Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Jai stał pare metrów przedemną ubrany w potężnączarną zbroję z czerwonymi znakami. Kolory mu się pomerdały. Heh. U jego boku zapięty był wielki dwuręczny miecz. Bitwa się rozpoczęła. Chłopak wyciągnął miecz i zaczął na mnie biec. Moja noga uderzyła w ziemię tworząc przedemną mur z lodu. Silny miecz uderzył w nią z wielką siłą niszcząc go. W tym samym czasie mój cień podciął napastnika. Odskoczyłam do tyłu. Dawno nie walczyłam. Instynkt szepnął ktoś. Kieruj się instynktem powtórzył. Zmieniłam się w koszmara. Jai wstał i żucił się na mnie z mieczem. Nagle z nikąd powystrzelały strzały wbijając się we mnie. Krew w moich żyłach zaczęła wrzeć. Oczy Jaia zaświeciły się dumnie. Dość. Tak chcesz suę bawić?  Mam nadzieję że umiesz żyć bez duszy chuju! Spojrzałam mu w oczy. Mój cień złapał go a potężne macki zaczęły rozciągać jego ciało. Podeszłam bliżej. Stał przedemną prawie rozerwany. Dotknęłam ręką jego policzka. Zjechałam ręką niżej rozrywając mu powoli pierś.
-nieeeeee...
Usłyszałam krzyk daniela. Obróciłam się szybko i zobaczyłam wilka mgły. Daniel stał pod ścianą zakuty w kajdanki i palony żywcem. Coś mną zawładnęło. Coś czego nie czułam nigdy. Nad nami powstała potężna burze a dusze które pożarłam straciły kontrolę niszcząc wszystko wokół. Burza i tornado powstałe przed chwilą było jeszcze niczym. Macki oplotły każdego koszmara dusząc go. Deszcz meteorów niszczył wszytko. Od mljego ciała wychodziły różne moce. Lód, ogień, ziemia, woda, powietrze, rośliny, czas, dusze, wszytko. Niszczyłam i mordowałam robiąc krok w stronę pustynnego wilka. Rozerwałam go od środka i wtedy poczułam jak ktoś mnie przytula. Daniel. Nagle wszystko znikło. Wtuliłam się w chłopaka ale zapomniałam o jednym. Jai. Wtedy zobaczyłam mkecz który przebił na wylot Daniela. Spojrzałam na niego przerażona. Chciałam go zapewnić że wszystko w porządku,  że to wyleczę ale on już nie żył...
Upadłam z nim na kolana i rozniosłam się szlochem który po chwili przerodził się w krzyk. Deszcz kapał na mnie i martwe ciało mojego chłopaka. Po moich policzkach płynęły łzy. Po chwili z tyłu mnie stanął Beau. Przytuliłam go odruchowo i płakałam dalej.

Tan taki krótki i smutny. Boże. Płakałam pisząc końcówkę. #DanielSahyounieICan'tLifeWhenYouDied wymyślamy # dla Daniela, niedługo wstawie najciekawsze z nich, możecie je wymyślać też na fb i tt, tylko wstawcie przed tem #AlphaDanielSahyounie bo jeden z moich idoli widząc #DiedDanielSahyounie chyba na serio zawału dostanie xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro