Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#16

Kageyama w pierwszej chwili w ogóle nie zdawał sobie sprawy, co się stało. Dopiero ciche "Przegraliśmy" z ust Yamaguchiego utwierdziło go w przekonaniu, że nie, to nie jest sen. Historia sprzed dwóch lat się powtórzyła, przynosząc trzecioklasistom jeszcze więcej bólu. Był aż tak beznadziejnym kapitanem?

Czarnowłosy poczuł na ramieniu dłoń Hinaty i odwrócił się. Chłopak posłał mu smutny uśmiech i ze łzami w oczach objął go mocno.

Pierwszoklasiści stali tępo na boisku, patrząc na radość Ōkami. Sakurai ocierał cieknące mu po policzkach łzy i nawet Takemura położył mu dłoń na ramieniu, by go jakoś pocieszyć.

Tsukishima zacisnął zęby i nic nie powiedział, Hitoshi wydawał się wściekły jak nigdy, Yamaguchi stał tylko tępo patrząc w siatkę, a Ukai usiadł na ławce i schował twarz w dłonie.

Aki Ishida w tym czasie przyjmował z uśmiechem poklepywania po ramieniu, gratulacje i komplementy. Szczerzył zęby jak głupi. To był ich pierwszy turniej a jednak im się udało. Zrobili to. Wygrali. Wyszli z grupy. Pokonali mistrza już za pierwszym razem.

Chłopak pogonił swoją drużynę na boisko, a gdy ściskał dłonie każdemu siatkarzowi z Karasuno, niemiłe uczucie ściskało mu serce. To było współczucie. Wiedział jak boli przegrana. 

— To był dobry mecz, chłopaki — pochwalił swoją drużynę i spojrzał ze smutkiem w stronę Karasuno. Tak. Bardzo im współczuł.

***

Kageyama nie odezwał się ani słowem od zakończenia meczu. Nie był w stanie nic z siebie wykrzesać, ale nikt tego od niego nie wymagał. Wszyscy stracili resztkę energii i nikomu żadne słowa nie przechodziły przez gardło.

Kapitan zasunął zamek torby, zarzucił ją na ramię i obejrzał się na resztę. Zaczekał, aż wszyscy będą gotowi, po czym wyszedł z szatni i skierował się w stronę wyjścia, rzucając tęskne spojrzenie w stronę hali. Dla nich to koniec. Nie mają już czego tu szukać.

— Hej, ty! — usłyszał męski głos i odwrócił się by zobaczyć, idącego w jego stronę kapitana Ōkami. Chłopak miał na sobie granatową bluzę drużyny, a na jego piersi wisiał, dopiero co zdobyty, medal. Kageyama starał się nie pokazywać swojego żalu, jednak Aki głupi nie był. Uśmiechnął się lekko i wyciągnął dłoń w kierunku kapitana Karasuno.

— To był dobry mecz — powiedział. Rozgrywający uścisnął mu dłoń i kiwnął głową.

— Gratuluję wygranej.

— Zwykły fart nowicjusza i tyle — Aki machnął ręką, mimo że wcale tak nie myślał. Znał wartość własnej drużyny.

— Życzę powodzenia w dalszej części turnieju — powiedział czarnowłosy.

— Dzięki — mruknął Aki i spojrzał na Karasuno z uśmiechem. — Na serio, dobra robota — powiedział, uśmiechnął się raz jeszcze i odszedł w stronę szatni dla zawodników.

Hinata i Kageyama wymienili szybkie spojrzenia i z westchnieniem, ramię w ramię ruszyli w stronę wyjścia. Przegrana przegraną, ale miło przynajmniej, że Karasuno i Ōkami nie będą do siebie wrogo nastawione. No... Może nie aż tak bardzo.

— Au! Senpai! — zawołał Ichiro, wpadając na idącego przed nim menadżera. Nori wpatrywał się zszokowany w telefon.

— Co jest? — zapytał kapitan, podchodząc do chłopaka.

— Co to za postoje, królewny? Idziemy! — warknął Ukai, jednak zamilkł, widząc minę menadżera.

— Dostałem maila — wyjaśnił drugoklasista. — Już wiem z jaką drużyną jedziemy na obóz.

Yamaguchi zbladł.

— Nie gadaj, że...

Nori pokiwał głową.

— Ōkami.

***

Następnego dnia Karasuno jak zwykle po przegranym meczu, wylewało siódme poty na treningu. Nie dość, że z półtorej godziny zrobiły się dwie i pół, to jeszcze każdy z siatkarzy dawał z siebie sto procent, chcąc podnieść się po porażce. Tak zresztą bolesnej porażce. Nishihara siedział na ławce, przykładając do twarzy woreczek z lodem i krzywił się z bólu. Biorąc pod uwagę fakt, że dostał z zagrywki od wściekłego kapitana, nie ma się co dziwić. Cud, że w ogóle żył.

Nori podszedł do niego i odchylił jego dłoń, chcąc obejrzeć stan stłuczenia chłopaka.

— Chyba zostanie ślad — zawyrokował. Nishihara jęknął cicho, jednak nie był zbytnio zdziwiony. W końcu kto jak kto, ale Kageyama nie miał byle jakiej zagrywki.

— Nori-senpai, kiedy my mamy ten obóz? — zapytał pierwszoklasista, ponownie przykładając lód w bolące miejsce.

— Za tydzień — odparł chłopak i westchnął. — Powinienem teraz ogarniać transport.

— Senpai, to co ty tu robisz? — zapytał szczerze zdziwiony chłopak.

— Pomagam wam w treningu — uśmiechnął się. — O nic się nie nie martw, poradzę sobie.

Nishihara nic więcej nie powiedział. Oparł przedramię o kolano i wlepił wzrok w Ukaia, który właśnie pomagał Yamaguchiemu i Ichiro w synchronizacji bloku. Następnie przeniósł wzrok na Kageyame, stojącego po drugiej stronie siatki, który na zmianę wystawiał Hinacie i Hitoshiemu. Tsukishima ćwiczył blok na atakach chłopaków, a Takemura doskonalił asekurację po bloku. Wszyscy byli bardzo zajęci i skupieni. I tylko Sakurai wydawał się jakiś nieobecny, ponieważ nie udało mu się idealnie zaserwować jeszcze ani razu.

Nishihara odwrócił się zdziwony, słysząc jak rozsuwają się drzwi do sali gimnastycznej. W progu stała całkiem ładna nastolatka w czarnych dziurawych dżinsach, sportowej bluzie i czapce z daszkiem. Długie blond włosy opadały falami na jej ramiona. Dziewczyna miała mocny makijaż i kolczyk w wardze, a w dłoni trzymała deskorolkę, oblepioną naklejkami z logiem różnych zespołów rockowych.

— Yui — uśmiechnął się Yamaguchi, zostawiając trenera i Ichiro samym sobie. Chłopak podszedł do dziewczyny, jednak ta tylko uderzyła go pięścią w ramię. Yamaguchi skrzywił się i potarł rękę, z grymasen na twarzy.

— Czekam na ciebie już godzinę, ty głupku — powiedziała z wyrzutem. Głos miała przyjemny, dziewczęcy, jednak nie za wysoki.

— Wybacz, słońce, zasiedzieliśmy się — powiedział chłopaka, obejmując ją ostrożnie, jakby nie chciał się narazić na gniew dziewczyny. Blondynka popatrzyła po reszcie siatkarzy i uśmiechnęła się.

— Cześć, wszystkim — powiedziała. — Wybaczcie, że tak was nachodzę. 

— Nie ma sprawy — uśmiechnął się Hinata. — Zawsze jesteś tu mile widziana.

Dziewczyna wyszczerzyła zęby.

— Dziękuję — odparła. — Nie będziecie źli, jak wam go zabiorę? — zapytała, biorąc chłopaka pod ramię. Yamaguchi uśmiechnął się lekko. — Jesteśmy umówieni.

— Jasne, i tak za długo już tu siedzimy — mruknął Ukai.

— Dzięki, chłopaki — powiedział Yamaguchi, po czym nachylił się, by pocałować w usta swoją dziewczynę.

— Wziąłeś rolki? — zapytała, kiedy ruszył w stronę szatni.

— Taa, mam je w torbie — odparł i wyszedł z sali.

— Rolki? — zdziwił się Ichiro. Yui oparła się o ścianę, krzyżując ramiona na piersi i uśmiechnęła się.

— Nie chwalił się, hmm? Tadashi od dwóch lat jeździ na rolkach agresywnych. Nie będę mówić czyja to zasługa — uśmiechnęła się.

— Wow. Jestem pod wrażeniem — powiedział Ichiro.

— A jak twoja kostka? — zapytał dziewczynę Sakurai, pamiętając jak jeszcze pod koniec zeszłego roku szkolnego praktycznie nie mogła chodzić przez wypadek na desce.

— Wszystko z nią w porządku — odparła. — Długo się nie kurowałam. Nie mam na to czasu — zaśmiała się.

— Miałaś wpaść do nas pograć — powiedział z wyrzutem Hinata.

— Wieeem... Kompletnie brak mi czasu ostatnio, wybacz — uśmiechnęła się przepraszająco. Druga klasa, Tadashi... Zaraz będziemy mieć rocznicę. 

— Rok z nim wytrzymałaś? Gratuluję — mruknął Tsukishima.

— Nie. To on wytrzymał ze mną — poprawiła go blondynka i odrzuciła włosy na plecy. — Nie wiem co robicie za dwa tygodnie w środę, ale możecie być pewni, że zabieram go na cały dzień.

— Mamy obóz treningowy w Tokio — powiedział Nori, a dziewcyzna momentalnie przestała się uśmiechać.

— No chyba kpisz.

— Przykro mi, naprawdę.

Blondynka westchnęła.

— Wyślijcie mi adres — powiedziała, dosłownie chwilę przed tym, jak jej chłopak wrócił na salę, przebrany w czarne dresy i bluzę. Na nogach miał czarno-srebrne rolki, które wyglądały na nieziemsko drogie.

— Yui, spadamy — uśmiechnął się, opierając przedramię na jej ramieniu, mimo że blondynka nie była dużo niższa od niego. Dziewczyna z westchnieniem strąciła jego rękę i ruszyła do wyjścia.

— Na razie, chłopaki! — zawołała, a chór siatkarzy odpowiedział jej zgodnie.

— Ona jest super — powiedział Ichiro, patrząc za wychodzącą parą. — Yamaguchi-senpai to szczęściarz.

Ukai rozejrzał się po sali i prychnął.

— Tylko on ma szczęście do dziewczyn — powiedział, a wszyscy single spuścili wzrok. — Co za świat — westchnął mężczyzna. — Czas ogarnąć salę!

Już naprawiłam rozdział.

A tu mam dla was dodatek:


Ciężko stwierdzić, która wersja lepsza :(

Enjoy, miśki
~Beth

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro