Rozdział 8
Następnego dnia ogłosiliśmy ludziom że nie będzieny przejmować nowych koszmarów. Ludzie muszą teraz sami stworzyć swoje stare miasta. Słyszałam że były to potężne domy a nie drewniane chatki z sianem zamiast dachu. W przeszłości ponoć wszędzie stały potężne ceglane domy, dachy były metalowe i w domkach były okna a jedyne co zostało drewniane to drzwi. Ponoć domy były potężne, większe niż nasze zamki. Słyszałam historię o tym że kiedyś ziemiami panlwali cesarze i królowie ale to się zmieniło. Nastały wojny. Zamiast mieczy takich jakie mamy teraz walczono broniami takimi jak łuki i kusze ale bardziej zabòjczymi i zupełnie inacxej wyglondającymi. Nazywano to strzelbami i postoletami. Legendy mówią też o potężnych statkach, drewnianych pół okrągłych podłożach do których przyczepiony był pionowo materiał. Były to jedyne środki transportu po wodzie. Nie licząc tego ludzie mieli statki. Latające pomieszczenia. Teraz co prawda niektóre istoty mają płetwy i skrzydła aleudzie to co innego.
-chłopaki jeśli chcemy chronić ludzi musimy nauczyć się walczyć tak by nie zabijać
-Cassie jesteśmy koszmarami. Zostaliśmy stworzeni by mordować a nie bronić.
-więc najwyższa pora byśmy ti zmienili, zamiast strzał rzucajcie sieci.
-pani twój plan mi się nie podoba
-nie powinniśmy zabijać swoich braci. Uratujmy ludzi i koszmarą przywróćmy jasność umysłu
-zabijmy ich, wtedy będziemy mieli pewność że nigdy nikt się nie zbuntuje
-widzisz te różnice między nami a nimi? To oni chcą zabijać nie my
-więc co mamy robić
-powinniśmy pokazać im że koszmary również odczuwają strach...

Moje ciało zaczęło zostawiać za sobą kłęby czarnego dymu. Przeszłam koło reszty koszmarów. Mój dym oplatał ich ciała zmieniając całkowicie ciała kosznarów. Piękne kolorowe oczy stały się puste. W środku paliły się tylko drobne płomienie i dym z ich ciała całych ich oplatał. Paszcza otworzyła się jeszcze bardziej ukazując dwa razy większe kły. Ich ślina była krwią spokojnie skapującą na ziemię. Szpony wydłużyły im się a w niektórych miejscach widać było białe kości. Z ran i paszczy również ulatywał czarny dym. Wyruszyliśmy do ludzkiego miasta. Była noc. Po ulicach chldzili tylko najodważniejsi oraz koszmary. Ukryliśmy się. Zaczęłam cicho śpiwać pieśń koszmarów. Była ona w innym języku i tylko najlepsi rozumieli jej tekst. Dlatego tu nie przychodzili. Jednak melodia była tak piękna że nowe i nie wyszkolone koszmary przychodziły tu od razu. Kiedy było ich pięciu zaczęłam śpiwać ostatni wers. A raczej krzyczeć. Koszmary mają to do siebie że ich krzyk zabija w promieniu pięciuset metrów. Usłyszałam lament wielu braci. Pieśń pochłonęła mnie i śpiewałama dalej mordując. Nie panowałam nad sobą. I to było najgorsze. Wtedy podszedł do mnie człowiek. Nie słyszał pieśni, nic mu ona nie robiła. Podszedł bliżej i złapał mój pysk. Przestałam śpiwać. Zmieniłam się spowrotem w człowieka. Chłopak widząc mnie niestety nago dał mi swoją skórzaną kurtkę i wziął mnie na ręce. Jego dotyk był wspaniały. Jakby magiczny. Zasnęłam w jego ramionach zapominając o nagści i o tym że widział mnke w postaci koszmara czy słyszał pieśń. Obudziłam się następnego ranka wtulona w klatę chłopaka. On już nie spał. Przewrócił nas tak że zawisł nade mną a ja leżałam pod nim. Jego usta znalazły się na mojej szyi delikatnie ją całując. Po pewnym czasie zaczął również gryźć moją skórę robiąc malinki. Jedna z jego rąk zdjęła kołdrę z mojego ciała. Usta chłopaka natomiast zaczęły kierować się w dół...
Obudziłam się dwoe godziny później. Wszystko mnie bolało a Jamesa nie było obok. Usiadłam na łużku. Tyłek bolał mnie niesamowicie. Ciężko było mi usiedzieć więc wstałam. Pocxułam jeszcze większy ból i kiedy już miałam upadać złapał mnie James owinięty tylko ręcznikiem wokół bioder. Wziął mnie na ręce i zabrał chyba do łazienki. Ściągnął swój ręcznik wchodząc ze mną do gorącej wody. Ułlżył mnie przed sobą i umył. Kiedy jego rękazaczęła kierować się do moich intymnych części ciała spięłam się
-spokojnie, nic ci nie zrobie kochanie, wiem że boli
Zabawne. Razem z przemianą została mi odebrana ludzka mowa. Umiem czytać i rozumiem co mówią ludzie ale sama nie potrafię mówić w ich języku. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak już mył mi uda. Ból w pewnym stopniu zniknął. James znów wziął mnie na ręce i zaniósł do jego sypialni. Przykrył mnie kołdrą a ja zasnęłam. Obudził mnke zapach naleśników. Na krześlr obok łużka lżały czyste bokserki, koszulka i dresy. Najpewniej należały do Jamesa ale no cóż. Ubrałam to i poszłam za zapachem. Naleśniki z czekoladą. James uśmiechnął się widząc mnie i podał mi naleśniki
-proszę, musisz w końcu coś zjeść
Szybko zjadłam trzy naleśniki które dla mnie przygotował i umyłam ręce i buzie. Teraz zaczęło mnie zastanawiać co robią moje koszmary. Muszę do nich dołączyć. Ale... Zabiorę Jamesa ze sobą. Chłopak leżał w sypialni i patrzył na sufit wypełniony jego zdjęciami. Usiadłam na nim okrakiem i pocałowałam zachłannie. Oderwałam się od jego ust i zaczęłam kreślić językiem różne ślady na jego szyi. Zdjęłam mu koszulkę i całowałam nkewyobrażalnie piękną i twardą klatę. James był naprawde wysportowany bo miał sześciopak. Co chwila robiłam mu malinki. Szybko pozbyłam się jego spodni i wtedy nas przewrócił. Zerwał. Dosłownie zerwał ze mnie koszulkę i dresy. Gryzł i ssał moją skórę zostawiając wszędzie malinki a jego sztywny kolega wbijał mi się w udo. Ściągnął moje bokserki i wtedy znów znalazł się pode mną. Chwyciłam gumkę jego bokserek w zęby i ściągnęłam je. Zaczęłam całować jego ppdbrzuszę schodząc co raz niżej. Wtedy znów nas obrócił i pomijając zabawy rozsunął mi nogi.
Leżeliśmy obok siebie zmęczeni. Jednak wciąż chcieliśmy więcej. Robiliśmy to już na pięć różnych sposobów ale pragnienie tylko rosło. W tym momencie ocieraliśmy się o siebie jeszcze bo zmęczenie nie pozwalało nam na nic więcej. Wreszcie kiedy James zasnął stwierdziłam że to odpowoedni moment wrócić do koszmarów ale razem z nim. Po chwili teleportowałam nas do zamku do mojej komnaty. Ubrałam się i zeszłam na dół gdzie była reszta koszmarówi kilku nowych.
-pani dowiedzieliśmy się że wśród ludzi jest kotołak.
-co może zrobić
-nic na niego nie działa, trzeba by jedynie walczyć
-dobrze a widze tu kilka nlwych osób
-one chciały by do nas dołączyć, niewiedziały że mają mordiwać nkewinnych ludzi
Nagle koszmary zaczęły warczeć. Obróciłam się i zobaczyłam Jamesa w samych bokserkach. Przytulił mnie i zmienił się. O cholera. Stał się tygrysem. Czarnym w jeszcze ciemniejsze pasy. Miał piękne złote oczy i wyglądsł tak potężnie. Wgryzł się w mój kark. Jednak było to przyjemne uczucie. Nogi zrobiły mi się jak z waty i uoadłam na kolana. Po chwili wszystko zniknęło. James był chyba zadowolony. Pomógł mi wstać i przyciągnął do siebie
-od teraz jesteś moja i tylko, moja
-J-james
-tak kochanie-otarł się o mnie
-nie t-teraz proszę
-niech ci będzie, dokończymy to w sypialni. Masz piętnaście minut kochanie
Jego ogon podrażnił jeszcze moje wejściezanim kotołak odszedł
-cholera co ja zrobiłam
-zapewne pozwoliłaś mu do siebie podejść, przespaliście się i pozwoliłaś mu się oznaczyć
-jakby nie patrzeć teraz jesteś jego
-co będę musiała robić?
-być mu posłuszna i tyle, wielka filozofia, a teraz już lepiej idź, im posłuszniejsza będziesz tym lepiej
Ale tam chłopak nie czekał na mnie sam. Niewiem skąd wziął te rzeczy ale już się boję.
Wszystko to było jednak dość przyjemne. Do teraz. Leżę przywiązana do łóżka i czekam aż on się obudzi. Nie wiem czego będzie chciał ale mógłby chociażby zemnie wyjść...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro