możecie być pewni, że zagracie.

Hitoshi jęknął w duchu, jednak kiwnął głową w stronę kapitana. Ichiro uśmiechnął się wesoło do Nishihary.

- W takim razie do roboty - rzucił Kageyama i ruszył w stronę kosza z piłkami.

- Orinosuke-kun - zaczął Hinata, podchodząc do białowłosego pierwszaka. - Jeżeli potrzebujesz jakiejś rady lub masz jakieś pytania...

- Wszystko w porządku, Hinata-senpai - odparł cicho atakujący. - Dam radę.

Rudowłosy uśmiechnął się lekko, jednak w głębi duszy czuł, że coś jest nie tak z szesnastolatkiem.

- Atak! - zawołał po chwili Kageyama, ustawiając się na swojej pozycji. Takemura poprawił okulary kostkami placów i stanął po drugiej stronie siatki, gotów do odbioru.

Hitoshi obracał piłkę w palcach, obserwując jak kolejka szybko się zmniejsza. Czuł na plecach wzrok Tsukishimy, co nie pozwalało mu się skupić, a wręcz wywoływało lekki dreszcz.

Kiedy napotkał wzrok kapitana, podbił do niego piłkę i ruszył do ataku. Wybił się wysoko w powietrze i posłał piłkę tuż przed libero, który jednak zdążył ją odebrać.
Białowłosy przeszedł pod siatką i stanął przodem do niej, wykonując dalszą część ćwiczenia. Przyglądał się uważnie ruchom najwyższego zawodnika Karasuno, skupiając całą swoją uwagę na jego długich krokach i szczupłych, jednak umięśnionych ramionach, które z całej siły posłały piłkę tuż przed linią końcową.

Hitoshi ocknął się dopiero, gdy blondyn przechodził pod siatką.

- Miałeś blokować - powiedział do młodszego chłopaka i stanął obok niego, tak, że ich ramiona się stykały. - Na trzy - powiedział, obserwując podrzucającego piłkę Nishiharę. - Raz... Dwa, trzy!

Hitoshi wyskoczył w górę z całych sił, przekładając dłonie nad siatką. Poczuł mocne uderzenie w prawą dłoń, po czym piłka z hukiem upadła po drugiej stronie siatki. Atakujący zaklął cicho, tak żeby Hinata na pewno nie mógł tego usłyszeć, po czym westchnął ciężko i sam ustawił się do bloku.

Tsukishima tylko klepnął Orinosuke w plecy i schylił się po toczącą się po podłodze piłkę. Rzucił ją młodszemu chłopakowi, po czym skierował się po następną. Hitoshi westchnął ciężko, obracając w dłoniach kulę, po czym podbił ją do Yamaguchiego, stojącego na drugim rozegraniu.

***

Kageyama nie mógł pozbyć się wrażenia, że z ich nowym atakującym jest coś nie tak. Hinata, siedzący obok niego przeczesał palcami krótkie rude włosy i spojrzał na niego pytająco. Czarnowłosy odetchnął głęboko i sięgnął po papierowy kubek z kawą. Hinata rzucił okiem na trzymane przed sobą notatki z japońskiego i uśmiechnął się pocieszająco do bruneta.

- Za bardzo się przejmujesz - powiedział.

- Ja się nie przejmuję - mruknął chłopak w odpowiedzi i wrócił do popijania kawy.

- Widzę przecież. To tylko sparing, nie?

- Shoyou, mamy słaby skład w tym roku - westchnął czarnowłosy, podpierając głowę ręką. - Zaczynam się martwić, że nie obronimy tytułu.

- Nie za naszej kadencji - prychnął Hinata. - Spokojnie, damy radę.

- Czasami myślę, że to nie ja powinienem być kapitanem - westchnął ciężko czarnowłosy.

- Nie zaczynaj - jęknął błagalnie as Karasuno, kładąc chłopakowi dłoń na kolanie. - Jesteś świetnym kapitanem i wszyscy w ciebie wierzymy.

Kageyama uśmiechnął się lekko.

- Dzięki - odparł.

- Przepraszam, jestem już - powiedział Orinosuke, siadając naprzeciwko kapitanów. Położył na stole przed nimi czarną teczkę i odgarnął z czoła kosmyk białych włosów.

- Jak ci idzie? - zapytał Kageyama, składając i rozkladając papierek po cukrze. Hinata oparł łokcie na blacie i splótł dłonie, wpatrując się w menadżera.

- Szczerze mówiąc, zostało mi dosłownie kilka drobiazgów - odparł Nori, kostkami placów poprawiając czarne oprawki. - Zorganizowałem nam nocleg w jednej ze szkół w Tokio, która udostępni nam jedną z dwóch sal gimnastycznych, a także załatwi sprawę wyżywienia za niewielką dopłatą. Na dodatek, będziemy dzielić szkołę z inną drużyną siatkarską, więc będziemy mieć możliwość organizowania częstych sparingów.

- Co to za drużyna? - zapytał Hinata, sięgając po kubek Kageyamy i upijając łyk. Brunet spokojnie wyjął mu kawę z rąk, patrząc na niego z wyrzutem.

- Nie wiem - westchnął Nori. - Przynam się, że nie pamiętam z jakiej są szkoły, a niestety nie zapisałem nazwy. Wiem tylko tyle, że ich nie znamy.

- Świeża krew - zaśmiał się rudowłosy. - W końcu coś innego.

- Gra z inną drużyną może być bardzo pomocna - przyznał Kageyama, zaglądając w notatki menadżera i podziwiając zgrabny, lekko pochyły charakter pisma białowłosego.

- Termin obozu podam wam niedługo, jednak na pewno będzie to przerwa letnia, zaraz po wiosennych rozgrywkach. Muszę po prostu dogadać się z dyrektorem tamtejszej szkoły, żeby na pewno trafić w ten sam termin, co ta druga drużyna - dodał Orinosuke, przerzucając kartkę.

- Jasne - odparł Kageyama. - Świetna robota.

- Dziękuję - Nori nie pokazał po sobie żadnego entuzjazmu. Poprawił włosy i przejechał palcem po kartce.

- Co ze strojami? - zapytał Hinata, dyskretnie sięgając po kawę kapitana, jednak ten tylko pacnął go w rękę, nie spuszczając wzroku z menadżera.

- Będą - odparł Nori. - Mam już projekt, zaraz go znajdę... I mam firmę, która się tym zajmie.

- A jak finanse? - spytał nagle Kageyama, przygryzając wargę.

- Wszystko się zgadza, na wszystko na wystarczy - zapewnił szybko białowłosy, podając kapitanowi kartkę z projektem nowych strojów. - Liczyłem trzy razy.

Kapitan odetchnął z ulgą i spojrzał na rysunek.

- Cholera, to jest świetne - mruknął.

- Tobio! - skręcił go Hinata, a czarnowłosy tylko pokręcił głową że zrezygnowaniem.

- W dodatku nasz sponsor postanowił wypłacić nam dodatkowe pieniądze w ramach przygotować do najbliższych rozgrywek - dodał Orinosuke, a Hinata klasnął w dłonie.

- Kocham ich - uśmiechnął się. - Ci to wiedzą, czego nam trzeba.

- Mamy tak dużo funduszy, że przygotowałem nawet niespodziankę na obóz - powiedział Nori, uśmiechając się lekko.

- Naprawdę? - spytał z nadzieją rudowłosy, a Kageyama uniósł brew z niedowierzaniem.

- Nawet dwie - dodał Orinosuke i zamknął teczkę z cwanym uśmieszkiem. - Ale na razie nic wam nie powiem.



Jak wam się w ogóle podoba zamysł tego ff? Jesteście ciekawi kontynuacji?

Kocham
~Beth

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro