Rozdział 6
Minął miesiąc od kiedy jestem Alphą. Dużo się zmieniło. Dużo roboty wtargnęło do mojego życia. Moja codzienność wygląda w ten sposób. Wstaję o piątej nad ranem. Jem śniadanie. Papierkowa robota do dziewiątej. Potem sprawdzam pracę innych kast. O trzynastej spotkanie z strategami, szpiegami i wojownikami, zwiadowcami, łucznikami i tak dalej. O piętnastej jem obiad i do siedemnastej mogę robić co chcę. Potem uczę się historii koszmarów i innych takich rzeczy. Kolacje jem o dwudziestej trzeciej. Potem do pierwszej w nocy mam as dla przyjaciöł lub wcześniejsze pujście do spania. Ogólnie mało śpie. Treningi z Beau mało mi dają. Gdy chwytam broń w ręce i poczuje chodźby ranę po ugryzieniu przez komara nie panuję nad sobą i morduję. Na całe szczęscie Beau ma pełno żyć. Sam przy okazji się przy mnie szkoli. Najlepszy jego czas to pięć minut trzy sekundy a mój minuta siedem sekund. Z nikim innym nie walcze. W sumie z nimbteż nie chcę. Zwiadowcy czasem biorą mnie na swoje polowania. Czasem jest naprawde fajnie. Gdy napinam cięciwe czuję jak wszystko zwalnia. Słyszę tylko swoje bijące serca i widzę tylko ofiarę. Po za nią obraz rozmazuje się a inne odgłosy cichną. Co do magów. Odkryłam puki co dwa żywioły. Niszczycielski ogień i zmartwychwstałą naturę. Zyskałam również nowe imię. Nie jestem już Cassie a Scarrlet. Dla przyjaciół Scar. Imię wzięło się od tego że w zbroi Beau zrobiłam cięcie na lewym oku w kształcie S, gdy napinam łuk wygląda on jak idealne c, odkryłam nowy rodzaj magi, łączenie żywiołów a magowie nazwali to aRR, a czyli czysta magia, brak pomocy technologii a RR to dwie moce. Dalej, ostatnio Calum zauważył że zawsze zamawiam Latte. Z początku miałam więc być Scarrlatte i tak nazwano dla mnie nawet zamówienie szarlotki, lodów i kawy latte po dwójnie jednak imię to sprostował Jai. Właśnie. Jai. Od kiedy jestem Alphą nikt się do mnie nie klei. Co raz częściej przyjaciele przy mnie milczą. Ostatnio nie słyszę nawet głupiego cześć czy siema. No może ewentualnie od Caluma. Tak. On nadrabia wszystkich. Jak tylko mnie widzi. Biegnie do mnie i mnie przytula z taką siłą że się wywracamy a potem nie możemy przestać się śmiać. Tydzień temu Calum zabrał mnie na randkę na piknik. On chyba jako jedyny nadal ma mnie za przyjaciółkę i młodą nastolatkę. W pokoju mam już chyba z piętnaście bukietów od niego. Jest mega słodki i na prawdę go lubię. Z tego co wiem demony mają za tydzień zaatakować dwóch W. Potem my ruszamy na nich. Treningi wszystkich koszmarów szybko przyśpieszają. Stają się cięższe. Nowi ludzie? Dołączą do nas jutro. Wysyłam tam Zayna i Beau. Muszą wybrać odpowiednie osoby. Ja niestety nie mam czasu by być tam osobiście. Mimo iż bym chciała. Są tam moi przyjaciele ale no cóż. Mam pełno riboty. Teraz cały czas trenuje.
- cześć Cass
- Calum! Hej! Co tu robisz?- spytałam
Calum i siłownia to tak jak szczupak i toffi. Ble. Nie polecam.
- wiesz, ostatnio zauważyłem że nikt nie ma na nic czasu, a my od dwóch dni niebyliśmy w kawiarnii
- Calum posłuchaj i tak mocno cię we wszystko wtajemniczam. Idzie wojna. Już za tydzień wszystko się zacznie. Wszyscy trenują. Nikt nie ma czasu nawet by uścisnąć z sobą rękę. Ostatnimi czasy nie licząć papierkowej roboty, treningów i jedzenia przesiaduje tylko i wyłącznie tutaj i ćwiczę. Ograniczyłam nawet spanie
- to widać, dlatego pora by twój najlepszy i najukochańszy
- i najskromniejszy
- no oczywiście, i najprzystojniejszy- przewróciłam oczami- przyjaciel Calum się tobą zajął. Zaczynamy od zrelaksowania się w kawiarni a potem idziemy na basen i wracamy tu by spać
- Calum
- nie przyjmuje odmowy
- ale...
- przyda ci się odstresowanie
Koszmar przeżucił mnie sobie przez ramię i zaczął biec do kawiarni. Ja natomiast wybuchnęłam śmiechem. Kiedy dotarliśmy do pierwszego przystanku, jak to nazwał Calum zamówił nam Scarrlatte. Jedliśmy powoli. Co jakiś czas wspominając jakieś głupaty. Kiedy już skończyliśmy Calum wziął mnie na barana i popędził nad jezioro gdzie wrzucił mnie szybko do wody i zaczął uciekać. Cała mokra z chęcią zemsty zaczęłam go gonić. Wrzucaliśmy się tak do wody jeszcze z jakieś dwanaście razy po czym wróciliśmy do zamku wycieńczeni. Calum był tak zmęczony że gdy tylko mnie odprowadził i skoczył na łużko zasnął. Chwile później dołączyłam do niego. Faktycznie bardzo udany ten dzień i pomógł mi się odstresować. Następnego dnia wypoczęta szybko zjadłam śniadanie i poszłam na siłownie. Po dłuższym czasie poszłam obudzić Caluma na śniadanie orzy którym musiałam mu towarzyszyć. Wcisnął we mnje dwa naleśniki i trzy kawałki pizzy po czym każde z nas musiało iść do siebie. On wyleczyć ranę którą, Beau zadał swojemu uczniowi a ja walczyć a raczej trenować z wspimnianym już wojownikiem. Dziś mieliśny razem ustalić nowy grafik bo chłopcy muszą jeszcze treniwać nowych. Jednak jak zwykle nikt nie miał czasu. Mogłabym go do siebie prosić w końcu jestem Alphą ale chyba nie chcę. Nie lubię tego. Wolę być brana tak jak wszyscy. Po prostu jeste jednym z koszmarów i tyle. Poszłam do magów. Magia również jest ważną bronią. Zła na to że źle mi dziś idzie próbowałam wyżyć się ćwicząc ogień. Jednak jakie było moje zdziwienie gdy któryś z magów nazwał mnie aKaHa. KaHa czyli Ka niespotykany żywioł Ha władca elementów. Elementów jest dziesięć. Wszystkie razem tworzą Świetlisty ogień lub Mroczny lód. Biorąc pod uwagę to że walczę ogniem myślę że to to. Niespotykane żywioły są właśnie tylko takie dwa. Jest jeszcze legendarny, kiedy masz dwa Ka, nazywają cię ftedy FeRr. Jednak tą moc zyskał tylko jeden koszmar w całej historii. Mniejsza. Nagke zebrali się wokół mnie wszyscy magowie i spjjrzeli na mnie z niedowierzaniem
- Scarrlet będzie trzeba to ogłosić
- ogłoszę ale po wojnie, niczego nie widzieliście
- ale pani... Będziesz znana, będą o tobie opowiadać na przestrzeni historii. Czwarty koszmar posiadający Ka i czternasty posiadający Ha
- nie chce rozgłosu, ani szacunku. Znacie mnie. Nigdy nie chciałaam być Alphą. Myślałam nawet że umrę. Chce być traktowana jako zwykły koszmar. Jeśli wygramy wojne, przeżyjemy wtedy będziecie mogli o tym mówić a puki co zapomnijcie o tym co widzieliście. Proszę
Wyszłam z sali. Czwarte Ka. Świetlisty ogień. Zwiastujący nowe życie. Nową erę. Przed naszą erą, naszej ery, wspólnej ery a teraz będzie i czwarta era. Pytanie jak ją nazwać, czego będzie dotyczyć. Może era pokoju? W końcu będzie już po wojnie... Jednak, Calumowi chyba o tym powiem. On wie wszystko. To też powinien wiedzieć. Wiem jak kłamstwa lub zatajnianie prawdy niszczy więź przyjaźni a ostatniego traktującego mnie normanie koszmara nie chciałabym stracić. Ewww... Co robić? Harry... Ty byś wiedział. Nie wiem nawet kiedy zaczęłam cicho szlochać. Poczułam jedynie okropny chłód wokół mnie. Rozejrzałam się i zobaczyłam jak różne rzeczy w pobliżu tracą barwy i marzną. Niszczą się
- Nie...
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Przestałam panować nad mocami. Wydostawały się z mojego ciała niszczyły a ja nie potrafiłam nic zrobić ale już po chwili opanował te nowe moce. Więc jestem drugim FeRr. Mam nadzieje że wygramy tą wojne...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro